Sprawa Olewnika. Prokuraturo, przyznaj się do klęski
W poniedziałek mija 13. rocznica zniknięcia Krzysztofa Olewnika. Śledztwo w tej sprawie to nieustanne pasmo klęsk. Prokuratura powinna przyznać się do porażki i odłożyć sprawę na półkę - czytamy w tygodniku "Wprost".
Do sprawy Olewnika przydzielonych jest nadal pięciu prokuratorów z gdańskiej apelacji. Na potrzeby śledztwa pracuje policyjna grupa złożona 14 funkcjonariuszy Biura Spraw Wewnętrznych i Centralnego Biura Śledczego. Był moment, że funkcjonariuszy było nawet 22.
Śledztwo pochłania miliony złotych. Efekty? Żadne. 17 października – kolejny akt blamażu. Sąd Apelacyjny w Łodzi uniewinnia dwóch policjantów, którzy na początku zajmowali się sprawą Krzysztofa Olewnika i mieli dopuścić się zaniedbań. Wyrok w pierwszej instancji był taki sam.
Akt oskarżenia, który posypał się w sądzie, przygotowała prokuratura apelacyjna w Gdańsku. Ta sama, która miała wyjaśnić główną zagadkę – dlaczego w 2001 roku chłopak został porwany i kto odpowiada za jego śmierć?
Prawnik, który z bliska i od lat obserwuje sprawę mówi w rozmowie z "Wprost": "Prokuratura nie będzie w stanie sformułować aktu oskarżenia w głównym wątku związanym z porwaniem".
- Dlaczego tego nie umorzą. Po co to ciągną? – pyta tygodnik "Wprost".
- Na to śledztwo poszły miliony złotych. Boją się przyznać do porażki przed rodziną, dziennikarzami i opinią publiczną – pada odpowiedź.