"Stan wojenny był zaskoczeniem dla opozycji"
W sobotę przypada 27. rocznica wprowadzenia na terytorium Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej stanu wojennego. Uchwałę w tej sprawie wydała Rada Państwa na polecenie Wojskowej Rady Ocalenia Wojskowego. Jan Narożniak, członek "Solidarności", który organizował poligrafię Regionu Mazowsze wspomina, że dla opozycji 13 grudnia był zaskoczeniem, choć uczucie zagrożenia utrzymywało się od czasu strajków w Stoczni Gdańskiej.
Jak wyjaśnił, szefostwo "Solidarności" wielokrotnie otrzymywało sygnały o manewrach i przygotowaniach zbrojnych. Groźby spowszedniały jednak na tyle, że nikt nie zwracał na nie większej uwagi. Dlatego też, tłumaczy Narożniak, Komisja Krajowa "Solidarności" dała się łatwo zaskoczyć.
Po wprowadzeniu stanu wojennego działacz ukrywał się, został złapany przez ZOMO w maju 1982 roku i postrzelony przy próbie ucieczki.
Opozycjonista wspomina, że "Solidarność" przeprowadziła udaną akcję uwolnienia go ze strzeżonego szpitala na ulicy Banacha. Działacze opozycyjni wywieźli go z sali operacyjnej do kostnicy, która znajdowała się w osobnym budynku. Stamtąd działaczom udało się go bezpiecznie przetransportować w bezpieczne miejsce.
Jan Narożniak wspomina, że ukrywał się aż do amnestii ogłoszonej w 1983 roku u wielu rodzin związanych z "Solidarnością". Jak dodał, nikt nie przypuszczał wtedy, że za kilka lat komunizm upadnie. Zdaniem działacza "Solidarności", ruch opozycyjny w Polsce był o wiele lepiej zorganizowany i miał większe wpływy w społeczeństwie, niż w innych krajach bloku Wschodniego.
W opinii Narożniaka, osoby odpowiedzialne za wprowadzenie w Polsce stanu wojennego powinny zostać pociągnięte do odpowiedzialności.