Sprawca wypadku tramwajowego nie był badany alkomatem. "On nie jest nawet motorniczym"
Mężczyzna, który w czwartek w Poznaniu prowadząc tramwaj spowodował wypadek, w którym zostało rannych 20 osób, na co dzień nie jest motorniczym, tylko pracownikiem warsztatów i dlatego przed wyjazdem nie został zbadany na obecność alkoholu.
W czwartek przed godz. 15:00 na wysokości os. Polanka doszło do zderzenia tramwajów. Odbywający przejazd techniczny tramino uderzył w jadący przed nim tramwaj typu 105 Na linii nr 17. W wyniku zdarzenia rannych zostało 20 osób, w tym troje dzieci.
Jak się okazało, prowadzący tramino był pijany - badanie wykazało w jego organizmie 0,8 promila alkoholu, chociaż MPK od lat bada alkomatem wszystkich motorniczych i kierowców przed rozpoczęciem pracy.
- Wszyscy są badani także po zakończeniu pracy, a zdarzają się także kontrole prowadzone przez pracowników nadzoru ruchu w ciągu dnia - wyjaśnia w rozmowie z Wirtualną Polską Iwona Gajdzińska, rzecznik prasowy MPK Poznań.
Mężczyzna, który spowodował wypadek, nie był jednak motorniczym, ale pracownikiem warsztatów z uprawnieniami do prowadzenia pojazdów szynowych.
- Tramwaj przeszedł wszystkie badania techniczne, ale zawsze przed skierowaniem pojazdu do przewożenia pasażerów, odbywa on przejazd techniczny, aby mieć pewność, że jest w 100 proc. sprawny - tłumaczy Gajdzińska. - Pracownik nie był badany na zawartość alkoholu, ale w dniu wczorajszym zapadła decyzja, aby od teraz badaniu poddawani byli wszyscy pracownicy mający uprawnienia do prowadzenia pojazdów - dodaje.
Już w czwartek MPK wydało oświadczenia z oficjalnymi przeprosinami za wypadek:
"W imieniu Zarządu MPK Poznań Sp. z o.o. i wszystkich pracowników, chcielibyśmy wyrazić szczere wyrazy współczucia dla wszystkich poszkodowanych w wypadku, do którego doszło 11 grudnia 2014 r. na przystanku Polanka. Poza ustaleniami policji i prokuratora, będziemy prowadzić wewnętrzne postępowanie, aby wyciągnąć odpowiednie konsekwencje oraz zapobiec podobnym zdarzeniom w przyszłości. Przepraszamy!"
Jak wyjaśnia Iwona Gajdzińska, pracownik, który spowodował wypadek, pracował w MPK od lat 80. - Dla wszystkich jest to ogromny szok, że chodzi właśnie o tego pracownika - przyznaje rzecznik prasowy MPK.
Mężczyzna zostanie zwolniony z pracy, ale to nie jedyne konsekwencje, jakie go czekają. Śledztwo w sprawie wypadku wszczęła już prokuratura.