ŚwiatSPD, CDU i CSU zaakceptowały umowę koalicyjną

SPD, CDU i CSU zaakceptowały umowę koalicyjną

Wszystkie partie tworzące nową niemiecką
koalicję rządową - SPD, CDU i bawarska CSU - zaaprobowały wynegocjowaną w ubiegłym tygodniu umowę koalicyjną.

14.11.2005 | aktual.: 14.11.2005 18:43

Socjaldemokraci i chadecy usunęli tym samym ostatnią przeszkodę na drodze do powołania koalicyjnego rządu pod kierownictwem przewodniczącej CDU Angeli Merkel. Bundestag wybierze ją 22 listopada na kanclerza Niemiec.

Na zjeździe CDU w Berlinie za utworzeniem koalicji opowiedziało się 112 ze 116 delegatów. W Karlsruhe, gdzie obradował zjazd SPD, umowę poparło 500 osób. 15 socjaldemokratów było przeciwnych, 5 wstrzymało się od głosu. Bawarska CSU na zjeździe w Monachium jednomyślnie zaakceptowała umowę koalicyjną.

Liderzy partii podkreślali, że współpraca w ramach "wielkiej koalicji" jest jedynym sposobem na przezwyciężenie kryzysu gospodarczego. To "jedyna odpowiedzialna perspektywa" dla kraju - przekonywała Merkel. Jej zdaniem wynik głosowania świadczy o tym, że CDU jest zdolna do przejęcia odpowiedzialności za kraj. Premier Hesji Roland Koch powiedział, że patriotyczny obowiązek nie pozwala chadekom na "salwowanie się ucieczką w krzaki".

Przedmiotem krytyki była zapowiedziana podwyżka podatku VAT z 16 do 19% oraz przyszłoroczny deficyt budżetowy, który ma wynieść 41 mld euro. Ponieważ deficyt będzie wyższy od kwoty przeznaczonej na inwestycje, dojdzie do naruszenia konstytucji.

Rządzenie nie jest łatwe, koalicje też nie są łatwe. Jednak lepiej jest współrządzić, niż pozbawić się wpływu (na decyzje) i przejść do opozycji - mówił przewodniczący SPD Franz Muentefering. Odważmy się na koalicję - zaapelował do delegatów. Podkreślił, że program koalicyjnego rządu nie jest ani "radykalnie liberalny" ani "populistyczny", lecz ma "socjaldemokratyczny charakter". Delegaci wyrazili zgodę na objęcie przez niego stanowiska wicekanclerza i ministra pracy oraz spraw socjalnych.

Muentefering złożył podziękowania wcześniej ustępującemu kanclerzowi Gerhardowi Schroederowi. Zasłużyłeś się dla Niemiec i SPD - powiedział. Kariera "od proletariackiego dziecka do urzędu kanclerza" jest typowa dla socjaldemokracji - dodał. Podkreślił, że program reform "Agenda 2010" Schroedera oraz jego twarda postawa wobec amerykańskiej interwencji w Iraku przejdą do historii Niemiec i są powodem do dumy dla socjaldemokratów.

Schroeder podkreślił, że socjaldemokraci są gwarantami sprawiedliwości społecznej. Wyraził nadzieję, że koalicja największych stronnictw umożliwi likwidację mechanizmów, które dotychczas blokowały reformy. Kanclerz po raz kolejny skrytykował media, zarzucając im, że w kampanii wyborczej zwalczały rząd i popierały chadecję. Delegaci uhonorowali wyraźnie wzruszonego Schroedera trwającą dwanaście minut owacją na stojąco. Bawarska CSU zaakceptowała jednomyślnie umowę koalicyjną. Szef partii, premier Bawarii Edmund Stoiber zapewnił, że będzie wspierał rząd Merkel. Stoiber przeprosił za zamieszanie powstałe w wyniku jego nieoczekiwanej rezygnacji ze stanowiska ministra gospodarki i technologii w nowym rządzie. Swoją decyzję uzasadniał odejściem Muenteferinga ze stanowiska szefa SPD, co oznacza - jego zdaniem - wzrost znaczenia lewicowego skrzydła w partii. Jednak zdaniem mediów przyczyną rezygnacji Stoibera był konflikt z Merkel o zakres kompetencji jego ministerstwa.

W wyborach parlamentarnych 18 września ani SPD, ani partie chadeckie nie uzyskały wyniku pozwalającego na utworzenie koalicji zapowiadanej w kampanii wyborczej. SPD chciała nadal rządzić z Zielonymi, natomiast chadecy dążyli do koalicji z liberalną FDP. Mimo ostrych wzajemnych ataków w tygodniach poprzedzających wybory, dwa największe stronnictwa postanowiły utworzyć wspólny rząd. W powojennej historii Niemiec socjaldemokraci i chadecy rządzili wspólnie tylko raz - w latach 1966-1969.

Jacek Lepiarz

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)