Polska"Spotkanie z Tuskiem było sztywne, nie mówiłem żonie"

"Spotkanie z Tuskiem było sztywne, nie mówiłem żonie"

Wiceminister finansów Jacek Kapica ujawnił notatkę ze spotkania z b. szefem klubu PO Zbigniewem Chlebowskim z 27 sierpnia 2009 r. Zeznał przed komisją śledczą badającą tzw. aferę hazardową, że nikt go nie prosił o sporządzenie notatki. Jak zaznaczył, napisał ją, bo "miał świadomość sytuacji". - Spotkanie z Donaldem Tuskiem 26 sierpnia było sztywne, nie mówiłem o nim nawet żonie. Premier zobowiązał mnie do zachowania tajemnicy służbowej - podkreślił Kapica.

12.01.2010 | aktual.: 12.01.2010 16:23

Wiceminister ujawnił, że dzień po rozmowie w kancelarii premiera o spotkanie poprosił go ówczesny szef klubu PO Zbigniew Chlebowski.

"Miałem świadomość sytuacji"

Kapica sporządził notatkę ze spotkania z Chlebowskim. - Wtedy miałem świadomość sytuacji, w której jesteśmy i w związku z czym uznałem za stosowne sporządzenie notatki dla swojego przełożonego - mówił wiceminister finansów. - Chlebowski wyraził zdumienie "dziwnym zamieszaniem wokół projektu ustawy o grach losowych i zakładach wzajemnych. Jednocześnie wyraził opinię, że nigdy jego intencją podczas rozmów nie było wpływanie na proces legislacji wyżej wymienionej ustawy. Ani w rządzie, ani tego, kiedy ten projekt stanie na Komitecie Stałym Rady Ministrów - relacjonował wiceministrów finansów. Chlebowski miał stwierdzić, że zamieszanie wokół ustawy wynika z działań lobby wideoloterii.

Dopytywany przez Bartosza Arłukowicza (Lewica), dlaczego sporządził notatkę, odparł, że miał świadomość "wrażliwości tego procesu na tym etapie" i wiedział, że należy sporządzić notatkę "mając na uwadze to, że inne ograny, czy to prokuratury, czy komisji śledczej mogą być zainteresowane" jej treścią.

Kapica przyznał, że podzielał zdanie Chlebowskiego, że wokół toczących się wtedy prac nad nowelizacją ustawy hazardowej jest jakieś dziwne zamieszanie. Tłumaczył, że nie jest dla niego normalne, że premier prosi go o spotkanie, które ma charakter odpytywania go o przebieg procesu legislacyjnego dotyczący ustawy hazardowej - chodzi o spotkanie Donalda Tuska z Kapicą i ministrem finansów Jackiem Rostowskim, do którego doszło 26 sierpnia.

Sprawą tą była zainteresowana również Beata Kempa (PiS). Odpowiadając na jej pytanie Kapica podkreślił, że miał kilka spotkań z Chlebowskim - w lipcu 2008 r. - które dotyczyły udzielania zezwoleń na prowadzenie salonów gier, jak również dopłat. - Z nich nie został ślad w postaci dokumentu posła, zgodnie z ustawą o wykonywaniu mandatu (posła i senatora), uznałem więc za stosowne poinformować (o nich) swojego przełożonego - mówił wiceminister.

Zapewnił, że spotkania z szefem klubu PO traktował "zgodnie z ustawą o wykonywaniu mandatu posła i senatora". Jak powiedział, nie ma zwyczaju sporządzać notatek ze spotkania z szefem komisji finansów (Chlebowski pełnił tę funkcję), ale odnotowuje poszczególne spotkania w swoim kalendarzu - kiedy i na jaki temat ono było. Zaznaczył przy tym, że nie sporządza się notatek służbowych z każdego spotkania z posłem czy senatorem.

Kapica zapewnił również, że nigdy nie kontaktował się z byłym ministrem sportu i turystyki Mirosławem Drzewieckim. - Nigdy nie kontaktowałem się z ministrem Drzewieckim, nie utrzymywałem kontaktów osobistych czy służbowych, ani bezpośrednio, ani za pośrednictwem osób trzecich - podkreślił.

Dodał też, że ani on nie zabiegał o spotkanie z ówczesnym ministrem sportu, ani Drzewiecki o spotkanie z nim.

Wiceminister zapewnił, że do ustawy nie wprowadzono żadnych zmian korzystnych dla Totalizatora Sportowego. - Nie forsowałem korzystnych podatków dla TS. To nieprawda, że nie działałem transparentnie - zeznał wiceminister. Opowiadał też, że hazard w zastraszającym tempie się rozrastał. - Premier zobowiązał mnie do zachowania tajemnicy służbowej po spotkaniu 26 sierpnia - podkreślił opisując rozmowy z Donaldem Tuskiem.

