Policja ujawnia nowe informacje. Chodzi o wypadek radiowozu
Policjanci, którzy wioząc nastolatki rozbili radiowóz, są na zwolnieniu lekarskim - przekazał nadkom. Sylwester Marczak. Jak dodał, funkcjonariusze wciąż nie zostali przesłuchani, a "wszelkie decyzje o karach dyscyplinarnych zawsze są podejmowane po wykonaniu wszystkich czynności w sprawie".
- Na bieżąco trafiają do nas informacje o efektach postępowania dyscyplinarnego. Jeszcze wczoraj wykonano czynności z pięcioma świadkami. Wśród osób przesłuchanych na protokół, z pouczeniem o odpowiedzialności karnej jest 19-latka, która również była w aucie. Wszyscy świadkowie jednoznacznie wskazali, że prośba wejścia do radiowozu wyszła od nastolatek - przekazał w czwartek nadkom. Sylwester Marczak.
Dodał, że informacja ta nie ma natomiast dla postępowania większego znaczenia, gdyż nie było żadnych podstaw do tego, aby nastolatki znalazły się w radiowozie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Usiedli przy stole z premierem. Oto co usłyszał Morawiecki
- Przed nami kolejne czynności. Pozostało przesłuchanie 17-latki oraz policjantów. Obecnie obydwaj przebywają na L4. Wszelkie decyzje o karach dyscyplinarnych zawsze są podejmowane po wykonaniu wszystkich czynności w sprawie, przez właściwego przełożonego dyscyplinarnego - zaznaczył Marczak.
Policjanci rozbili radiowóz. W środku były dwie nastolatki
Do wypadku doszło w miejscowości Dawidy Bankowe na Mazowszu. Policjanci z Pruszkowa zostali wezwani w poniedziałek wieczorem do pożaru. Po zakończeniu interwencji funkcjonariusze zabrali do radiowozu dwie nastolatki.
Po drodze kierujący samochodem stracił nad nim kontrolę. Radiowóz uderzył w drzewo. W wypadku zostały ranne wszystkie cztery osoby, które były w pojeździe. Dwie nastolatki same zgłosiły się po pomoc medyczną do w Raszyna. Do policjantów wezwano natomiast pogotowie.
Po wypadku ruszyło wewnętrzne postępowanie. Według kontrolerów doszło do nieprawidłowości, które muszą być wyjaśnione w ramach postępowania dyscyplinarnego