Spór o przednie drzwi autobusu
Częstochowska Rada Miasta postanowiła, że pasażerowie miejskich autobusów mogą wsiadać do nich wszystkimi drzwiami, a nie tylko przednimi.
28.10.2003 17:25
Tzw. "zasadę przednich drzwi" wprowadzono w lipcu, aby wyeliminować jazdę na gapę i naprawić finanse zadłużonego przewoźnika. Zwolennikiem tej zasady jest prezydent miasta.
"Prezydent miasta apeluje, by nadal, w pełni dobrowolnie, manifestować swoją troskę o dobro miasta, pokazując ważny bilet kierowcy i wsiadając przednimi drzwiami. W ten sposób sami wyeliminujemy ze swojego grona tych, którzy chcą jeździć na koszt innych" - oświadczył w odpowiedzi na decyzję Rady rzecznik Urzędu Miasta, Ireneusz Leśnikowski.
Według niego, decyzja o wpuszczaniu pasażerów do autobusu przednimi drzwiami, za okazaniem biletu lub dokumentu uprawniającego do przejazdu, podyktowana było trudną sytuacją zagrożonego upadłością Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji. W końcu 2002 jego długi wynosiły 15,5 mln zł, a przychody z biletów spadały.
Decyzja ta wywołała wiele kontrowersji zarówno wśród pasażerów, którym utrudniono w ten sposób wsiadanie i wysiadanie z autobusów, jak i wśród częstochowskich radnych, których część domagała się wycofania decyzji. Na przystankach autobusowych dochodziło do kłótni i przepychanek.
"W tej sprawie nie tyle chodzi o przednie drzwi, co o łamanie prawa. Uchwalony w maju 1999 regulamin przewozów stanowił, że wsiada się dowolnymi drzwiami. Samowolne wprowadzenie innej zasady było więc złamaniem lokalnego prawa. Najpierw wprowadzoną tę zasadę, a później usiłowano ją zalegalizować. W państwie prawa taka kolejność jest niedopuszczalna" - powiedział przeciwnik "zasady przednich drzwi", wiceprzewodniczący Rady Miasta Wiesław Wiatrak (SLD).
W poniedziałek Rada Miasta debatowała o regulaminie przewozu środkami gminnego transportu. Prezydent miasta proponował jego nowelizację, aby usankcjonować "zasadę przednich drzwi". Radni - większością głosów - nie zgodzili się. Oznacza to, że MPK nie może egzekwować tej zasady. Decyzję przegłosowano głównie głosami SLD, część radnych wstrzymała się od głosu.
Ze stanowiskiem większości radnych nie zgadza się prezydent Częstochowy, Tadeusz Wrona, któremu podlega MPK. Przedstawiciele prezydenta zapowiadają, że to nie koniec sporu o "zasadę przednich drzwi". Argumentują, że przynosi ona konkretne efekty ekonomiczne dla przedsiębiorstwa i finansów miasta.
"W lipcu spadek wpływów ze sprzedaży biletów został zatrzymany, w sierpniu wzrosły o 40 tys. zł, we wrześniu o 325 tys. zł, wzrost wpływów spodziewany jest także w październiku. Rezygnacja z zasady przednich drzwi może oznaczać spadek wpływów rzędu 0,7-1 mln zł do końca roku. W skali jednego roku to kwota rzędu 4 mln zł, czyli 18% wpływów" - powiedział Leśnikowski.
Ostrzegł, że w obecnej sytuacji straty powodowane jazdą na gapę powinny zostać pokryte wyższymi cenami biletów lub zwiększoną dotacją z budżetu miasta.
"Zasada przednich drzwi to eksperyment, którego pozytywne efekty ekonomiczne były wręcz szokujące. Podobna zasada obowiązuje w wielu krajach Europy i nie budzi tam zastrzeżeń. Zdajemy sobie sprawę, że może to powodować niedogodności dla pasażerów. Ale trudno, abyśmy godzili się na to, że miliony przeciekają nam przez palce. To byłaby niegospodarność" - ocenił Leśnikowski.
"Względy ekonomiczne nie mogą brać prymatu nad prawem. Zasada przednich drzwi była bezprawna. Chcąc wprowadzać zmiany, trzeba najpierw zmienić prawo, a potem je egzekwować. Nie zgadzam się też z sugerowaniem nieuczciwości większości pasażerów. Zadaniem kierowcy jest bezpieczne prowadzenie autobusu, a nie wysłuchiwanie opinii pasażerów, tłoczących się przed przednimi drzwiami" - uważa natomiast wiceprzewodniczący Wiatrak.
Dodał, że kiedy zasada była w fazie eksperymentu, nie interweniował. Postanowił zrobić to we wrześniu, kiedy rozpoczął się rok szkolny i w autobusach zrobiło się tłoczno. Pasażerowie skarżyli się, że nie udało im się wysiąść na właściwym przystanku; starsi ludzie, że są popychani; rodzice, że ich dzieci są "miażdżone" w tłoku. Dochodziło do napięć między pasażerami i kierowcami.