Sojusz Baszara al-Asada i ISIS? Dziennikarz z USA twierdzi, że obie strony współpracują od lat i zaczną naprawdę walczyć dopiero, gdy znikną ostatnie umiarkowane siły
Roy Gutman poświęcił dwa lata na dziennikarskie śledztwo, w którym prześledził powiązania Baszara al-Asada i Państwa Islamskiego. Z ustaleń dziennikarza wynika, że dżihadyści urośli w siłę w dużej mierze dzięki samemu Asadowi, który u zarania Arabskiej Wiosny w Syrii wypuścił islamistów z więzienia. O tym, że prezydent Syrii chciał w ten sposób zmilitaryzować ruch społeczny i nadać mu cechy terrorystyczne, otwarcie mówił już rok temu John Kerry. Teraz amerykański dziennikarz przedstawił szereg przesłanek, które uprawdopodobniają ten scenariusz.
Powszechnie wiadomo, że w czasie radzieckiej wojny w Afganistanie Amerykanie mieli szerokie kontakty z mudżahedinami, z których część stworzyła później struktury Al-Kaidy. Teraz podobną tezę stawia dziennikarz z USA.
Roy Gutman w toku swojego śledztwa ustalił sieć powiązań Baszara al-Asada oraz Państwa Islamskiego, które walczy na Bliskim Wschodzie m.in. z syryjskim reżimem. Jednak według Amerykanina, zanim dojdzie do ostatecznej walki między reżimem a islamistami, obie strony będą współpracowały (i już to robią) przy likwidacji wszelkich umiarkowanych sił, jakie znajdują się między nimi.
Przepis na ISIS w trzech krokach
Gutman rozpisał kontakty Asada i ISIS na trzy etapu. Pierwszy, to próba przedstawienia początków Arabskiej Wiosny jako rewolty terrorystów tak, by zyskać przychylność Zachodu i jego wojny z terrorem.
Gdy ta koncepcja wzięła w łeb, Asad wypuścił z więzień wielu islamskich ekstremistów, którzy walczyli z Amerykanami jeszcze w czasach wojny w Iraku. Chciał w ten sposób dopasować rzeczywistość do głoszonej wcześniej propagandy.
Później syryjski prezydent dopuścił do ataków na placówki rządowe, a winą obarczył terrorystów. Udało mu się zmilitaryzować społeczną rewolucję, ale sytuacja zaczęła wymykać się spod kontroli, gdy islamiści zaczęli gwałtownie rosnąć w siłę. Jednak główną strategią Asada jest ignorowanie, a nawet współpraca z nimi, bo - jak twierdzi Gutman - zanim reżim zacznie się rozprawiać z dżihadystami, chce zwalczyć wspólnego wroga.
Iracki flirt Asada z dżihadystami
Asad w przeszłości pośrednio wykorzystywał dżihadystów do swoich geopolitycznych rozgrywek. Po amerykańskiej inwazji na Irak kilka tysięcy bojowników przedostało się przez Syrię do Iraku, gdzie walczyli z Amerykanami.
Działo się za wiedzą syryjskiego wywiadu. Gutman twierdzi nawet, że służby same nakręcały rekrutację bojowników na ten cel, bo Damaszkowi było na rękę przedłużanie wojny w Iraku. - W syryjskim wywiadzie otworzyliśmy do Iraku wszystkie wrota dla dżihadystów - mówił mu Mahmud al-Naser, oficer wywiadu, który uciekł z Syrii. Jak przykład tego otwarcia oficer mówił o meczetach, które prowadziły otwartą agitację.
Według ustaleń Gutmana, spośród islamistów, którzy przedostali się z Syrii lub zostali w niej zrekrutowani, 1/4 nigdy nie wróciła z Iraku, a 1,5 tys. została aresztowana powrocie. W kolejnych latach najbardziej radykalni więźniowie mieli zostać raz jeszcze wykorzystani przez Asada
Arabska Wiosna terrorystów
O tym, że Baszar al-Asad jest współodpowiedzialny za stworzenie Państwa Islamskiego, mówił już w listopadzie 2015 roku John Kerry, sekretarz stanu USA. Oskarżył wówczas o to prezydenta Syrii oraz premiera Iraku, Nuriego al-Malikiego - obaj wypuścili ze swoich więzień setki niebezpiecznych ekstremistów. Według ustaleń Gutmana, w 2011 roku Asad amnestionował wszystkich, których uwięził po wojnie w Iraku.
