Speckomisja chce odtajnienia akt inwigilacji prawicy
Sejmowa Komisja ds. Służb Specjalnych
zwróciła się z dezyderatem do premiera Kazimierza
Marcinkiewicza w sprawie odtajnienia dokumentów inwigilacji
prawicy, w tym m.in. z tzw. szafy Lesiaka - poinformował
przewodniczący komisji Marek Biernacki (PO).
07.06.2006 11:25
Uważamy, że te dokumenty powinny zostać odtajnione, ponieważ dyskusja trwa już przeszło dziesięć lat - powiedział Biernacki dziennikarzom. Jak podkreślił, dokumenty z "szafy Lesiaka" powinny być znane społeczeństwu.
Biernacki przyznał też, że oglądał część materiałów z "szafy Lesiaka" w poprzednich kadencjach Sejmu. Był to stek różnego rodzaju pomyj, donosów i informacji. Właściwym by było odtajnienie całej wiedzy na temat inwigilacji prawicy i tym samym, zakończenie tej sprawy - ocenił.
Jeśli po dziesięciu latach wymiar sprawiedliwości nie dał sobie rady z "szafą Lesiaka", to najprostszą, i chyba jedyną ostateczną, metodą może być odtajnienie tych materiałów - dodał.
Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro zapowiedział ostatnio, że wystąpi do szefa ABW o odtajnienie przynajmniej części materiałów ze śledztwa przeciw płk. Janowi Lesiakowi. Lesiak stał na czele tajnego zespołu w UOP, który od 1992 r. prowadził nielegalne operacje przeciw ugrupowaniom prawicowym, m.in. Porozumieniu Centrum - partii braci Kaczyńskich.
Zdaniem koordynatora ds. służb specjalnych Zbigniewa Wassermanna,
odtajnienie akt inwigilacji prawicy z pierwszej połowy lat 90. - to kwestia kilkunastu tygodni, może kilku miesięcy.
Wypowiadając się w środę w "Poranku Radia TOK FM", Wassermann powiedział, że robi się wszystko, żeby ta czynność nastąpiła jak najszybciej.
W pierwszej połowie lat 90. doszło do nielegalnej inwigilacji przez UOP prawicowej opozycji wobec prezydenta Lecha Wałęsy i premier Hanny Suchockiej - w tym m.in. Jarosława i Lecha Kaczyńskich. Za przekroczenie w latach 1991-1997 uprawnień, m.in. przez stosowanie "technik operacyjnych" i "źródeł osobowych" wobec legalnych ugrupowań prawicowych, warszawska prokuratura oskarżyła w marcu tego roku płk. Lesiaka - grozi mu do 3 lat więzienia.
J. Kaczyński ujawnił swą teczkę, w której są dwa - jego zdaniem - sfałszowane prawdopodobnie w 1992 lub 1993 r. w UOP - dokumenty, opisujące rzekome podpisanie przez niego tzw. lojalki ze stanu wojennego. Pytany, dlaczego nie ujawnił teczki wcześniej, lider PiS odparł, że "są tam ślady działania pana Lesiaka". Śledztwo w sprawie domniemanego sfałszowania teczki Kaczyńskiego prowadzi już Prokuratura Okręgowa w Warszawie.