Trasa miałaby przebiegać tuż obok ich domów. W planach zagospodarowania przestrzennego, jaki mieszkańcy mieli do wglądu, nie było nigdy zaplanowanej takiej drogi - podaje gazeta.
Autostrada to pomysł jednego z SLD-owskich wojewodów, a już za kilkanaście dni może zapaść decyzja o jej lokalizacji. Mimo że przez prawie 30 lat rezerwowano korytarz pod autostradę w innym miejscu, w 1996 r. ówczesny wojewoda Andrzej Pęczak zaproponował jej przesunięcie w kierunku, gdzie - zgodnie z planem przestrzennym - rozbudowywało się łódzkie osiedle Andrzejów - pisze "Nasz Dziennik".
O zmianie trasy nie informowano mieszkańców aż do czasu wydania decyzji w grudniu 1998 r. Mieszkańcy złożyli do Urzędu Wojewódzkiego w Łodzi swoje protesty. Decyzja o przebiegu trasy ma zostać wydana już niebawem, jednak do tej pory nikt nie spotkał się z ludźmi, których najbardziej dotknie budowa A1 w tym miejscu. Dwa miesiące czekaliśmy na kilkakrotnie kierowane na piśmie zapytania do wydziału rozwoju regionalnego Urzędu Wojewódzkiego w Łodzi o datę wydania decyzji lokalizacyjnej i termin spotkania z mieszkańcami. Niestety, nikt nie raczył nam odpowiedzieć - podaje "Nasz Dziennik".
Gazeta dowiedziała się, że spotkanie odbędzie się prawdopodobnie na początku sierpnia br. Pytania mieszkańców są zbywane w ten sposób, że "nie ma żadnej kompetentnej osoby". Żadna z osób odpowiedzialnych nie chce wyjaśnić sensu planowanego wariantu autostrady, wybrany został bowiem najdroższy, wymagający budowy estakad i nasypów, by przeciąć znajdującą się na tym terenie stację rozrządową PKP, gdzie przeładowuje się rocznie kilkadziesiąt tysięcy ton substancji silnie toksycznych. Mimo że za mieszkańcami Andrzejowa przemawia wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego z listopada 2000 r., który uchylił decyzję o budowie trasy w tym miejscu, urząd wojewódzki do dziś forsuje sporny wariant trasy autostrady - pisze gazeta. (PAP)