Spór o Falklandy. Atmosferę podgrzała... Rosja
Wydaje się, że kolejny raz odżywa spór między Wielką Brytanią a Argentyną o Falklandy. W latach 80. ubiegłego wieku oba kraje prowadziły wojnę o te wyspy. Teraz na ich temat głos zabrali rosyjscy przedstawiciele państwowi, którzy - jak opisuje serwis internetowy gazety "The Daily Telegraph" - podważają zwierzchnictwo Londynu nad jej zamorskim terytorium. Co więcej, Moskwa może, według brytyjskiego dziennika, dozbroić Argentynę.
25.03.2015 | aktual.: 25.03.2015 16:34
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
We wtorek brytyjski sekretarz obrony Michael Fallon zapowiedział, że Londyn zamierza zmodernizować obronę Falklandów - wysp na południowym Atlantyku, do których prawa rości też Argentyna, nazywając je Malwinami. Kwestia sporu terytorialnego wróciła już kilka lat temu, gdy w pobliżu wysp odkryto złoża ropy naftowej i gazu ziemnego. A niedawno atmosferę podsyciła... Rosja.
"Telegraph" zauważa, że decyzja Wielkiej Brytanii o wysłaniu na Falklandy dwóch śmigłowców Chinook i przeznaczeniu 180 mln funtów na modernizację baz wojskowych na wyspach oraz ich rakietowego systemu obrony powietrznej, nastąpiła po doniesieniach, że Moskwa może planować przekazanie Argentyńczykom bombowców Su-24. Sam minister Fallon, który rozmawiał z brytyjską stacją BBC Radio 4, unikał odpowiedzi na pytanie, jak łączą się te dwa doniesienia. Stwierdził jedynie, że umowa między Moskwą i Buenos Aires nie została potwierdzona. I dodał ogólnie, że Londyn musi brać pod uwagę "możliwe przyszłe zagrożenia".
Krym jak Falklandy?
To nie wszystko. W niedzielę Aleksiej Puszkow, przewodnicząc komisji spraw zagranicznych Dumy, zamieścił na Twitterze dwa wpisy, które mogły co najmniej zirytować Brytyjczyków. "Informacja dla Londynu: Krym ma nieporównywalnie więcej powodów, by być częścią Rosji, niż Falklandy, by być częścią Wielkiej Brytanii" - głosił jeden z nich. W drugiej wiadomości rosyjski polityk stwierdził, że "Londyn powinien 'zrobić sobie przerwę i zjeść Twixa'", ponieważ "większość mieszkańców Krymu popiera ponowne zjednoczenie z Rosją".
Również rosyjski ambasador w Londynie Aleksander Jakowenko porównał Falklandy do anektowanego przez Rosję w ubiegłym roku Krymu. A dokładnie - jak opisuje "The Daily Telegraph" - referenda, które odbyły się na obu tych terenach. W 2013 r. mieszkańcy wysp wybierali, czy chcą pozostać brytyjskim terytorium zamorskim. "Tak" powiedziało wówczas 99,8 proc. uprawnionych do udziału w referendum. W przeciwieństwie jednak do głosowania na Falklandach, krymskie referendum nie jest uznawane przez państwa Zachodu, w tym Wielką Brytanię.
Długi spór
Falklandy leżą w odległości ok. 500 km od wybrzeży Argentyny. Do 1810 roku należały do Hiszpanii, później do Argentyny, a w 1883 roku zajęła je W. Brytania, z czym strona argentyńska nigdy się nie pogodziła.
W 1982 roku doszło do wojny - siły argentyńskie zajęły Falklandy, ale Brytyjczycy wyparli je stamtąd po 10 tygodniach. Podczas walk zginęło w sumie po obu stronach ok. 900 ludzi.
Źródła: "The Daily Telegraph", BBC Radio 4, PAP.