Stan wojenny, relacje ze zjazdów PZPR i wspominki o Stalinie. W takim piśmie publikował Rafał Ziemkiewicz
Rafał Ziemkiewicz, jak na prawicowego publicystę przystało, jest zapalonym antykomunistą. Ale jeszcze w latach 80. publikował w tygodniku "Odgłosy". Choć sam nie zajmował się polityką, na sąsiednich stronach aż roiło się od peanów na cześć PZPR i Związku Radzieckiego. Ziemkiewiczowi to nie przeszkadzało, bo publikował tam teksty kilka lat.
23 lipca 1982 roku, do kiosków trafia kolejny numer łódzkiego tygodnika społeczno-kulturalnego "Odgłosy" z obszernym dodatkiem poświęconym science-fiction. A w nim debiutanckie opowiadanie 18-letniego Rafała Aleksandra Ziemkiewicza pt. "Z palcem na spuście". Co w środku stanu wojennego mógł oznaczać przymiotnik "społeczny"? Pierwsze strony tygodnika zajmowała polityka.
Ziemkiewicz i WRON
Na pierwszej stronie numeru, w którym debiutował Ziemkiewicz, tekst Lucjusza Włodkowskiego, naczelnego "Głosu Robotniczego", z okazji rocznicy komunistycznej konstytucji 22 lipca. Autor pisze, że nie wolno demonizować okresu po 1948 roku i że trzeba docenić osiągnięcia Polski Ludowej. Na 3. stronie wspomnienia Edwarda Osóbki-Morawskiego, przewodniczącego podporządkowanego Stalinowi Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego.
Kilka dni temu po sieci zaczęły krążyć screeny z "Odgłosów" z tekstami Ziemkiewicza. Okazuje się, że w sieci można znaleźć pełne numery tygodnika. Po ich przejrzeniu wyraźnie widać, że to nie było nieuwikłane w politykę pismo kulturalne, ale zwykły tygodnik, w którym na pierwszym miejscu była polityka. Kolejny tekst Ziemkiewicz opublikuje w numerze z 10 września, tym razem to recenzja. Kilka stron wcześniej można znaleźć urocze wspominki o Gomułce i spory tekst o posiedzeniu Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego (w 2012 roku uznanej przez sąd za "zorganizowaną grupę przestępczą o charakterze zbrojnym").
A także tekst o protestach w rocznicę porozumień sierpniowych. "Akcja, której na wyprzódki kibicowały (czy tylko?) wszystkie dywersyjne rozgłośnie radiowe. (...) W południe, ok. godz. 14-15 było już jasne, że reakcyjne podziemie poniosło całkowitą klęskę na najważniejszym froncie: wszystkie zakłady w Polsce pracowały, nie było strajków ani przerw w pracy, zarówno na pierwszej jak i drugiej zmianie". Tekst nosił tytuł "Fiasko politycznego awanturnictwa".
Ziemkiewicz i Engels
Kolejny miesiąc, kolejny tekst Ziemkiewicza w "Odgłosach". Co jeszcze, poza artykułem młodego pisarza, można znaleźć w numerze z 29 października? Na przykład omówienie debaty na temat weryfikacji dziennikarzy (jest środek stanu wojennego), w której głos zabierają m.in. Jerzy Urban i Daniel Passent, a za której podstawę uważa się przemówienie gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Jest też krótka notka o realizacji zadań, jakie postawiło przed partią VIII Plenum KC PZPR.
Numer z lutego 1983 roku to nie tylko krótki tekst Ziemkiewicza, ale też informacja o "zasadach polityki kadrowej PZPR" i obszerne sprawozdanie z działań łódzkich struktur PZPR. Na kolejnej stronie felieton "Socjalizm tak! Ale jak?". Tydzień później Ziemkiewicz publikuje kolejny artykuł. Widać, że na stałe zadomowił się w "Odgłosach". Czasopiśmie obszernie relacjonującym życie partyjne PZPR w Polsce Ludowej.
"Podgryzanie systemu"
- Mieliśmy to głęboko gdzieś. Tak wyglądały wszystkie gazety, a chcieliśmy publikować. To, że tam były dwie kolumny z science fiction było dla nas ogromną szansą. Nie sądzę, żeby ktokolwiek zwracał uwagę na resztę gazety - mówi w rozmowie z WP Rafał Ziemkiewicz. Na swoją obronę przytacza anegdotkę opowiedzianą przez redaktora naczelnego "Młodego Technika". - Redaktor Trawiński spotkał w górach starszego pana, który na jego widok strasznie się wzburzył i powiedział, że w jego czasach taki "Młody Technik" byłby nie do pomyślenia, a takiego Ziemkiewicza to by kazał rozstrzelać. To był Zenon Kliszko, prawa ręka Gomułki - opowiada Ziemkiewicz.
Publicysta dodaje: - Nie tylko nie byliśmy wpisani w system, ale wręcz mieliśmy przekonanie, że go podgryzamy, przemycając niektóre wątki w naszych opowiadaniach science fiction - mówi Ziemkiewicz. I dodaje: - Nie nie czyniłem nikomu wyrzutu za to gdzie publikował, tylko co publikował. Byli ludzie, którzy pisali pełne zachwytu relacje z festiwalu piosenki żołnierskiej w Kołobrzegu, albo tacy, którzy publikowali recenzje książek Janusza Zajdla. Ja należałem do tych drugich - tłumaczy współautor programów w TVP.
Recenzent bohaterów
Ale to nie przeszkadza Ziemkiewiczowi atakować tych, którzy mieli dalece większe zasługi w "podgryzaniu systemu". W lutym 2016 roku publicysta brał udział w dyskusji o teczkach Lecha Wałęsy. Jacek Żakowski z "Polityki" stwierdził, że byłego lidera "Solidarności" atakują ludzie, który sami nie zrobili nic, by walczyć z komuną. - W podstawówce rzeczywiście nie było okazji - odparł Ziemkiewicz.
- Pan nie był w podstawówce! - protestował Żakowski.
- W pierwszej klasie liceum - bronił się dalej Ziemkiewicz.
- Pan nie był w pierwszej klasie liceum w końcu lat 80. - twardo przekonywał Żakowski.
Wreszcie Ziemkiewicz przyznał: - Wtedy już byłem na studiach.