Socjolog dr Radosław Tyrała: ateizm i antyklerykalizm w Polsce mocno się zbiegają
Ateizm i antyklerykalizm to dwie różne postawy. Jedna wiąże się z wiarą, druga z aspektem społecznym, stosunkiem do instytucji. Ale u nas te dwie ścieżki bardzo mocno się zbiegają - mówi w najnowszej "Polityce" dr Radosław Tyrała, socjolog, autor badań nad osobami niewierzącymi.
07.08.2013 | aktual.: 07.08.2013 08:58
Socjolog pytany m.in. o to, czy prawdą jest, że przeciętny polski niewierzący lepiej zna Biblię i historię Kościoła niż przeciętny polski katolik, odpowiada, że faktycznie tak jest.
- Niewiara, ateizm wymaga w Polsce podjęcia pewnego wysiłku i popłynięcia pod prąd. Wielu z moich rozmówców spędziło mnóstwo czasu na lekturach religijnych po to, by się z tym rozprawić, zyskać podręczny zestaw argumentów na wypadek konfrontacji z wierzącymi. Są osoby bardzo ofensywne w swojej niewierze, które czerpią satysfakcję i przyjemność w „pastwieniu” się nad ignorancją katolików. Wierzący, w ich opinii, mają niski stopień wiedzy na tematy religijne - tłumaczy Tyrała.
Dopytywany, czy jego rozmówcy dochodzili do niewiary stopniowo, mówi, że konwersja na niewiarę dokonuje się na ogół w dość wczesnej młodości. Ponad 70 proc. respondentów jego ankiety stwierdziło, że osobami niewierzącymi zostali przed ukończeniem 19 roku życia.
- Pytałem ich o religijną socjalizację. 73 proc. uczęszczało na lekcje religii przez co najmniej kilka lat. 95 proc. zostało ochrzczonych, 91 proc. przystąpiło do pierwszej komunii, a 70 proc. do bierzmowania - mówi.
Przyznaje, że jeśli chodzi o ateistyczne coming outy, to wynik badania trochę go zaskoczył. Większość respondentów, 62 proc., deklarowała, że nie ma żadnego problemu z przyznawaniem się do ateizmu. Co trzeci stwierdził, że czasem nie ma, a czasem ma. Tylko niespełna 5 proc. przyznało, że wyznanie niewiary wiąże się dla nich z dyskomfortem. To pokazuje, że w Polsce się jednak coś zmieniło.