Sri Lanka. Poruszający wywiad z amerykańskim biznesmenem. Stracił dwoje dzieci
Matt Linsay udzielił wywiadu, w którym opisał tragiczne wydarzenia na Sri Lance. W zamachu życie stracili jego 15-letnia córka Amelie i 19-letni syn Daniel. "Próbowałem robić mu masaż serca" - relacjonuje CNN łamiącym głosem mężczyzna.
W serii zamachów przeprowadzonych na kościoły i hotele na Sri Lance zginęło w sumie 359 osób, a kilkaset zostało rannych.
Wśród ofiar była dwójka dzieci amerykańskiego biznesmena. W rozmowie z CNN mężczyzna opowiadał, że rodzina mieszkała na co dzień w Londynie. Tam też przebywała jego żona i dwóch synów. Pozostała dwójka dzieci spędzała urlop z ojcem na Sri Lance.
61-letni Matt Linsay przyznał, że w hotelu, w którym mieszkali, doszło do dwóch eksplozji. Po detonacji pierwszego ładunku 15-latka i 19-latek odwrócili się i zaczęli biec w kierunku ojca. Drugi wybuch okazał się dla nich śmiertelny.
- Oboje byli nieprzytomni. Wydawało mi się, że córka się rusza. Syn leżał nieruchomo. (...) Próbowałem robić mu masaż serca. Bezskutecznie. To było najgorsze. Cały czas krzyczałem, by ktoś mi pomógł - relacjonuje zrozpaczony ojciec.
Jak dodaje, w głowie wciąż krążą mu tysiące myśli. Zastanawia się przede wszystkim, czy gdyby ruszył w kierunku dzieci i osłonił je własnym ciałem, Amelie i Daniel jakimś cudem jednak by przeżyli.
Przypomnijmy, że do serii zamachów na kościoły i hotele na Sri Lance doszło w Niedzielę Wielkanocną. Przeprowadziło je dziewięciu zamachowców, a tożsamość ośmiu z nich już ustalono. Według władz jeden ze sprawców studiował w Wielkiej Brytanii i Australii. Wśród terrorystów była również kobieta.
Większość ofiar stanowili Lankijczycy, ale zginęli także obywatele USA, Wielkiej Brytanii, Danii, Hiszpanii czy Portugalii.
Źródło: CNN