Spreparowane ciała w muzeum
Kontrowersyjny niemiecki naukowiec Gunther
von Hagens otworzył wczoraj w Guben wystawę preparatów ze
zwierzęcych i ludzkich ciał. Od dziś plastynarium jest dostępne
dla wszystkich zwiedzających - informuje "Gazeta Lubuska".
Przed budynkiem starego ratusza na Uferstrasse stoi grupa starszych ludzi. Nie podoba im się, że powstaje tu... muzeum ludzkich zwłok. Nazywają go Doktor Śmierć.
Dla innych G. von Hagens to naukowiec. On sam podkreśla podczas konferencji prasowej, że jego działania mają na celu przede wszystkim przysłużenie się nauce i studentom. Produkowanych przeze mnie preparatów nie można nazwać zwłokami - tłumaczy. To tak, jakbyśmy nazywali padliną mięso na talerzu, a antyczny mebel - drewnem.
Wycieczka po muzeum to lekcja historii preparowania ludzkich i zwierzęcych zwłok od XVII wieku. W początkowych salach można zobaczyć gipsowe i plastikowe przekroje ciał, woskowe organy, słoje z embrionami w formalinie. Dalej rozciąga się już autentyczny, realny świat zwłok - królestwo G. von Hagensa.
W wielkiej sali stoją półki z setkami ludzkich czaszek i wielkie worki z kośćmi. Obok stanowiska pracowników z instytutu plastynacji w Heidelbergu. Przyjechali pokazać, jak pracują. Inni nagrali swoje działania. Można je oglądać na ekranach plazmowych telewizorów. Mężczyźni nożykami obrabiają kości. Kobieta pracuje nad modelem szkieletu. Łączy kości drutami, które później przycina. Większość pracowników zakładu pochodzi z Chin. Wczoraj pojawili się również Polacy. (PAP)