Sondaż. Polacy o stanie wyjątkowym przy granicy z Białorusią
3 września przy granicy z Białorusią wprowadzono stan wyjątkowy. Rząd twierdzi, że jest on niezbędny, by zapewnić bezpieczeństwo. Opozycja podchodzi do tej decyzji krytycznie. Co na ten temat sądzą Polacy?
"Jak ocenia Pani/Pan decyzję rządu o wprowadzeniu stanu wyjątkowego na granicy z Białorusią?" - takie pytanie serwis rp.pl zadał uczestnikom sondażu SW Research. Okazało się, że większość ankietowanych - 38,5 proc. odpowiedziało: "dobrze".
Źle tę decyzję oceniło 30,1 proc. ankietowanych. Zdania w tej kwestii nie ma 31,4 proc. badanych.
- Pozytywny stosunek do wprowadzenia stanu wyjątkowego zdecydowanie częściej wyrażają mężczyźni (43 proc.) niż kobiety (34 proc.). Częściej niż pozostali respondenci postanowienie rządu pozytywnie oceniają osoby między 35. a 49. rokiem życia (43 proc.) i te posiadające wykształcenie zasadnicze zawodowe (44 proc.). Wprowadzenie stanu wyjątkowego popiera blisko co drugi mieszkaniec miast liczących od 100 tys. do 199 tys. osób (48 proc.) i nieco mniejszy odsetek respondentów o dochodach mieszczących się w granicach 1001–2000 zł (46 proc.) - skomentowała dla serwisu rp.pl wyniki sondażu Klara Goss, senior project manager w SW Research.
W czwartek prezydent Andrzej Duda podpisał rozporządzenie o wprowadzeniu stanu wyjątkowego przy granicy z Białorusią. Obowiązuje on od północy 3 września.
Zgodnie z rozporządzeniem prezydenta stan wyjątkowy na granicy ma obowiązywać 30 dni.
- Zgodnie z konstytucją rozporządzenie prezydenta o stanie wyjątkowym musi być poddane dyskusji i głosowaniu w parlamencie - stwierdził w czwartek sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Błażej Spychalski, informując o podpisaniu rozporządzenia.
Już wiadomo, że Sejm zajmie się rozporządzeniem w poniedziałek. Opozycja krytycznie podchodzi do decyzji o wprowadzeniu stanu wyjątkowego. Tłumaczy, że rząd nie zdecydował się na wprowadzenie stanu nadzwyczajnego w związku z pandemią koronawirusa, a wprowadza stan wyjątkowy, gdy na granicy koczuje ok. 30 osób.
Źródło: rp.pl