PolskaSpór o Turów. Negocjacje zerwane. Wiceminister spraw zagranicznych ujawnia szczegóły

Spór o Turów. Negocjacje zerwane. Wiceminister spraw zagranicznych ujawnia szczegóły

Negocjacje z Czechami ws. kopalni Turów zostały zerwane. Minister klimatu Michał Kurtyka stwierdził, że stało się tak z powodu "eskalacji żądań wobec Polski". Tymczasem wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński zarzucił wprost szefowi czeskiej dyplomacji "mijanie się z prawdą". I wyjawił szczegóły polskiej oferty.

Spór o Turów. Negocjacje zerwane. Wiceminister spraw zagranicznych ujawnia szczegóły
Spór o Turów. Negocjacje zerwane. Wiceminister spraw zagranicznych ujawnia szczegóły
Źródło zdjęć: © PAP | Michal Kamaryt, CTK
Violetta Baran

W czwartek po dwóch dniach rozmów w Pradze polscy negocjatorzy poinformowali, że delegacjom Polski i Czech nie udało się uzgodnić treści porozumienia ws. kopalni Turów. - Negocjacje zostały zerwane ze względu na eskalację żądań wobec Polski - stwierdził minister klimatu Michał Kurtyka.

- Polska oferta stanowiła ponadstandardową odpowiedź na oczekiwania strony czeskiej: nie została ona przyjęta. Po dzisiejszej decyzji największym przegranym jest lokalna społeczność po obu stronach granicy - powiedział po siedemnastej turze rozmów z Czechami Kurtyka.

Trochę inne zdanie na temat polskiej oferty i przebiegu rozmów ma szef czeskiej dyplomacji. "Negocjacje w sprawie Turowa trwają długo, zawsze przestrzegaliśmy poufności. Teraz słyszę, że działamy irracjonalne - muszę zaprzeczyć. Polska w ostatniej chwili zaproponowała, by umowa obowiązywała tylko dwa lata. Ale w kopalni Turów chcą kopać 22 lata! Logiczne jest, że chcemy, by umowa obowiązywała dłużej niż dwa lata" - napisał na swoim profilu Twitterze czeski minister spraw zagranicznych Jakub Kulhanek, tuż po zakończeniu rozmów.

Jabłoński o szefie czeskiej dyplomacji: "mija się z prawdą"

Na wpis ministra Kulhanka zareagował wiceszef polskiego MSZ Paweł Jabłoński. "Nie mamy zwyczaju ujawniania treści negocjacji, ale skoro czeski minister spraw zagranicznych mija się z prawdą, jesteśmy zmuszeni to zrobić. Opinia publiczna w obu naszych krajach ma prawo do informacji, kto ponosi odpowiedzialność za fiasko rozmów i pogorszenie stosunków" - napisał na swoim profilu na Twitterze Jabłoński.

Wiceminister zapewnił, że strona polska nie proponowała Czechom "umowy na 2 lata". "Nasza oferta to umowa obowiązująca do końca działalności górniczej, z możliwością wypowiedzenia - na wypadek nadużywania jej przez którąś ze stron. To absolutny standard w umowach międzynarodowych zawieranych na partnerskich zasadach" - przekonuje Jabłoński.

"Co więcej - zaproponowaliśmy, by najważniejsze zapisy, wybrane i wskazane nam przez samą stronę czeską (!) działały nadal nawet do 2049 r. - także w razie wypowiedzenia umowy. Te zapisy dotyczyły m.in. monitoringu wód podziemnych. Rząd twierdził, że to kluczowa sprawa" - wyjawił wiceminister spraw zagranicznych.

Jabłoński: mieszkańcy Kraju Libereckiego nie otrzymają żadnych pieniędzy

Przedstawił też w kolejnych wpisach szczegóły zaproponowanej Czechom umowy. "Nasza oferta gwarantowała 50 mln euro na projekty wodne w Kraju Libereckim, ponadstandardowe zasady monitoringu wód, zanieczyszczeń, hałasu, regularne przekazywanie informacji - a nawet zakaz zbliżania się kopalni do czeskiej granicy, do czasu spełnienia całej listy warunków. Wszystko to zostałoby wykonane w pierwszych miesiącach obowiązywania umowy. Zostało jednak odrzucone, ponieważ czeski rząd zażądał umowy, której Polska nigdy nie mogłaby wypowiedzieć - także w sytuacji, gdyby była ona nadużywana w przyszłości" - napisał Jabłoński.

Zdaniem Jabłońskiego "partnerzy nie zawierają umów na takich zasadach". "Odpowiedzialny negocjator nie może związać swojego państwa umową na 30 lat bez możliwości wyjścia, nie wiedząc, czy druga strona nie będzie w przyszłości zachowywać się nieuczciwie" - przekonuje wiceminister.

"Efekt działań czeskiego rządu: mieszkańcy Kraju Libereckiego nie otrzymają żadnych pieniędzy na projekty wodne, żadnego dodatkowego monitoringu wód podziemnych, który nie jest wymagany przez prawo; kopalnia będzie mogła zbliżać się do granicy bez żadnych dodatkowych warunków" - napisał wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński.

Spór o Turów. 500 tys. euro kary dziennie

Zdaniem Czechów działanie kopalni węgla brunatnego Turów powoduje obniżenie poziomu wód gruntowych po ich stronie granicy. Ponieważ nie udało im się w tej sprawie wynegocjować żadnej umowy z Polską złożyli skargę do TSUE. Do skargi dołączyli wniosek o zastosowanie środka tymczasowego - nakazu wstrzymania pracy kopalni do czasu wydania orzeczenia.

W maju TSUE przychylił się do wniosku Czechów i nakazał Polsce natychmiastowe wstrzymanie wydobycia węgla w kopalni Turów do czasu zapadnięcia wyroku w tej sprawie. Polska nie zastosowała się jednak do tej decyzji.

20 września TSUE nałożył na nasz kraj 500 tysięcy euro dziennej kary za niezaprzestanie wydobycia.

Źródło: gazeta.pl, PAP, Twitter

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (42)