Śmiertelny wirus w Korei Południowej. Są kolejne ofiary
Wirus MERS nadal zabija w Korei Południowej. Szóstą jego ofiarą śmiertelną jest 80-latek, który zmarł po zarażeniu się w szpitalu od innego pacjenta.
Koreańskie ministerstwo zdrowia potwierdziło 23 nowe przypadki zarażenia wirusem MERS. 17 z nich dotyczyło Centrum Medycznego Samsunga w Seulu. W sumie liczba nosicieli w tym kraju wyniosła 87 osób.
Wirus MERS (Middle East Respiratory Syndrome) wywołuje ostrą niewydolność układu oddechowego. Należy do wirusów z tej samej rodziny, co ten wywołujący SARS. Według Światowej Organizacji Zdrowia, śmiertelność wśród zarażonych MERS jest większa - sięga 38 procent.
Jak pisze Reuters - rząd w Seulu był dotąd krytykowany za sposób, w jaki reaguje na wybuch epidemii, między innymi ze względu na uporczywe milczenie oraz odmowę podania informacji o tym, w których szpitalach leczeni są chorzy. Rząd ugiął się jednak pod presją opinii publicznej i podczas konferencji prasowej podano więcej informacji na temat epidemii.
Poinformowano również, że kwarantannę odbywa ponad 2,3 tys. osób. Władze zdecydowały się na lokalizowanie osób, które mogły się zarazić wirusem MERS za pomocą ich telefonów komórkowych, aby upewnić się, że nie opuszczają one miejsc odosobnienia. - Proszę zrozumieć, że ze względu na ich rodziny i sąsiadów taki krok jest nieunikniony - powiedział wicepremier Czhwe Kiung Hwan.
Zapewnił też, że władze mogą kontrolować rozprzestrzenianie się wirusa, ponieważ "wszystkie przypadki na terenie kraju to zarażenia na terenie placówek zdrowia, a więc nie rozprzestrzeniają się one po kraju". Reuters zwraca jednak uwagę, że kwarantanna objęta jest cała wioska położona z dala od stolicy.