Sprawa śmierci mężczyzny i jego 4-letniego syna. Rozwieszał plakaty z informacją o porwaniu dzieci
Tragedia, do której doszło na sali zabaw na warszawskim Bemowie, wstrząsnęła opinią publiczną. Cały czas pojawiają się nowe informacje. Okazuje się, że mężczyzna, który zmarł wraz z synem, wcześniej rozlepiał plakaty o porwaniu jego dzieci.
Tomasz M. rozwieszał plakaty z informacją, że porwano jego dzieci. Wydarzyło się to we wrześniu, dwa miesiące później zmarł razem z czteroletnim synem w jednej z sal zabaw na warszawskim Bemowie.
O tym wątku donosi "Gazeta Wrocławska". Jak poinformowała gazetę prokuratura, to mężczyzna był podejrzewany o uprowadzenie rodzicielskie. Bez zgody matki, która opiekowała się synem i córką na co dzień, zabrał je ze sobą. I to za granicę.
Prokuratura zarzucała mężczyźnie stalking i naruszenie miru domowego. Miał zakaz zbliżania się do rodziny na mniej niż 50 metrów, za wyjątkiem dwóch weekendów w miesiącu. Wtedy mógł spędzać czas z dziećmi w obecności kuratora.
Decyzja prokuratury o zakazie zbliżania nie była jednak prawomocna. Tomasz M. się od niej odwoływał. 27 listopada miało odbyć się posiedzenie sądu. Jednak ze względu na śmierć podejrzanego, sprawę umorzono.
Zobacz także: Chciał pomóc i w „nagrodę” dostał 500 zł mandatu
Spór o dzieci
O pomoc do sądu zgłaszał się nie tylko ojciec dzieci - podkreślał, że decyzje sądowe wymuszają na nim desperackie czyny - ale też matka. Kobieta kilka dni przed tragedią w programie Uwaga TVN ostrzegała, że może do niej dojść.
Twierdziła, że Tomasz M. regularnie porywał dzieci i zabrał je na dach. Sędzia Sylwia Jastrzębska z Sądu Okręgowego we Wrocławiu twierdzi jednak, że chodziło o taras. Ojciec miał zabrać tam syna, żeby pokazać panoramę Wrocławia.
Tomasz M. był badany przez biegłych. Nie zauważyli u niego żadnych przejawów agresji wobec dzieci. Był z nimi bardzo związany emocjonalnie. Szczególnie silnie z czteroletnim synem. W sierpniu sąd zgodził się by ojciec zabrał dzieci na wakacje na dwa tygodnie. Wróciły zadowolone. Ojciec czuł się pokrzywdzony ograniczaniem jego kontaktów z synem i córką - powiedziała Jastrzębska.
Ostatnie spotkanie ojca z synem skończyło się tragicznie. Ciało Tomasza M. i jego czteroletniego syna znaleziono w sali zabaw na warszawskim Bemowie. Na miejscu zdarzenia były też pojemniki, w których mogła znajdować się trucizna.
Co poza tym wiadomo? Warszawska prokuratura prowadzi śledztwo w tej sprawie. Według wstępnych wyników sekcji zwłok, przyczyną śmierci Tomasza M. i jego syna była niewydolność krążeniowo - oddechowa. Nie ma pewności, czy było to otrucie.
Źródło: "Gazeta Wrocławska"
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl