"Spodziewaliśmy się ataków, ale to zaskoczyło wszystkich"
To, że talibowie dostosują taktykę do sytuacji w Afganistanie, było spodziewane, zaskakuje jednak przeniesienie walk do spokojnych dotychczas prowincji na południu i zachodzie - powiedział minister obrony Bogdan Klich.
- Spodziewaliśmy się, że talibowie będą dostosowywać taktykę do sytuacji w Afganistanie i w jego otoczeniu, że będzie więcej zamachów samobójczych. Spodziewaliśmy się także wiosennego wzrostu natężenia walk - powiedział Klich dziennikarzom. - Może być zaskoczeniem dla NATO, że terenem walk stają się także prowincje zachodnie i północne. Sojusz skoncentrował siły w sektorach południowym i wschodnim, tymczasem talibowie przenoszą uderzenia także do prowincji, które wydawały się bardziej stabilne - dodał.
Zapewnił, że polscy żołnierze dziewiątej zmiany od miesięcy przygotowywali się do wiosennego nasilenia konfliktu. Zdaniem szefa MON nie ma wątpliwości, że operacja musi być kontynuowana.
W sobotę w prowincji Tachar na północy Afganistanu w zamachu przeprowadzonym przez talibów zginęło dwóch żołnierzy Bundeswehry, kilkoro zostało rannych, w tym dowódca ISAF na północy Afganistanu gen. dyw. Markus Kneip. Zginęło także ośmiu wysokich rangą oficerów afgańskich sił bezpieczeństwa.
W poniedziałek w Heracie na zachodzie kraju w samobójczych zamachach w pobliżu bazy włoskiego regionalnego zespołu odbudowy zginęły co najmniej cztery osoby.
W niedzielę władze afgańskie zarzuciły wojskom amerykańskim, spieszącym z odsieczą żołnierzom ISAF, zabójstwo dwanaściorga dzieci i dwóch kobiet w południowo-zachodniej prowincji Helmand. Lokalne władze afgańskie przypisały NATO odpowiedzialność za śmierć łącznie 32 cywilów i 20 afgańskich policjantów w ostatnich dniach w dwóch osobnych atakach.
Polski kontyngent w Afganistanie stacjonuje w prowincji Ghazni na południu i liczy ok. 2530 żołnierzy.