Spór o Sąd Najwyższy: 99 zawieszonych spraw, dwumiesięczne opóźnienie. Nowi sędziowie rozwiążą problem?
Chaos w Sądzie Najwyższym narasta. Siedmiu sędziów, którzy nie otrzymali od prezydenta zgody na dalsze orzekanie, zdecydowało podporządkować się tej decyzji. Powstrzymają się od orzekania. To oznacza ogromne opóźnienia w pracy sądu. Czy problem rozwiążą nowi sędziowie, pozytywnie zaopiniowani przez KRS?
W środę do Sądu Najwyższego wpłynęły pisma z Kancelarii Prezydenta, informujące o przejściu w stan spoczynku siedmiu sędziów. W czwartek pożegnali się z prof. Małgorzatą Gersdorf. - Popłakaliśmy się - wyznała tvn24.pl.
- Nie będą domykać żadnych spraw, zostali przesłani w stan spoczynku i to przyjęli - oznajmiła prof. Gersdorf.
Krzysztof Michałowski z biura prasowego Sądu Najwyższego przekazał w czwartek, że siódemka wysłanych przez prezydenta na emeryturę sędziów ma obecnie wyznaczonych 99 spraw do rozpoznania.
- Jeśli wszyscy sędziowie będą sukcesywnie odstępować od orzekania, posiedzenia te będą odwołane i sprawy zostaną zdjęte z wokandy. Będzie to 99 spraw i prawdopodobnie kilkadziesiąt innych, które były wyznaczone na kolejnych sześciu posiedzeniach - wyjaśnił.
Zdaniem Michałowskiego oznaczać to będzie co najmniej dwumiesięczne opóźnienie, bo z takim wyprzedzeniem wyznacza się sprawy do rozpoznania w SN.
Obecnie w Sądzie Najwyższym orzeka zaledwie 50 sędziów - powinno ich być 120. Problem mogliby zapewne rozwiązać nowi sędziowie, których kandydatury pozytywnie zaopiniowała KRS. Lista kandydatów trafiła już do prezydenta, ale nie wiadomo, kiedy głowa państwa zajmie się powołaniem nowych sędziów. Nie wiadomo też, czy w związku z pytaniami prejudycjalnymi do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej i zawieszeniem obowiązywania części zapisów ustawy o Sądzie Najwyższym powinni oni zostać dopuszczeni do orzekania.
Na te pytanie starał się w rozmowie rmf24.pl znaleźć odpowiedź sędzia Dariusz Zawistowski, który zdaniem prezydenckich ministrów pełni obecnie funkcję I prezesa Sądu Najwyższego. Sędzia przyznał, że jeśli zgłoszą się oni do pracy, to będzie musiał ich przyjąć. - Ja, jako osoba, która kieruje ewentualnie pracami Sądu Najwyższego pod nieobecność pani prof. Gersdorf, nie mam żadnego instrumentu prawnego, żeby stwierdzić, że decyzja pana prezydenta o powołaniu określonej osoby na stanowisko sędziowskie mnie nie wiąże. Dlatego, że to wymagałoby jakiejś procedury, trudno też teraz powiedzieć jakiej, w której ewentualnie podważono by decyzję pana prezydenta - mówił w rmf24.pl Zawistowski.
- Czyli pan tych sędziów do pracy przyjmuje i organizuje im taką pracę? - dopytywał się prowadzący rozmowę Marcin Zaborski.
- Takie założenie należy przyjąć - odparł sędzia Zawistowski. - Natomiast kwestią dalszą jest to, czy to powołanie nastąpiło zgodnie z przepisami prawa, czy ci sędziowie mogą normalnie orzekać. Jakie mogą być ewentualne konsekwencje, gdyby się okazało, że w toku właśnie jakiejś takiej procedury, która później zostałaby uruchomiona, zostało stwierdzone, że ten wybór jest nieprawidłowy - dodał.
Źrodło: tvn24.pl, rmf24.pl