"Standardy Giertycha zagrażają polskiej demokracji"

To, co pan Giertych opublikował, to jest element walki politycznej. To znaczy, że tutaj prawda odgrywa rolę instrumentalną. W istocie chodziło i chodzi o walkę polityczną. I to, co jest dla mnie niepokojące, że pan Giertych, który jest niewątpliwie utalentowanym politykiem, on się staje jakby punktem orientacyjnym całej polityki polskiej. On wyznacza pewnego typu standardy. I w tej licytacji permanentnej inni, można odnieść takie wrażenie, dostosowują się do niego. To dotyczy polityki wewnętrznej i często, niestety polityki zagranicznej. To jest, uważam, poważne zagrożenie dla polskiej demokracji - powiedział Aleksander Smolar, prezes Fundacji Batorego, w "Salonie Politycznym Trójki".

16.12.2004 | aktual.: 16.12.2004 10:52

Kamil Durczok: Wczoraj posłowie debatowali o komisji śledczej i tytuły prasowe przytoczę jeśli pan pozwoli :"Obrona Częstochowy","Sojusz kontra reszta sali"," Po co ta komisja". Gdzieś między tym albo, albo jest usytowana rzeczywistość albo prawda o komisji. Gdzie pan ją sytuuje ?

Aleksander Smolar(prezes Fundacji Batorego): Ja myśle, że po pierwsze fakt podstawowy, że komisja , powoływanie komisji - trudno mówić o precedensie, to jest już druga komisja - jest poważnym osiągnięciem polskiej demokracji i polskiego parlamentaryzmu. To przyczynia się w istotny sposób, mimo wszystkich patologii, o których za chwilę, do uczynienia życia publicznego bardziej przejrzystym. Ta przejrzystośc oczywiście powoduje szok i często przesadne reakcje, dlatego, że ona w skondensowanej formie ujawnia różnego typu patologie. To jest, powiedzmy strona pozytywna. Strona negatywna jest, że praca komisji, zwłaszcza tej drugiej, ogniskuje różne zjawiska patologiczne naszego życia publicznego. To są różne fakty, które są przywoływane, sposób prowadzenia prac, sposobu zbierania materiałów na ludzi, którzy są przedmiotem śledztwa komisji, spotkań. Później kłamstwa, które towarzyszą. To wszystko powoduje, że komisja, która powinna mieć autorytet , wielki autorytet ze względu na rolę, jaką odgrywa, powinna
odgrywać, że ten obraz jest zamazany, dwuznaczny...

Kamil Durczok: Ale w pewnym sensie dzieje się tak na własne życzenie posłów zasiadających w komisji. Pan nie ma takiego wrażenia, że wielkim osiągnięciem tej komisji jest doprowadzenie do takiej sytuacji, w której każda krytyka komisji jest odbierana jako atak na jej istnienie, na jej funkcjonowanie?

Aleksander Smolar: To jest niewątpliwie wielkie osiągnięcie. Ale ono, to osiągnięcie, wiąże się z tym, że głownymi autorami krytyki są ci, którzy są postrzegani, czy też siły polityczne, które są postrzegane jako bezpośrednio zainteresowane.

Kamil Durczok: Sytuacja, która jakby uniemożliwia rzeczową, merytoryczną krytykę działań, które bardzo często są jawną obrazą przepisów prawa obowiązującego w Rzeczpospolitej.

Aleksander Smolar: To jest absolutnie prawda i tutaj stajemy bezsilni. Tak, jak stawaliśmy bezsilni wobec praktyki ludzi powiązanych z władzą. Teraz stajemy besilni wobec sposobu prowadzenia śledztwa. To wszystko zawiera w sobie poważny ładunek niebezpieczeństwa. To znaczy radykalizacji społeczeństwa, które będzie odrzucało, które odrzuca, co wiemy z sondaży, całą klasę polityczną. Co nie znaczy, że wszyscy politycy są winni nadużyć jednych, czy drugich. Nie. Tym niemniej, co wiemy, choćby z sondaży badania opinii publicznej, 90%, to jest jeden z najwyższych wskaźników w świecie odrzucenia klasy politycznej. W tym zawarte jest wielkie niebezpieczeństwo dla funkcjonowania polskiej demokracji.

Kamil Durczok: Gdzie w takim razie albo w jaki sposób można znaleźć drogę do eliminacji takich zachowań posłów śledczych, czasem absurdalnych, czasem niezgodnych z prawem?

Aleksander Smolar: Ja bym to traktował przynajmniej symetrycznie. To znaczy nie mówiłbym o samej komisji, ale również o drugiej stronie. Mnie się wydaje, że to, co w tej chwili jest bardzo niepokojące, że jest praktyczna nieobecność ludzi, którzy zawsze reprezentowwali bardzo silnie takie propaństwowe nastawienie, którzy myślą przede wszystkim w kategorii odpowiedzialności za państwo. Z jednej strony, którzy powinni tutaj absolutnie potępiać praktyki, korupcyjne, mafijne i z drugiej strony powinni potępiać wszystko, co osłabia państwo, osłabia autorytet instytucji, osłabia demokrację, osłabia autorytet sejmu. Otóż ta komisja, niewątpliwie ujawniając elementy prawdy na temat przestępstw, równocześnie przyczynia się do osłabienia autorytetu sejmu, którego jest emanacją, którego jest reprezentacją w tej konkretnej dziedzinie. Otóż to jest bardzo niebezpieczne. I nie widać - to jest niepokojące, to, co było bardzo silnie obecne, nurt po 89 roku, on uległ niesłychanemu osłabieniu. I widzimy w tej chwili
radykalizację, która przejawia się w języku. Radykalizację, która się przejawia w postulatach na przykład delegalizacji partii. No w ogóle brutalizacji języka politycznego. Tworzenie atmosfery wojny. Co też się przejawia często w sposobie mówienia o polityce zagranicznej. To, co ja mam poczucie takiej próby samoizolowania Polski. Czy to się mówi o stosunku wobec Niemców, czy to się mówi o stosunku wobec innych państw. Powstaje atmosfera takiej oblężonej twierdzy. I atmosfera ekscytacji i permanentnego zagrożenia. To jest bardzo niebezpieczne. Równoczesnie wtedy, kiedy jest masę rzeczy pozytywnych w Polsce, które się dzieje i nie ma czasu, żeby o tym porozmawiać , powiedzieć.

Kamil Durczok: Na 10 stycznia przewodniczący Gruszka zapowiedział takie wstępne sprawozdanie z prac komisji. Pierwszą, swoją wersję przedstawił wczoraj Roman Giertych. Czy pan przewiduje 11 prawd o tej aferze?

Aleksander Smolar: Będzie na pewno wiele prawd. To samo w sobie nie jest rzeczą szkodliwą. Oczywiście, że rzeczą szkodliwą, że tutaj, i to, co pan Giertych opublikował, to jest element walki politycznej. To znaczy, że tutaj prawda odgrywa rolę instrumentalną. W istocie chodziło i chodzi o walkę polityczną. I to, co jest dla mnie niepokojące, że pan Giertych, który jest niewątpliwie utalentowanym politykiem, on się staje jakby punktem orientacyjnym całej polityki polskiej. On wyznacza pewnego typu standardy. I w tej licytacji permanentnej inni, można odnieść takie wrażenie, dostosowują się do niego. To dotyczy polityki wewnętrznej i często, niestety polityki zagranicznej. To jest, uważam, poważne zagrożenie dla polskiej demokracji.

Przeczytaj cały wywiad

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)