Śnieg jest, dzieci brak. Przedsiębiorca mówi o klapie w ferie
Mimo że na Mazowszu ferie zimowe w pełni, to ośrodki narciarskie na pobliskiej Lubelszczyźnie nie mają tłumów. - Dzieci przyjeżdżających na ferie można na jednej ręce policzyć - mówi WP Piotr Rzetelski z ośrodka w Chrzanowie. Nieco lepiej jest w miejscach, gdzie łatwo i szybko można dojechać z Warszawy.
Jeszcze przez tydzień, do 16 lutego trwają ferie dla dzieci i młodzieży z woj. mazowieckiego. To właśnie one były każdego roku nadzieją turystyczną dla właścicieli obiektów w najbliżej położonym woj. lubelskim. W tym roku wydaje się, że plany znowu pokrzyżował brak prawdziwej zimy.
- Zawsze, jak były ferie w mazowieckim, to było dużo "podrzutków", jak to ja mówię - żartuje Piotr Rzetelski z ośrodka narciarskiego w Chrzanowie, położonego 80 km na południe od Lublina.
Chodzi mu o dzieci przywożone przez mieszkańców Warszawy na ferie do swoich dziadków. - A dziadek czy babcia przywozili wnuków do nas na ośrodek. W tym roku tego nie było. Dzieci przyjeżdżających na ferie można na jednej ręce policzyć - komentuje w rozmowie z WP.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ferie zimowe po nowemu. MEN wyjaśnia powody zmian
Dodaje, że w tej chwili nawet w weekendy ośrodek w Chrzanowie działa zaledwie na około 40 proc. możliwości, a w zwykły dzień jeszcze mniej.
- Czyli 60 proc. możliwości nam ucieka każdego dnia. Ludzie jak wyglądają przez okno, to widzą brak śniegu, jest ciepło. Przez to nie ma tego nastroju na narty. Niektórzy nie zajrzą nawet w naszą kamerę na stoku, bo nie przychodzi im do głowy, że my mamy u siebie śnieg. A my mamy i działamy - wskazuje Rzetelski.
- Kiedyś jeden baca powiedział, że jak na parapecie nie ma śniegu, to i nie ma klienta. To jest stara zasada, która u nas też obowiązuje - dodaje.
Przedsiębiorca uważa, że w tej chwili mieszkańcy Warszawy nie chcą ryzykować i jeśli rezerwują wypoczynek na ferie, to wolą raczej wybrać ośrodki w górach, nawet polskich, gdzie jest większa szansa na sprzyjającą nartom pogodę.
- Prawdopodobieństwo wystąpienia warunków narciarskich w górach jest dużo większe niż na Lubelszczyźnie. Kiedyś mój ośrodek zapełniał hotele w Janowie Lubelskim. A teraz ludzie rezerwują sobie ferie z wyprzedzeniem raczej w polskich górach albo za granicą - mówi Piotr Rzetelski.
Informacje od przedsiębiorcy potwierdzają dane rezerwacyjne portalu Nocowanie.pl
- W województwie lubelskim na ferie 2025 odnotowano niewiele rezerwacji, co wskazuje na umiarkowane zainteresowanie regionem. Najczęściej rezerwowano noclegi w Lublinie, który stanowił 50 proc. wszystkich rezerwacji na Lubelszczyźnie - mówi Karol Wiak z Nocowanie.pl.
Mimo takiej sytuacji, Piotr Rzetelski przekonuje, że wciąż jest dobrej myśli. Pozytywnie nastrajają też prognozy na najbliższe dni, według których temperatury mają być ujemne lub w okolicach zera. A od najbliższego piątku ferie zaczynają się w woj. lubelskim i podkarpackim, skąd jest najbliżej do Chrzanowa.
Ekspresówką codziennie na stok
W lepszym nastroju jest Marcin Świderski prowadzący wyciąg narciarski w Kazimierzu Dolnym. To również Lubelszczyzna, ale znacznie lepiej skomunikowana z Warszawą, dzięki drodze ekspresowej S17.
Dobra, wyżowa pogoda w ostatnich dniach spowodowała, że w ostatni weekend każdego dnia z wyciągu korzystało około dwa tys. osób.
- My mamy na stoku bardzo dużo osób z województwa mazowieckiego. To osoby, które nie jadą w góry, tylko przyjeżdżają codziennie do nas. Wszystko dzięki "esce". Szybka trasa, godzina z hakiem i są u nas. Widać po rejestracjach na parkingu - mówi Marcin Świderski w rozmowie z WP.
Kazimierz Dolny tradycyjnie jest destynacją turystyczną latem. Ale ostatnio się to zmienia, m.in. dzięki wyciągowi narciarskiemu. Według danych rezerwacyjnych portalu Nocowanie.pl miasteczko nad Wisłą znalazło się na drugim miejscu wśród feryjnych miejscowości w regionie z 32 proc. wszystkich rezerwacji.
Przedsiębiorcy podkreślają, że i tutaj pogoda ma decydujące znaczenie o wyborze miejsca wypoczynku.
- Kwater w okolicy jest bardzo dużo, a z tych atrakcji zimowych to właściwie tylko my jesteśmy. Ludzie patrzą na pogodę. Jak jest dobra, to jest od razu odzwierciedlenie w wynajmie kwater - przekonuje Marcin Świderski.
Paweł Buczkowski, dziennikarz Wirtualnej Polski