Zlikwidować błędy w rynku hazardowym

Kapica powiedział też, że pracując w resorcie finansów nad zmianami w ustawie o grach i zakładach wzajemnych, chciał zlikwidować nieprawidłowości na rynku hazardowym.

Wiceminister mówił, że rozpoczynając prace w resorcie finansów jako szef Służby Celnej i wiceminister finansów 1 lutego 2008 r., zajął się pracami nad zmianami w ustawie o grach i zakładach wzajemnych, "głównie w celu uporządkowania oraz wzmocnienia rynku gier hazardowych". Jak wyjaśnił, wcześniej - będąc dyrektorem Izby Celnej - dostrzegał nieprawidłowości funkcjonujące na tym rynku, o czym informował MF już w 2007 r.

- Widziałem, jak kontrolerzy, funkcjonariusze celni wobec ograniczonych kompetencji nie mogą wystarczająco skutecznie przeciwdziałać w nadużywaniu prawa, a branża hazardowa w zastraszającym tempie się rozrasta - powiedział przesłuchiwany.

Kapica dodał, że projektowana nowelizacja miała wtedy na celu skuteczniejsze egzekwowanie prawa. Kapica podkreślił, że dochody czerpane z hazardu nie były obciążone proporcjonalnymi i sprawiedliwymi podatkami. - Rekomendowałem ministrowi finansów zmiany w tym zakresie i zostały one zaakceptowane w kwietniu 2008 r. - dodał.

Bartosz Arłukowicz (Lewica), członek komisji hazardowej, zgłosił wniosek o przekazanie sejmowym śledczym billingów premiera Donalda Tuska, a także kalendarzy spotkań w roku 2009: szefa rządu, byłego ministra sportu Mirosława Drzewieckiego, b. wicepremiera Grzegorza Schetyny i b. szefa klubu PO Zbigniewa Chlebowskiego.

"Nie akceptowałem zmian na korzyść TS"

Wiceminister finansów powiedział, że resort finansów odrzucił wszystkie uwagi Totalizatora Sportowego do nowelizacji ustawy o grach losowych i zakładach wzajemnych, które były dołączone do pisma ministra skarbu państwa z 13 maja 2009 roku.

Kapica podkreślił w trakcie swobodnej wypowiedzi poprzedzającej jego przesłuchanie przez śledczych, że w trakcie prowadzenia procesu legislacyjnego uważał, że minister finansów powinien występować jako regulator rynku gier i równo traktować wszystkie podmioty na nim działające.

- Zarówno te prywatne, jak i tego państwowego realizującego monopol państwa (Totalizator Sportowy). Dlatego pragnę podkreślić, że nigdy nie akceptowałem i nie wprowadziliśmy do ustawy żadnych zmian wnioskowanych przez TS, które powodowałyby obniżenie dochodów do budżetu, czyli zmian w zakresie stawek podatków i dopłat do wideoloterii oraz loterii pieniężnych - wyjaśniał Kapica.

Wiceminister finansów powiedział też, że w 2008 i 2009 roku konsekwentnie dążył do realizacji postawionych sobie i resortowi celów, akceptując wprowadzanie zmian zgłaszanych w trakcie procesu legislacyjnego uzasadnionych interesem publicznym oraz neutralnych dla budżetu, a wycofując się z propozycji niosących dostrzegalne ryzyko wskazane prze inne resorty.

- Poprzez konsekwentne działania mające na celu uporządkowanie sytuacji w obszarze gier, zwłaszcza funkcjonowania automatów i salonów, stałem się obiektem zabiegów przedstawicieli tej branży o moje odwołanie, co ujawniły publikacje podsłuchów - zaznaczył.

Kapica powiedział także, że 11 maja 2009 roku zdjął z posiedzenia Komitetu Stałego Rady Ministrów projekt nowelizacji ustawy hazardowej w związku z otrzymaniem tego dnia, na dwie i pół godziny przed posiedzeniem Komitetu, 19 uwag od Ministerstwa Gospodarki.

- Ze względu na taką wielość i obszerność uwag przygotowanie stanowiska Ministerstwa Finansów na komitet w tak krótkim czasie nie było możliwe - dodał.

"Min. sportu kilkakrotnie zmieniało zdanie"

Wiceminister finansów Jacek Kapica powiedział, że zapis o wprowadzeniu dodatkowych dopłat do gier i zakładów pojawił się w projekcie nowelizacji ustawy hazardowej w związku z pismem z Ministerstwa Sportu z maja 2008 r. Potem, jak wyjaśniał, ministerstwo sportu kilkakrotnie zmieniało zdanie w tej kwestii.

