Sprawa przywódcy betanek skierowana do mediacji
Sąd Rejonowy w Lublinie skierował do mediacji sprawę ks. Romana K. oskarżonego o naruszenie miru domowego, znieważanie policjantów podczas eksmisji zbuntowanych
betanek z klasztoru w Kazimierzu Dolnym (woj. lubelskie). Rozprawa została odroczona do 10 kwietnia.
06.03.2009 | aktual.: 06.03.2009 15:26
Wniosek o mediacje złożył adwokat oskarżonego przed rozpoczęciem przewodu sądowego. Jak tłumaczył, postępowanie mediacyjne daje możliwość pojednania i porozumienia się między stronami bez udziału kamer i dziennikarzy.
- To się odbywa nie tak jak teraz, medialnie, tylko przy drzwiach zamkniętych, pomiędzy pokrzywdzonym i oskarżonym, aby wszystkie roszczenia, wszystkie kwestie zostały rozstrzygnięte - powiedział adwokat Maciej Kalinowski.
Sąd w związku z wnioskiem obrońcy odroczył sprawę do 10 kwietnia i skierował ją do mediacji. Akta sprawy zostaną przekazane mediatorowi, który do 7 kwietnia ma przedstawić sprawozdanie z przeprowadzonego postępowania mediacyjnego.
Pełnomocnik Zgromadzenia Sióstr Rodziny Betańskiej powiedział, że Zgromadzenie nie wyraża zgody na mediacje i chce prowadzenia procesu.
W sprawie tej jednak, oprócz zakonu, status pokrzywdzonego ma sześć osób (policjantów), które nie stawiły się na rozprawę i ich stanowisko w sprawie mediacji nie jest znane.
Sędzia Katarzyna Żmigrodzka, tłumaczyła, że sąd może skierować sprawę do mediacji, kiedy widzi szanse zawarcia ugody, porozumienia. Jak zaznaczyła, sąd ma na uwadze przepis mówiący, że mediacje mogą się odbywać za zgodą pokrzywdzonego. - Jeżeli pokrzywdzeni nie będą chcieli uczestniczyć w mediacjach, sąd ich do tego nie zmusi - powiedziała.
Jednak - jak tłumaczyła sędzia - na tym początkowym etapie postępowania, wyłączanie i prowadzenie sprawy tylko w zakresie oskarżenia o naruszenie miru domowego, gdzie pokrzywdzonym jest Zgromadzenie, "nie miałoby pokrycia w ekonomii procesowej".
Dodała, że nie wiadomo, z jakim skutkiem skończą się mediacje, "niemniej jednak, jeśli jest taka szansa, należy ją wykorzystać".
Ani ks. Roman K., ani przedstawicielki Zgromadzenia Sióstr Rodziny Betańskiej, obecni w sądzie, nie chcieli rozmawiać z dziennikarzami.
Roman K. - były franciszkanin, a obecnie ksiądz diecezji łomżyńskiej - przebywał ze zbuntowanymi betankami w domu zakonnym w Kazimierzu Dolnym. Prokuratura oskarżyła go o naruszenie miru domowego, czyli przebywanie na terenie klasztoru wbrew woli właściciela i wyroku sądu.
Ponadto jest on oskarżony o znieważanie policjantów słowami obelżywymi podczas eksmisji betanek z klasztoru w październiku 2007 r., naruszenie nietykalności cielesnej policjanta, oraz zmuszanie funkcjonariusza publicznego do zaniechania czynności eksmisyjnych.
Roman K. nie ustosunkował się do zarzutów, nie złożył wyjaśnień w śledztwie. Prokurator zastosował wobec niego zakaz opuszczania kraju i dozór policyjny. Księdzu grozi kara do trzech lat więzienia.
Prowadząca śledztwo w tej sprawie Prokuratura Rejonowa w Puławach umorzyła w listopadzie ub.r. postępowanie w części dotyczącej naruszenia miru domowego przez byłą przełożoną betanek, Jadwigę L., z powodu śmierci kobiety.
Także w części dotyczącej naruszenie miru przez mieszkające w klasztorze zbuntowane byłe zakonnice - postępowanie zostało umorzone ze względu na znikomą szkodliwość społeczną czynu. Według prokuratury byłe siostry przebywały w klasztorze będąc pod wpływem Jadwigi L., którą uznawały za swą przełożoną i wobec której okazywały posłuszeństwo.
Sprawa ks. Romana K. ma związek z konfliktem w zakonie betanek, jaki powstał kilka lat temu z powodu działalności b. przełożonej generalnej Jadwigi L. Według władz kościelnych podejmowała ona decyzje z pominięciem zasad obowiązujących w zakonie m.in. kierując się "prywatnymi objawieniami", które nie były zgodne z nauczaniem Kościoła.
Betanki z Kazimierza nie podporządkowały się decyzji o zmianie przełożonej. Władze kościelne wykluczyły je z zakonu, a władze zakonne wystąpiły do sądu o eksmisję byłych sióstr z klasztoru. 10 października 2007 r. komornik w asyście policji eksmitował ponad 60 zbuntowanych zakonnic oraz ks. Romana K.