Sprawa Wasyla Czorneja to nieodosobniony przypadek. "Seria nieludzkich zachowań w Wielkopolsce"
Przyjeżdżają do Polski, pracują "na czarno". Dla Wasyla Czorneja skończyło się to tragicznie. Jego historia przypomina sprawy innych Ukraińców, którzy dla zarobku wybrali Wielkopolskę, a ona okazała się dla nich niebezpieczna.
Śmierć 36-letniego Ukraińca wstrząsnęła Polakami. Mężczyzna zasłabł w zakładzie produkcji trumien koło Nowego Tomyśla. Jego szefowa zabroniła innym podwładnym zawiadomić pogotowie. Wywiozła go do lasu i zostawiła.
Witold Horowski, Konsul Honorowy Ukrainy w Poznaniu, napisał w mediach społecznościowych, że możemy mówić o "serii znanych już w Wielkopolsce spraw poszkodowanych pracowników". Wymienił historię Dimy S. z 2016 roku, Alony R. z 2017 r. czy Oksany K. z 2018 r. Ostatnie zdarzenie - sprawa Wasyla Czorneja - jest jednak, jego zdaniem, "najtragiczniejsze".
- Nie chce mi się wierzyć, że Wielkopolska się na tym tle negatywnie wyróżnia. Najgłośniejsze przypadki rzeczywiście dotyczyły Wielkopolski. My staramy się takie sprawy piętnować i nagłaśniać - ocenił w rozmowie z Wirtualną Polską.
Konsul Ukrainy dla WP: nie ma strategii
Jak dodał, reagował na ciężkie przypadki, by ich uniknąć w przyszłości. - Staraliśmy się, by ludzie poszkodowani mieli łatwiej, lepiej w tych trudnych sytuacjach. A samo nagłaśniane spraw ma charakter prewencyjny. Były spotkania z przedsiębiorcami, samorządami i z samymi imigrantami - mówił konsul honorowy.
Zwócił uwagę, że nie można zarzucić PiP-owi, że się nie profesjonalizuje, ale nie robi tego tak szybko, jak rośnie rynek imigrantów. - Dziś "numery", które przechodziły jeszcze cztery lata temu, już nie przechodzą. Dość częste było zabieranie Ukraińcom paszportów. To było pogwałcenie praw człowieka. Dziś PiP, robiąc kontrole, sprawdza, czy pracownicy mają paszporty - powiedział. Jednocześnie dodał, że instytucje rządowe reagują bardzo wolno.
- Od wielu lat nie mamy strategii dla tak masowej imigracji. Moim zdaniem na poziomie samorządów to jest łatwiejsze - tłumaczył.
Nasz rozmówca z końcem sierpnia kończy misję konsula honorowego Ukrainy. - Wiem, ze ambasada szuka następcy. Ale ja od kilku lat żyję w rzeczywistości, która przekracza możliwości normalnego funkcjonowania. Pełnię funkcję społeczną, oprócz tego mam pracę i rodzinę. Z działalnością społeczną się nie żegnam, ale nie będę już obarczony odpowiedzialnością, z którą, nie ukrywam, w pewnym momencie przestałem sobie radzić z powodu skali imigracji - przyznał.
Szefowa zostawiła Ukraińca na śmierć. To nie pierwszy taki przypadek w Wielkopolsce
Internauci też są zbulwersowani zachowaniem szefowej Wasyla Czorneja, a także tym, że kobiecie grozi - ich zdaniem tylko - pięć lat więzienia. I również zwracają uwagę, że to kolejna taka sprawa w Wielkopolsce.
"Powtórka", "W Wielkopolsce, jak widać, wszystkich, co zasłabli wywożą (Ukraińców w szczególności). Taka u nich moda", "Znowu Wielkopolska! Czy poziom zbydlęcenia w tym regionie ma w ogóle jakieś granice?" - piszą internauci.
Zobacz też: Politycy mówią o "mordercy". Prof. Ewa Łętowska: należy się ugryźć w język
Wasyl nie był jedyny
Najgłośniejszą historią - do momentu ujawnienia kulis śmierci Wasyla Czorneja - była sprawa Oksany. Kobieta miała wylew. Właściciel gospodarstwa rolnego, u którego pracowała, zamiast wezwać karetkę, zabrał pracownicę do samochodu i zostawił na przystanku autobusowym. Następnie zadzwonił na policję, mówiąc, że na ławce leży pijana kobieta.
W tej sprawie, tak jak i tej dotyczącej śmierci Wasyla Czorneja, prokuratura prowadzi dochodzenie pod kątem nieudzielenia pomocy osobie, której grozi niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Sąd Okręgowy zdecydował, że ponownie przyjrzy się wyrokowi, który według prokuratury był zbyt łagodny (warunkowe umorzenie na dwa lata).
"Szara strefa jest poza kontrolą"
Sebastian Antczak, rzecznik prasowy Wielkopolskiego Urzędu Wojewódzkiego w Poznaniu, w rozmowie z WP podkreślił, że organem, który powinien badać sprawę i dbać o przestrzeganie przepisów prawa, jest nie urząd, ale Państwowa Inspekcja Pracy.
- Jesteśmy w kontakcie z Okręgową Inspekcją Pracy, by to monitorować, żeby takie tragedie się nie zdarzały. Wiadomo, że szara strefa jest poza kontrolą - powiedział. Jak ocenił, sprawa zachowania pracodawcy Wasyla Czorneja, "nie mieści się w żadnych kanonach".
Wojewoda Wielkopolski od początku 2019 r. do 25.06.2019 r. wydał 5,3 tys. jednolitych zezwoleń na pobyt i pracę, z czego 4,5 tys. (85 proc.) dla obywateli Ukrainy, a także 24,4 tys. zezwoleń na pracę, w tym 20,3 tys. (83,4 proc.) dla obywateli Ukrainy.
Wielkopolski oddział PiP-u do momentu publikacji naszego artykułu, nie odpowiedział na nasze pytania.
Jak wynika z danych PiP przesłanych portalowi money.pl, praca "na czarno" jest wyjątkowo częstym zjawiskiem. Od początku 2019 r. inspektorzy przeprowadzili niemal 8 tys. kontroli. W 18,4 proc. przypadków ujawnili zatrudnianie cudzoziemców bez umów. Najczęściej pracowników z Ukrainy, których w Polsce w szczycie sezonu jest nawet 2 mln.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl