Śmiertelny skok na bungee. Zapomniała o linie
Tą niewyobrażalną tragedią żyła cała Kolumbia. 25-latka zginęła skacząc na bungee. Przyczyną wypadku nie były jednak usterki techniczne, a zwykłe nieporozumienie. Rozemocjonowana dziewczyna zapomniała o tym, że nie ma jeszcze podpiętej linki. Mimo że od głośnego wypadku minął rok, internauci wciąż żyją tą głośną sprawą. W sieci ponownie krąży dramatyczne nagranie, a zagraniczne media przypominają o tragicznym wypadku.
25-letnia Yecenia Morales Gómez wraz ze swoim chłopakiem zdecydowała się skoczyć na bungee w północnej Kolumbii. Ta przygoda zakończyła się dla niej tragicznie. Dziewczyna skoczyła, mimo że do jej uprzęży nie była jeszcze podpięta linka. Zmarła na skutek silnego uderzenia o ziemię. Całą scenę zarejestrowała kamera.
Dramatyczny skok został wykonany latem 2021 r. Mimo to internet wciąż żyje tym zdarzeniem, a wszyscy szukają odpowiedzi na pytanie, dlaczego doszło do tak wielkiej tragedii.
Instruktor kazał skakać
Według informacji przekazanych przez "The Sun", przyczyną głośnej tragedii była fatalna pomyłka. Kobieta przygotowywała się do skoku razem ze swoim partnerem. Gdy on był już gotowy, instruktor wydał polecenie, że może wykonać swój skok. 25-latka, zapominając o tym, że do jej uprzęży nie została jeszcze podpięta linka bungee, automatycznie posłuchała polecenia, które usłyszała, sądząc, że instruktor zwraca się właśnie do niej. Wszystko działo się zbyt szybko, by można było zareagować. Zrozpaczony chłopak skoczył za swoją partnerką, jednak ta - jak wykazała sekcja zwłok - zginęła na miejscu, na skutek uderzenia o ziemię z wysokości aż 50 metrów. Rok po tej tragedii internauci wciąż udostępniają nagranie z feralnego skoku.
- Zdezorientowała się. Sygnał był dla chłopaka, aby skoczył, ponieważ był już bezpiecznie przymocowany do sprzętu. Instruktor dopiero założył jej uprząż, więc się pospieszyła - tłumaczył dla 'El Tiempo" Gustavo Guzmán, burmistrz gminy Fredonia.
Stanowisko Sky Bungee
Swoje stanowisko w sprawie śmiertelnego wypadku wystosowała wówczas firma organizująca skoki, Sky Bungee. Zaprzeczała ona, że instruktor wydał jakiekolwiek polecenie skoku. Według obowiązujących procedur nie ma możliwości, żeby w tym samym czasie skok wykonywały dwie osoby .
"(...) żeby skoczyć, musi zakończyć się wszystko, co jest związane ze skokiem poprzedniej osoby" - oświadczyło po tragedii Sky Bungee.