Stan wyjątkowy w Pakistanie zaniepokoił cały świat
Prezydent Pakistanu Pervez Musharraf wprowadził w sobotę stan wyjątkowy, aby - jak argumentował - położyć kres nasilającej się rebelii islamskich ekstremistów w północno-zachodnich regionach oraz samobójczym zamachom terrorystycznym.
Galeria
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/stan-wyjatkowy-w-pakistanie-6038700780803201g )[
]( http://wiadomosci.wp.pl/stan-wyjatkowy-w-pakistanie-6038700780803201g )
Stan wyjątkowy w Pakistanie
W kraju przerwano nadawanie kilku prywatnych stacji telewizyjnych. Odcięto łącza telefoniczne stacjonarne i komórkowe. Wraz z ogłoszeniem stanu wyjątkowego zawieszono konstytucję. Zapowiedziano jednak, że nadal będą działać parlament federalny i zgromadzenia prowincji.
Na zawieszenie konstytucji i wprowadzenie przez prezydenta prowizorycznego ustroju konstytucyjnego nie wyraził w sobotę zgody Sąd Najwyższy Pakistanu. Sąd miał w poniedziałek rozpatrywać, czy wybrany w październiku ponownie na prezydenta Musharraf miał prawo ubiegać się o to stanowisko, pozostając jednocześnie szefem sztabu armii. W niedzielę prezesa Sądu Iftikara Chaudhry'ego aresztowano i na jego miejsce mianowano nowego.
Na wieść o nadzwyczajnej sytuacji w kraju z Dubaju do pakistańskiego Karaczi przyleciała była premier Benazir Bhutto, przywódczyni największego opozycyjnego ugrupowania Pakistańskiej Partii Ludowej. Według niej, wprowadzenie stanu wyjątkowego ma na celu opóźnienia wyborów o "co najmniej rok lub dwa lata". Wielu ludzi w Pakistanie uważa, że (stan wyjątkowy) nie ma nic wspólnego z powstrzymaniem terroryzmu, lecz ze wstrzymaniem werdyktem Sądu (Najwyższego), który miał być nieprzychylny dla niego (Musharrafa) - oświadczyła Bhutto amerykańskiej stacji ABC News.
Chociaż w sobotnim orędziu do narodu prezydent zapewniał, że demokracja zostanie przywrócona w następstwie wyborów parlamentarnych, mających odbyć się do stycznia 2008 roku, to już następnego dnia premier Shaukat Aziz zapowiedział, że elekcja może zostać odłożona, być może nawet o rok. Szef pakistańskiego rządu zastrzegł równocześnie, że ostateczna decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadła, a rząd zdecydowany jest doprowadzić do demokratycznych wyborów.
W dzień po ogłoszeniu stanu wyjątkowego pakistańskie służby bezpieczeństwa rozpoczęły aresztowania liderów opozycyjnych partii i działaczy organizacji praw człowieka. Według agencji AP, powołującej się na premiera Aziza, w ciągu 24 godzin w całym kraju aresztowano około 500 osób.
Zatrzymano m.in. przywódcę oraz 10 członków Pakistańskiej Ligi Muzułmańskiej byłego premiera Nawaza Sharifa, który przebywa na emigracji. W areszcie domowym osadzono czołowego opozycjonistę i byłego krykietowego mistrza świata Imrana Khana, ale ten zbiegł. W Lahaur zatrzymano szefową Komisji Praw Człowieka Asmę Jehangir oraz 30-40 pracowników tej pozarządowej organizacji.
Do masowych akcji protestacyjnych wzywają prawnicy i działacze islamscy. Qazi Hussain Ahmed, przywódca wpływowego sojuszu partii islamskich Muttahida Majlis-e-Amal (MMA) wezwał do manifestacji i obalenia "wojskowego dyktatora". Z takim apelem wystąpił na wiecu w Lahaur, na którym zgromadziło się ponad 20 tysięcy ludzi.
Wprowadzenie stanu wyjątkowego przez swojego bliskiego sojusznika, prezydenta Musharrafa, z ubolewaniem przyjął Waszyngton. Pentagon zastrzegł jednak, że nie zaważy to na współpracy z Islamabadem w walce z terroryzmem. Potwierdziła to pośrednio sekretarz stanu USA Condoleezza Rice, która zapowiedziała co prawda zrewidowanie pomocy dla Pakistanu, ale zastrzegła, że największa część pomocy - przeznaczona na walkę z terroryzmem - nie zmieni się.
Unia Europejska zaapelowała do Pakistanu, aby nie schodził z drogi demokracji. Wezwała Musharrafa, by dotrzymał styczniowego terminu wyborów parlamentarnych.
Stan wyjątkowy w Pakistanie nie pozostał też bez echa w sąsiednim Afganistanie, który zaapelował o normalizację sytuacji i zaznaczył, że ma ona bezpośredni wpływ na kwestie bezpieczeństwa w całym regionie.
Zarówno szef polskiego MON Aleksander Szczygło, jak i prof. Janusz Danecki, arabista Uniwersytetu Warszawskiego nie byli w stanie ocenić, czy stan wyjątkowy w Pakistanie może mieć wpływ na polską misję wojskową w Afganistanie.
Danecki podkreślił, że do obecnej sytuacji w Pakistanie doprowadziły trzy "siły": Przede wszystkim to jest wojsko, które jest u władzy i tej władzy nie chce stracić. Z drugiej strony są to różne formy liberalne, które reprezentuje pani Benazir Bhutto. Trzecie to są muzułmańskie, fundamentalistyczne nurty, które gdzieś tam współdziałały z Musharrafem, ale myślę, że też chciałyby mieć swój niezależny wpływ, zwłaszcza, że Musharraf w ostatnich latach pod naciskiem USA zwalczał fundamentalizm muzułmański - powiedział prof. Danecki.
Zachodnie media wybijają, że decyzja o wprowadzeniu stanu wyjątkowego przez Musharrafa jest odejściem od wcześniejszych obietnic przywrócenia demokracji w kraju.
Musharraf objął urząd prezydenta Pakistanu po bezkrwawym zamachu stanu w grudniu 1999 roku. W 2001 roku mianował się prezydentem, a w 2002 roku w wyniku referendum jego kadencja została przedłużona o pięć lat. W październiku tego roku wygrał wybory prezydenckie.