Solidarna Polska: trzeba wyciągnąć konsekwencje wobec tych, którzy inspirowali spot "GPC"
To była haniebna kampania, ci którzy ją inspirowali, powinni ponieść konsekwencje - tak SP odniosła się m.in. do spotu, który reklamował wydanie "Gazety Polskiej Codziennie".
W spocie podawano informację, że kandydat SP w wyborach do senatu na Podkarpaciu był członkiem PZPR.
Sąd nakazał wydawcy "Gazety Polskiej Codziennej", spółce Forum przeproszenie kandydata Solidarnej Polski do senatu w wyborach na Podkarpaciu Kazimierza Ziobro za nieprawdziwe informacje, że był on członkiem PZPR. Spółka miała też wpłacić 50 tys. zł na konto Caritasu w Rzeszowie.
- To było haniebne, niegodziwe zachowanie i będziemy dążyli do tego, by ci, którzy je zlecili ponieśli konsekwencje prawne i cywilne - powiedział lider SP Zbigniew Ziobro. Według niego, była to "zmasowana i profesjonalnie zrobiona plugawa kampania".
- Naszym zadaniem jest wykrycie, kto to zrobił, tak by to się już - w żadnej opcji politycznej - nie powtórzyło - stwierdził. - Emocje tak, spór tak, ale niegodziwe metody - nie - dodał.
Ziobro powiedział, że według badań przeprowadzonych przez SP poparcie dla Kazimierza Ziobry od czasu wyemitowania spotu oraz wysłania ulotek, które pojawiły się w Mielcu i Dębicy, spadło z 19 do 11 proc. Dodał, że jego wątpliwości budzi to, kto inspirował "GPC" do emisji spotów.
- Jestem gotów spotkać się z prezesem PiS na szczerą rozmowę, bez mediów. Wcześniej oczekiwałbym jednak od pana prezesa wyjaśnienia spółki, którą kontrolują jego najbliżsi współpracownicy w tej operacji - mówił Ziobro, nawiązując do swoich poprzednich propozycji spotkania z Jarosławem Kaczyńskim.
Ziobrę wsparł europoseł PiS Jacek Kurski. - Czy to przypadek, że we władzach tej spółki jest asystentka prezesa PiS i może to przypadek, że w tych władzach jest jego kuzyn i przypadkiem jest, że szefem rady nadzorczej tej spółki jest europoseł PiS Ryszard Czarnecki, może to wszystko przypadek, ale my w takie przypadki nie wierzymy. Prosta zasada: kto skorzystał, ten jest winien, wskazuje o co tu chodziło - powiedział Kurski.
Politycy SP już w ubiegłym tygodniu podkreślali, że władzach spółki, wydawcy "GPC" zasiadają osoby związane z PiS. Redaktor naczelny "GPC" Tomasz Sakiewicz powiedział wówczas, że do statutu spółki jest wpisana zasada, że żaden inwestor, zarząd, nie mogą ingerować w to, co pisze gazeta.
Zdaniem Kurskiego mamy do czynienia z "obsesją PiS, by nie dopuścić do złamania monopolu PiS na polskiej prowincji". - I w ramach tej obsesji posunięto się do oplucia człowieka, któremu order zasługi przyznał pan prezydent Lech Kaczyński. Myślę, że tego rodzaju zagrania zemszczą się później na ich autorach - powiedział Kurski.
Dodał, że według jego wiedzy pracownicy biura prasowego PiS "zastraszali dziennikarzy", przekonując ich, że informacje o przegranym przez "GPC" procesie nie mogą ukazywać się w czasie ciszy wyborczej.
Politycy z kierownictwa PiS odmówili oficjalnego komentarza w sprawie zarzutów polityków SP. - Nie potrafią przegrać z honorem i się ciskają. Nie będziemy ich promować odpowiadając na kalumnie; jak chcą coś składać do prokuratury, niech to robią, ich sprawa - powiedział nieoficjalnie jeden z ważniejszych polityków PiS.
Pozew przeciwko wydawcy "GPC"
Solidarna Polska złożyła pozew w trybie wyborczym przeciwko wydawcy "GPC". Jak mówiła wówczas wiceprezes SP Beata Kempa, gazeta w stacjach radiowych m.in. RDN Małopolska emitowała spot reklamujący swoje wydanie, w którym miało być napisane, że Kazimierz Ziobro był członkiem PZPR.
Sąd Okręgowy w Rzeszowie oddalił ten pozew, uznając, że nie zostały spełnione przesłanki prawne. SP złożyła zażalenie od tej decyzji do sądu apelacyjnego, który w sobotę postanowił przychylić się do pozwu SP.
O wyroku poinformował Ziobro w sobotę - gdy trwała już cisza wyborcza przed niedzielnym głosowaniem - na briefingu w Rzeszowie przed budynkiem sądu. Odniósł się wtedy także do ulotek, które zostały dostarczone do domów mieszkańców w powiatach składających się na okręg wyborczy. Widniało na nich zdjęcie K. Ziobry i podpis "Towarzysz Ziobro", poniżej zaprezentowana była legitymacja Związku Socjalistycznej Młodzieży Polskiej, na której widnieje nazwisko kandydata SP do senatu. Na drugiej stronie było napisane m.in.: "Ziobro oszukał nas wszystkich () współpracował z komunistami". Ulotka nie była podpisana.
Konstytucjonaliści zgodnie twierdzą, że media mogą informować o wyroku sądowym dotyczącym kandydata w wyborach w czasie ciszy wyborczej, ale muszą to robić neutralnie, bez komentarza. Złamaniem ciszy nie jest również ogłoszenie przeprosin w mediach.
Podobnego zdania jest sekretarz PKW Kazimierz Czaplicki. - Informowanie przez media o postanowieniu sądu wydanym w trybie wyborczym nie powinno być traktowane jako złamanie ciszy wyborczej - powiedział. Zaznaczył, że jest to jego osobiste zdanie, bo ta kwestia nie jest formalnie uregulowana w prawie. Podkreślił, że "w sprawie naruszenia ciszy wyborczej decyduje sąd".
Jak mówił, kwestię wykonania postanowienia sądu w trybie wyborczym reguluje kodeks wyborczy, który dopuszcza publikację sprostowań czy przeprosin w czasie trwania ciszy wyborczej.
Zgodnie z postanowieniem rzeszowskiego sądu wydawca "Gazety Polskiej Codziennej", spółka Forum, przeprosiła kandydata Solidarnej Polski w wyborach do senatu na Podkarpaciu Kazimierza Ziobrę. Przeprosiny zostały wyemitowane w sobotę po godz. 20 w radiu RDN Małopolska.