Sprawa napadu na jednostkę na Bemowie umorzona
Z powodu "braku podstaw do wniesienia aktu
oskarżenia" wojskowa prokuratura umorzyła sprawę napadu na
jednostkę wojskową na Bemowie z 1995 r. Sprawa trzy razy była
kierowana do sądu, który trzy razy zwracał ją prokuraturze.
21.06.2002 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Do dziś nie wiadomo, kto w lipcu 1995 r. dokonał napadu na jednostkę wojskową, w której stacjonował 42. pułk lotniczy. Bandyci ukradli na Bemowie 75 pistoletów, 828 sztuk amunicji i 148 magazynków. Dostali się do wojskowych pomieszczeń przez dziurę w płocie i okno w szatni. Oficer dyżurny i piloci na dyżurze spali, trzech wartowników było na dyskotece.
Sąd Okręgowy w Warszawie zajmował się tą sprawą na procesie gangu "Szczura", ale Krzysztof A., pseud. Twardy, któremu zarzucono ten napad, został uniewinniony. Dotąd nie odzyskano 52 z 75 zrabowanych pistoletów. Pułk zaraz po napadzie, określanym jako z pogranicza zorganizowanej przestępczości i farsy, został rozwiązany.
Pod zarzutem pomocy w dokonaniu napadu, przez przekazanie informacji o tym, gdzie jest broń i jak się dostać do jednostki, stał por. pilot Mirosław H., syn kosmonauty. Miał on powiedzieć o tym Grzegorzowi K. - rolnikowi z Siedleckiego, ale podejrzewanemu o handel bronią. Mirosław H. przyznał się do znajomości z Grzegorzem K., ale zarzutom zaprzeczył. Prokuratura umorzyła, także z braku dowodów, śledztwo przeciwko Grzegorzowi K., podejrzanemu o zorganizowanie napadu.
Wojskowe sądy kolejnych instancji skazywały oficera za to na 5 lat więzienia i degradacje. W wyniku odwołania obrońców sprawa trafiła jednak aż do Izby Wojskowej Sądu Najwyższego, który wyrok uchylił i nakazał ponowne zbadanie sprawy. Obrońcy zakwestionowali koronny dowód prokuratury - zeznania czterech świadków incognito. Obrońcom nie udostępniono nie tylko danych świadków (jak przewiduje ustawa), ale także treści zeznań - dlatego SN uchylił wyrok i nakazał prokuraturze poszukać innych dowodów winy pilota, albo namówić utajnionych świadków do złożenia zeznań jawnie - czego jednak odmówili.
Potem prokuratura trzy razy próbowała przesłać sądowi wojskowemu akt oskarżenia przeciw Mirosławowi H., ale sądy zwracały akta do uzupełnienia. W końcu prokuratura umorzyła sprawę "z uwagi na brak podstaw do oskarżenia i brak danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia przestępstwa przez por. Mirosława H."
Umorzenie jeszcze się nie uprawomocniło, bo odwołanie złożyli obrońcy por. H. Kwestionują treść uzasadnienia umorzenia, bo prokuratura w ustaleniach końcowych powołuje się na dane z zakwestionowanych zeznań świadków. Jeśli prokuratura wyższego szczebla uzna racje obrońców, w uzasadnieniu umorzenia trzeba będzie dokonać sprostowań. (iza)