Kapica powiedział, że w trakcie prac nad projektem w pierwszej połowie 2008 r. trwała dyskusja, że jeśli dopłaty do gier i zakładów mają być wprowadzone w związku z inwestycjami na Euro 2012, to potrzebne jest potwierdzenie odpowiedniego ministra odpowiedzialnego za to przedsięwzięcie. - Dla mnie wniosek departamentu jest zbyt małą przesłanką do tego, żeby nałożyć obciążenia fiskalne, jeśli nie ma uzasadnionego wniosku wydatkowego - wyjaśnił Kapica.

Jak powiedział, wystosował pismo do ministra sportu i turystyki 11 kwietnia 2008 r. z wnioskiem o uzasadnienie potrzeby dopłat. Dodał, że zrobił to z "urzędniczej przyzwoitości". Po tym piśmie otrzymał odpowiedź z ministerstwa sportu, że dopłaty są niecelowe, bo budowa Narodowego Centrum Sportu nie będzie prowadzona z tych środków - takie pismo miało wpłynąć 25 kwietnia 2008 r. - Dlatego dopłaty nie zostały ujęte w projekcie wysłanym do konsultacji międzyresortowych - powiedział.

Według Kapicy, w trakcie konsultacji międzyresortowych, pismem z 21 maja 2008 r. resort sportu zmienił jednak zdanie i uznał dopłaty za celowe; wtedy w projekcie zawarty został odpowiedni zapis w tej sprawie. Z kolei pismem z 8 lipca 2008 r., w związku z planowanym przekazaniem projektu nowelizacji do Komitetu Stałego Rady Ministrów, resort sportu miał wnioskować o przedłużenie obowiązywania dopłat do 2015 r.

30 czerwca 2009 r. minister sportu wystosował jednak pismo, w którym wycofał się z finansowania przygotowań do Euro 2012 z dopłat.

- Dopłaty w projekcie z połowy 2008 roku zostały wprowadzone decyzją MF z argumentacją na przeznaczenie na Euro 2012. Pismo z 30 czerwca 2009 roku powodowało, że wprowadzeniu dopłat zabrakło uzasadnienia, co nie znaczy, że MF podjąłby decyzje o ich usunięciu. Mogły pozostać dopłaty ze zmianą uzasadnienia - dodał.

Wiceminister zeznał jednocześnie, że nie widział wówczas powodu, by w tej sprawie kontaktować się z ówczesnym ministrem sportu Mirosławem Drzewieckim. Jak mówił, uważał, że najpierw powinien na ten temat porozmawiać z szefem resortu finansów Jackiem Rostowskim. - Niestety z różnych powodów i zajęć moich, pana ministra, okresu urlopowego do takiego spotkania nie doszło - wyjaśnił Kapica.

W jego opinii, w momencie kiedy Drzewiecki zrezygnował z uzasadnienia mówiącego o przeznaczeniu dopłat, MF miało alternatywę: znaleźć inne uzasadnienie do wprowadzenia dopłat lub szukać innych rozwiązań podwyższenia opodatkowania.

2 lutego 2009, jak wyjaśnił, skierował pismo do Głównego Inspektora Kontroli Skarbowej, w którym prosił o przeprowadzenie kontroli skarbowych, w celu określenia realnych zysków spółek z rynku gier. - To umożliwiłoby określenie rzeczywistej rentowności spółek, a w konsekwencji określenie stawki podatku zryczałtowanego - podkreślił.

Jak dodał, z przeprowadzonej analizy wynikało, że obowiązująca stawka na poziomie 180 euro od automatu odpowiada 15 procentom zysku. Kapica powiedział, że zamierzał rekomendować ministrowi finansów podniesienie podatku zryczałtowanego do mniej więcej poziomu 360 euro od automatu, co stanowiłoby obciążenie rzędu 40 proc. od zysku, z przeznaczeniem tych dodatkowych pieniędzy dla budżetu państwa, a nie ministra sportu, który, jak dodał, ich nie chce.

Zbigniew Wassermann (PiS) pytał ponadto, czy w pracach nad projektem nowelizacji ustawy hazardowej w 2008 r. uwzględniano projekt PiS, który w 2007 r. nie wszedł pod obrady Sejmu. "W żadnym zakresie" - odpowiedział Kapica.

Poseł PiS pytał też, czy w resorcie finansów rozważano przekazanie prawa na udzielanie koncesji na prowadzenie kasyn i salonów władzom samorządowym - wójtom, burmistrzom.

- Nie, nigdy takiego pomysłu nie było. Opinia organów władzy samorządu terytorialnego, organu gminy jest elementem procesu wydawania decyzji. Minister finansów szanując władztwo samorządu nie wydawał decyzji o lokalizacji salonu gier czy kasyna, jeżeli nie było pozytywnej decyzji rady gminy. Ale w trakcie wydawania zezwolenia ocenia się nie tylko opinie samorządu, ale również inne elementy z punktu widzenia bezpieczeństwa, porządku publicznego i bezpieczeństwa finansowego - powiedział Kapica.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)