Sprawa abp. Sławoja Leszka Głódzia. O. Krzysztof Mądel: Niepokoi mnie reakcja otoczenia arcybiskupa
Ubliżanie, publiczne poniżanie i psychiczne znęcanie się - takie zarzuty padają pod adresem abp. Sławoja Leszka Głódzia. Hierarcha zbliża się do wieku emerytalnego. W rozmowie z WP jezuita o. Krzysztof Mądel przyznaje, że wątpi, by ordynariuszowi przedłużono okres urzędowania.
29.10.2019 | aktual.: 29.10.2019 18:12
Wróciła sprawa oskarżeń abp. Sławoja Leszka Głódzia o mobbingowanie podwładnych. Kilka lat temu pisał o tym "Wprost", teraz TVN24 w programie "Czarno na białym" ujawnił zarzuty, jakie padają pod adresem arcybiskupa ze strony innych księży.
Zarzuty są poważne - ocenia w rozmowie z WP jezuita o. Krzysztof Mądel. Przypomina sytuację, kiedy abp Głódź użył "nieeleganckich" słów wobec fotografa. - A ponieważ były takie incydenty, bardzo prawdopodobnym czynią to, co mówią anonimowo podwładni - dodaje nasz rozmówca.
Niepokoi go reakcja otoczenia arcybiskupa. - Nawet jeśli oświadczenie odpowiada prawdzie, ponieważ w przestrzeni publicznej pojawiły się poważne zarzuty (są one nie najgorzej udokumentowane, mimo że podwładni nie ujawniają swojej tożsamości), to jakakolwiek obrona byłaby wiarygodna, gdyby ktoś się do nich odniósł, a nie tylko zarzucał złą wolę - mówi.
- Nigdy nie uwierzę w jednoakapitowe zaprzeczenia, które mówią, że sytuacja jest kompletnie nieprawdziwa. Oczywiście wszyscy duchowni powinni wyrazić solidarność z biskupem, ale powinna też pojawić się deklaracja, że "my bardzo poważnie traktujemy zarzuty i dołożymy wszelkich starań, żeby te osoby nie zostały same", bo to może doprowadzić do sytuacji granicznej - podkreśla.
- Byłoby bardzo rzeczą złą, gdyby środowisko stanęło po stronie hierarchy bez zrobienia kroku, który pokazałby, że mają pełną empatię do rozwiązania problemu. Takie oświadczenie źle rokuje rozwiązaniu sprawy - dodaje o. Mądel.
Anonimowe oskarżenia
- Ujawnienie jakichkolwiek problemów świadczy o tym, że osoby ewentualnie poszkodowane próbowały być może zwykłego trybu odwoławczego, ale on nie zadziałał. Może już zdesperowane, z bezsilności wyniosły, choć anonimowo, na forum publiczne te problemy. To jest niepokojące. My, Polacy mamy małe doświadczenie w pokonywaniu mobbingu w miejscu pracy. Wydaje mi się, że środowisko kościelne jeszcze wolniej się tego wszystkiego uczy. Przepisy prawa kanonicznego nie są szczegółowe, jeśli chodzi o tego typu zagadnienia - ocenia o. Mądel.
- Odwołanie w sprawie, w której stroną jest biskup, nie jest łatwe. Można próbować w kurii powiedzieć o problemie. Jeśli to nie zadziała, bo np. kuria będzie za wszelką cenę bronić swojego biskupa, to odwołanie się do Stolicy Apostolskiej przez nuncjusza jest dosyć trudne. Zadziałałoby, gdyby nie pojedyncza osoba zabrała głos, ale gdyby wiele sygnałów tam dotarło - twierdzi nasz rozmówca. I dodaje, że pojawia się pytanie, czy nuncjatura jest bezstronna.
O. Mądel nie wierzy, że tym razem coś się zmieni. - Sposób rozwiązywania spraw trudnych jest łatwy do przewidzenia w obecnej konfiguracji osobowej. Dopóki w diecezji gdańskiej nie dojdzie do poważnej przebudowy personalnej, to można spodziewać się, że problem nie będzie rozwiązany, że będzie zaprzeczanie - mówi.
Abp Głódź milczy. O. Mądel zaznacza, że gdyby to pod jego adresem pojawiły się tego typu oskarżenia, starałby się jak najszybciej spotkać z drugą stroną i publicznie powiedzieć, jakie kroki na drodze do rozwiązania konfliktu zostały poczynione. - Jeśli w przestrzeni publicznej są tylko oskarżenia i agresywne zaprzeczenia to jesteśmy przed przełomem - podkreśla.
Abp Głódź zbliża się do emerytury
- Za kilka miesięcy powinien być nowy ordynariusz, ale nie powinniśmy tyle czekać - ocenia o. Mądel. Jego zdaniem okres urzędowania abp. Głódzia nie zostanie przedłużony.
- Musiałaby być poważna przyczyna. Papież Jan Paweł II i jego następcy poważnie traktują ustalenia soboru watykańskiego, który zakończył obrady w 1967 roku. Zgodnie z nimi biskupi są zobowiązani do złożenia prośby o przejście na emeryturę. Jan Paweł II o rok czy dwa, nie więcej niż trzy wydłużał pracę danego hierarchy, jeśli ten cieszył się bardzo dobrym zdrowiem, na przykład rozpoczął jakieś dzieła, które jemu byłoby łatwiej dokończyć niż następcy. Takiej sytuacji w ogóle nie ma w Gdańsku - tłumaczy nasz rozmówca.
- Można powiedzieć, że są tam problemy, które nie są rozwiązywane. Dla mnie takim problemem jest sprawa pochówku ks. Jankowskiego, którego kości nie spoczywają na cmentarzu tylko w kościele, który wybudował. A taki pochówek jest dla osób zasłużonych, ale nie kontrowersyjnych - wyjaśnia o. Mądel.
Zobacz także
Kto może zastąpić abp. Głódzia? - Zwyczajowo w archidiecezjach arcybiskuperm zostaje ktoś z miejscowych księży. Dobrym kandydatem jest rektor seminarium, ktoś z profesorów seminarium albo jakiś zasłużony kapłan, biskup pomocniczy - mówi o. Mądel.
Jest też druga opcja. - Nowa polityka Watykanu, która jest stosowana coraz częściej, polega na tym, że najpierw kreujemy biskupa na biskupa pomocniczego, który pomaga biskupowi ordynariuszowi, potem mianujemy go odpowiedzialnym za diecezję mniejszą, która nie jest metropolią, a jak tam się sprawdzi, zostaje metropolitą, a potem być może kardynałem - mówi.
Wielu wierzy w winę abp. Głodzia
- Kiedy pierwszy raz usłyszałem, jak on zwraca się do młodych księży, którzy mu usługiwali? Ponad 15 lat temu. W czasie uczty, bo inaczej nie można tego nazwać, co chwilę łapał za kieliszek. Picie przerywał tylko po to, by rzucić niewybrednym żartem o polityku, którego nie lubił, albo żeby kogoś skląć - mówiła w rozmowie z WP osoba z kręgów polityki, która bywała w rezydencji abp. Głódzia.
Głos w sprawie zajęli ks. Wojciech Lemański oraz publicysta Tomasz Terlikowski. Pierwszy z nich powiedział nam, że osoby, który oskarżają abp. Głodzia, powinny ujawnić swoją tożsamość. Drugi w TVN24 zwrócił uwagę na to, że "wszystko wskazuje na to, że w ciągu kilku miesięcy ksiądz arcybiskup przestanie być metropolitą gdańskim, dlatego że zbliża się do wieku emerytalnego".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl