Spór o dziecko znalezione po tsunami
Lankijski sąd nakazał przeprowadzenie testów DNA, mających ustalić pochodzenie kilkumiesięcznego dziecka, cudem ocalałego po uderzeniu w grudniu fali tsunami na wybrzeża Sri Lanki. Roszczenia do sieroty -
zarejestrowanej w szpitalu jako "Dziecko 81" - wysuwa dziewięć
rodzin.
02.02.2005 08:35
Posiedzenie sądu w miejscowości Kalmunai na Sri Lance miało burzliwy przebieg. Na wiadomość, że chłopczyk do czasu otrzymania wyników testów DNA ma pozostać pod opieką szpitala, mężczyzna, twierdzący, że jest ojcem dziecka, zagroził popełnieniem samobójstwa.
Później rodzina Murugupillaia Jeyarajaha, który oficjalnie wystąpił do sądu o oddanie dziecka, szturmem wdarła się do szpitala. Jeyarajah twierdzi, że dokumenty, potwierdzające, iż jest to jego dziecko, zaginęły w czasie uderzenia tsunami. Z dziewięciu par małżeńskich, które wysuwają roszczenia do chłopczyka, tylko on wystąpił na drogę prawną.
Rozpatrujący sprawę sędzia wyznaczył następną rozprawę na 20 kwietnia - tyle czasu prawdopodobnie zajmą badania DNA i ustalenie, czyim dzieckiem jest chłopczyk. Murugupillai Jeyarajah i jego żona już wcześniej zgodzili się na testy.
Tsunami spowodowała na Sri Lance śmierć co najmniej 30.957 osób. Za zaginione uznaje się 5 637 ludzi. Wśród śmiertelnych ofiar są tysiące dzieci - kilkaset uważa się za zaginione.