Sondaż prezydencki KO. Trzaskowski czy Sikorski? "Wynik meczu absolutnie jednoznaczny"
Rafał Trzaskowski osiąga lepsze noty niż Radosław Sikorski w sondażu prezydenckim zleconym przez Koalicję Obywatelską. Opublikowane przez Wirtualną Polskę badanie analizuje prof. Rafał Chwedoruk. - Wynik meczu jest absolutnie jednoznaczny - ocenia.
Z sondaży dowiadujemy się, że Sikorski przegrałby w pierwszej turze wyborów prezydenckich z kandydatem PiS. Trzaskowski tymczasem odniósłby pewne zwycięstwo.
- Wybory wygrywa się w drugiej turze - skomentował wyniki badania Radosław Sikorski. Zgodnie z badaniem obaj potencjalni kandydacie KO pokonują w drugiej turze swojego adwersarza z PiS. Choć i tutaj rozmiar zwycięstwa jasno wskazuje na Trzaskowskiego. Prezydent Warszawy wygrywa z potencjalnym kandydatem PiS 57-43 proc. Sikorski natomiast bilansem 54-46 proc.
Czy zatem niekorzystne wyniki badania zamykają drogę do potencjalnej nominacji na kandydata KO w wyborach prezydenckich Sikorskiemu? Tak uważa prof. Chwedoruk.
Sikorski na przegranej pozycji
- Wynik meczu jest absolutnie jednoznaczny - mówi, używając przy tym sportowej terminologii. - Inaczej mówiąc, to jakby Wisła, czy Cracovia rozegrałyby mecz derbowy z Garbarnią Kraków. Jedyne pytanie, jakie się nasuwa po publikacji wyników, to pytanie: po co to wszystko było? - dodaje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Wiadomo było, że dla wyborców liberalnych oraz dla wyborców lewicowych Radosław Sikorski jest skomplikowaną postacią - wskazuje politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
Co to znaczy dla Sikorskiego? Szef MSZ nie uchodzi za liberała, wręcz przeciwnie. Były europoseł był przecież szefem MON w rządzie PiS - o czym także przypomina rozmówca Wirtualnej Polski.
- Sikorski jest postacią, która musiałaby odpowiadać na wiele pytań w trakcie kampanii wyborczej, a zadanie takich pytań wobec Trzaskowskiego nikomu nie przyszłoby w ogóle do głowy - zwraca uwagę.
- Sikorski zostawił w 2007 r. rząd PiS i rządzony przez siebie MON w atmosferze sporów personalnych, a PiS jako nie tylko partia, ale szeroko pojęta formacja, oparty był na czynniku lojalności, będzie ułatwiało mobilizację przeciwko niemu - podkreśla prof. Chwedoruk.
Politolog nie dostrzega zatem de facto sensu w prawyborach poza wewnątrzpartyjną logiką, która mogłaby grać na osłabienie przyszłego prezydenta. - Poza ową logiką wewnątrzpartyjną i chęcią zabezpieczenia silnego obecnie przywództwa Donalda Tuska, żadnego innego sensu to wszystko nie miało, a wygląda to tak, jak pokazywały wszystkie sondaże i badania od dłuższego czasu - zaznacza ekspert.
Prof. Chwedoruk nie jest odosobniony w tym przekonaniu. Podobny argument podniósł sam Trzaskowski, komentują sondaż opublikowany w poniedziałek. - Wyniki pokazują to, co mówię od wielu miesięcy i co pokazują wszystkie inne sondaże, a mianowicie - moją olbrzymią, druzgocącą przewagę w I turze, jak również przewagę w II turze stwierdził prezydent Warszawy.
Sam sondaż przeprowadzony został w dniach 5-10 listopada. Sikorski i Trzaskowski rozpoczęli swój wyścig 9 listopada. Czy zatem kampania mogła coś zmienić w postrzeganiu kandydatów? - Nie mogła, internalizacja następuje po 2-3 tygodniach od wydarzenia - zastrzega politolog.
Sikorski zapłaci za udział w prawyborach?
Prof. Chwedoruk podkreśla również, że prawybory same w sobie powinny wyglądać nieco inaczej. Sama PO - w jego ocenie - mogła rozciągnąć prawybory w czasie, wystawić więcej kandydatów. Takie działanie natomiast przyciągnęłoby więcej uwagi, a za tym mogliby pójść także kolejni wyborcy, którzy reprezentowaliby różne środowiska.
Rozmówca WP wskazuje ponadto, że Sikorski, który może odnieść kolejną porażkę w prawyborach (w 2010 roku przegrał z Bronisławem Komorowskim - przyp.red.) może ponieść osobiste konsekwencje za ten wynik. - Sikorski zgodził się drugi raz występować i przegrać. To kosztuje w życiu w ogóle. W polityce także. Nic w polityce nie jest za darmo - mówi.
Tomasz Waleński, Wirtualna Polska