PolskaSprawa śmierci pacjenta raciborskiego szpitala trafiła do prokuratury

Sprawa śmierci pacjenta raciborskiego szpitala trafiła do prokuratury

Wniosek o wszczęcie postępowania
wyjaśniającego sprawę śmierci 83-letniego pacjenta w szpitalu w
Raciborzu złożony przez śląskiego wojewódzkiego konsultanta w
dziedzinie anestezjologii i intensywnej terapii wpłynął
do miejscowej prokuratury.

25.07.2006 13:10

Konsultant prof. Przemysław Jałowiecki przypuszcza, że do śmierci pacjenta mogły się przyczynić nieprawidłowe działania anestezjologiczne lekarza sprowadzonego przez zewnętrzną firmę po tym, jak z pracy w raciborskim szpitalu zwolnili się prawie wszyscy bezskutecznie domagający się podwyżek anestezjolodzy.

O zbadanie sprawy prof. Jałowiecki poprosił też rzecznika odpowiedzialności zawodowej i Śląskie Centrum Zdrowia Publicznego. Sam również zamierza skontrolować sytuację w raciborskim szpitalu.

Zastępca prokuratora rejonowego w Raciborzu Danuta Kozakiewicz powiedziała, że nie otrzymała wcześniej żadnej informacji na temat tego zgonu ze szpitala. Przyjrzymy się sprawie i zobaczymy, czy informacje we wniosku konsultanta znajdą potwierdzenie procesowe - dodała.

10 z 13 pracujących w szpitalu anestezjologów zwolniło się z pracy z końcem czerwca. Aby zapewnić obsadę anestezjologiczną, dyrekcja szpitala podpisała umowę z prywatną firmą.

Według informacji zebranych przez konsultanta i byłego ordynatora oddziału anestezjologii, 3 lipca dyżur rozpoczął lekarz, który miał potrzebne uprawnienia, ale od 5 lat pracował w erce i nie znieczulał chorych do operacji. Podczas pilnej operacji chorego z niedrożnością jelit spowodowaną uwięźnięciem przepukliny i zapaleniem otrzewnej trzeba było go intubować, aby umożliwić mu oddychanie.

Kilka prób anestezjologa zakończyło się fiaskiem, nie udało się to również chirurgowi. Chorego zaintubował dopiero lekarz wezwany z oddziału intensywnej terapii. Ponieważ serce chorego przestało bić, konieczna była reanimacja. Pracę serca udało się przywrócić, ale stan pacjenta był tak ciężki, że zmarł zaraz po zakończeniu zabiegu.

Nie chcę ferować żadnych wyroków, bo nie wiem, jaki był stan chorego przed operacją. Informacje, jakie otrzymałem, były jednak na tyle poważne i niepokojące, że zdecydowałem się poprosić odpowiednie organa o zbadanie sprawy. Mogło bowiem dojść do nieprawidłowych działań medycznych - powiedział prof. Jałowiecki.

Dodał, że przyczyną problemu jest luka prawna - lekarz miał niezbędne uprawnienia, a przepisy nie wymagają ich aktualizacji. Jeśli pilot nie latałby tyle lat, na pewno najpierw posadzilibyśmy go w symulatorze lotów, zanim mógłby przewieźć choć jednego pasażera. Znieczulanie to olbrzymie ryzyko, a 5 lat w anestezjologii to prawie przepaść - zupełna zmiana aparatury, sprzętu. Anestezjolog, który w tym czasie nie pracował w sali operacyjnej, może się poczuć jak w innym świecie - mówił.

Zastępca dyrektora ds. medycznych szpitala w Raciborzu Zbigniew Wierciński powiedział, że pacjent trafił do szpitala w bardzo ciężkim stanie, operacja była przeprowadzona ze wskazań życiowych, a rokowania co do przeżycia niewielkie. Ponieważ pacjent zmarł przed upływem 12 godzin od przyjęcia do szpitala, przeprowadzono sekcję zwłok, ale dyrektor nie ujawnił jej wyniku.

O skierowaniu sprawy do prokuratury dowiedział się od PAP: Jeśli jest coś do wyjaśnienia, nie zamierzamy nic ukrywać - powiedział.

Odejście z pracy 10 anestezjologów spowodowało, że w połowie lipca czasowo zamknięty został wyposażony w nowoczesny sprzęt oddział intensywnej terapii. Szpital zatrudnia obecnie na etacie 2 anestezjologów i cały czas korzysta z usług zewnętrznej firmy, zespół liczy więc 5-6 anestezjologów, w tym lekarza, który przeprowadzał zabieg 3 lipca. Od tygodnia szpital przeprowadza już planowe zabiegi, z których wcześniej musiał zrezygnować.

Powodem rezygnacji z pracy grupy raciborskich anestezjologów były niskie płace zasadnicze, które w większości nie przekraczały 1559 zł brutto miesięcznie. Lekarze oczekiwali płac zasadniczych w wysokości 3,5 tys. zł dla specjalistów oraz 2,6 tys. zł dla lekarzy specjalizujących się. Według dyrekcji, zagwarantowanie anestezjologom żądanych przez nich stawek, przy jednoczesnym zatrudnieniu ich na etatach, było nierealne.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)