- Reżim wypuścił ich na początku Arabskiej Wiosny w Syrii, żeby zmilitaryzować powstanie, by pojawiły się akty przemocy, a rewolucja stała się sprawą kryminalną i robiła wrażenie, że władza zwalcza terrorystów - mówił Naser.
Nabil Dendal, były szef wywiadu w prowincji Latakia, mówił dziennikarzowi, że na początku rewolucji dowodził dwiema akcjami wymierzonymi w kryjówki al-Kaidy. W trakcie okazywało się, że przywódcy tych komórek są finansowani i pracują dla krajowego wywiadu.
Jeśli faktycznie wierzyć w relację Gutmana, z której tworzy się obraz wszechwładnego syryjskiego wywiadu, to trzeba przyznać, że PR-owy plan Asada został zrealizowany przez służby ze stuprocentową skutecznością. Rewolucja szybko przestała być postrzegana jako ruch społeczny. Została zradykalizowana, co stworzyło obraz, w którym świecki reżim walczy z religijnymi fundamentalistami.
Gutman wprost twierdzi, że za całą operacją stał Asad, który od początku mówił, że walczy z terrorystami i zrobił wszystko, by tak było w istocie, łącznie z koordynacją zainscenizowanych ataków bombowych na rządowe placówki.
Asad w tymczasowej zmowie z dżihadystami?
Była przedstawicielka amerykańskiego departamentu stanu, która przez sześć lat zajmowała się Syrią, twierdzi, że ciężko znaleźć przypadki, gdzie Asad skupia się na bezpośrednim uderzeniu w ISIS. - Reżim ich prawie całkowicie ignoruje. Ciężko znaleźć większą liczbę przypadków, gdzie armia atakuje ISIS, a kilka sporadycznych uderzeń wyrządziło więcej szkód cywilom niż bojownikom - mówiła w rozmowie z "The Daily Beast".
Roy Gutman, idąc tropem współpracy Asada z Państwem Islamskim, dotarł do rdzennego Syryjczyka, byłego bojownika ISIS, który jednak nigdy nie złożył przysięgi wierności samozwańczemu kalifowi i szybko uciekł z organizacji. Przystąpił do islamistów, bo chciał walczyć z Asadem, ale szybko się rozczarował. - Czasami to wyglądało tak, jakby armia wycofywała się bez żadnej walki. Bali się terrorystów, bo mogli wysadzić się w powietrze? Czy może to była współpraca? Nigdy się tego nie dowiedziałem. To najważniejsze pytanie ze wszystkich - mówił były bojownik.
W marcu 2014 w sieci pojawiła się inna relacja Syryjczyka, byłego bojownika ISIS. Mówił on, że widział wiele przypadków przejmowania pozycji, posterunków i miast przez armię Asada z rąk umiarkowanych sił rebelianckich. Widział i nic nie robił, bo rozkazy z góry kazały to ignorować.
Nasr, były oficer wywiadu twierdzi, że coś może być na rzeczy, bo gdy Państwo Islamskie przejmowało prowincję Hasakah na przełomie lutego i marca 2014 roku, służby doskonale wiedziały o ruchach dżihadystów. Mimo tego, konwój około 300 pojazdów przejechał bez problemu, nie został zaatakowany przez siły lądowe czy lotnicze.
W lutym rebelianci wysłali drony zwiadowcze nad 50-kilometrową linię frontu pomiędzy siłami syryjskimi a Państwem Islamskim. Ze zdjęć wynikało, że na froncie nie toczą się walki, nie ma fortyfikacji, a liczba żołnierzy i bojowników nie wskazywała na to, by trwały tam zacięte batalie.
W rozmowie z "The Daily Beast" Bassam Barabandi, były dyplomata z Syrii, twierdzi, że zmowa Baszara al-Asada z Państwem Islamskim jest tyleż oczywista, co tymczasowa. - Obie strony wiedzą, że razem nie wyjdą z tego cało, ale zanim wkroczą w ostatni etap wojny, chcą wybić wszystkie umiarkowane siły. I na tym polu współpracują blisko - mówił.