"Śmiertelny eksperyment". Jest wyrok sądu po śledztwie dziennikarskim WP
Krakowski szpital, który prowadził największy eksperyment medyczny w Polsce z wykorzystaniem robota da Vinci, naruszył zbiorowe prawa pacjentów. Uznał tak najpierw Rzecznik Praw Pacjenta, a teraz rację przyznał mu sąd. Reakcję szeregu organów państwa wywołała publikacja Wirtualnej Polski.
O sprawie informuje Biuro Rzecznika Praw Pacjenta. W odpowiedzi na nasze pytania wskazało, że Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie podkreślił, że prowadząc eksperyment, podmiot musi zachować szczególną dbałość i staranność.
"Stosuje on bowiem metodę jeszcze niepotwierdzoną naukowo. W razie jakiegokolwiek zagrożenia zdrowia chorego przewyższającego spodziewane korzyści dla niego ma on obowiązek przerwać eksperyment leczniczy" - spostrzegł sąd.
W ocenie Rzecznika Praw Pacjenta oraz sądu szpital nie podjął działań celem ustalenia przyczyn zgonu pacjentki i zasadności przerwania eksperymentu prowadzonego wobec innych pacjentek pomimo uzyskania wiedzy o takim zgonie. Takich działań podmiot nie podjął również po uzyskaniu pierwszej uchwały Komisji Bioetycznej, w której potwierdzono zaistnienie zdarzenia w postaci ciężkich powikłań pooperacyjnych, a następnie zgonu pacjentki operowanej przy użyciu robota da Vinci.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ważne słowa szefa NATO w Ukrainie. "Francja i Anglia są gotowe"
Tragiczny finał eksperymentu
Przypomnijmy. W marcu 2023 r. - w tekście "Robot da Vinci i śmiertelny eksperyment. 'Myślałam, że mama ma szczęście'" - Wirtualna Polska pokazała kulisy największego eksperymentu medycznego w Polsce z wykorzystaniem robota. A także - niestety - jego tragiczny finał.
Stało się bowiem tak, że Magdalena Kaczmarczyk, operowana w krakowskim Szpitalu na Klinach, zmarła wskutek powikłań pooperacyjnych. Nie powinna być w ogóle zakwalifikowana do operacji - jej nowotwór był zbyt zaawansowany.
Lekarz Kazimierz P. (prokuratura skierowała już przeciwko niemu akt oskarżenia do sądu, zarzucając mu narażenie pacjentki na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia oraz nieumyślne spowodowanie śmierci kobiety), profesor i były konsultant wojewódzki, jednak tego nie dostrzegł na podstawie badania USG. Z kolei rezonansu i tomografii komputerowej nie wykonano. W ocenie specjalistów i zgodnie ze wskazaniami towarzystw naukowych - wykonać je należało.
Profesor Mariusz Bidziński, krajowy konsultant w dziedzinie ginekologii onkologicznej, w opinii sporządzonej na prośbę WP podkreślił, że operowanie raka szyjki macicy przy użyciu robota zwiększa ryzyko nawrotów choroby i gorszych wyników leczenia niż przy standardowej metodzie.
Podobnie stwierdziło w marcu 2021 r. Polskie Towarzystwo Ginekologii Onkologicznej – w tym czasie wiceprezesem instytucji był prof. Kazimierz P., który operował Magdalenę Kaczmarczyk.
Operacja odbyła się z użyciem nowoczesnego robota w prywatnym szpitalu. Normalnie kosztuje ok. 40 tys. zł, ale ośrodek prowadził program naukowo-badawczy, współfinansowany przez Unię Europejską. Pacjentka za operację nie musiała więc płacić.
Sam Kazimierz P. oraz władze szpitala po śmierci Magdaleny Kaczmarczyk nie miały sobie nic do zarzucenia. Uważały, że do żadnego błędu nie doszło. Co więcej, przeciwko siostrze zmarłej kobiety spółka prowadząca szpital skierowała prywatny akt oskarżenia. W piśmie do córki wspomniano zaś, że za zniesławienie szpitala grozić może nawet kara pozbawienia wolności.
Rzecznik Praw Pacjenta potwierdził nasze ustalenia
Po naszym tekście Ministerstwo Zdrowia zażądało przerwania eksperymentu. Szpital twierdził, że nie ma obowiązku słuchać ministra ani organów przy nim działających, skoro raz zgodę na eksperyment wydano.
Po reportażu zareagował także Rzecznik Praw Pacjenta Bartłomiej Chmielowiec. W wydanej decyzji uznał praktyki stosowane przez podmiot leczniczy, polegające na kontynuowaniu eksperymentu medycznego pt. "Przeprowadzenie prac badawczo-rozwojowych (B+R) nad nową metodą terapeutyczną oraz walidacja wraz z wdrożeniem operacji robotycznej TMMR w leczeniu raka szyjki macicy i PMMR w leczeniu raka trzonu macicy", pomimo pozyskania informacji o wystąpieniu możliwego zagrożenia zdrowia lub życia jego uczestników w czasie jego trwania (brak wstrzymania eksperymentu do czasu wyjaśnienia okoliczności sprawy), za naruszające zbiorowe prawo pacjentów do świadczeń zdrowotnych udzielanych z należytą starannością.
W toku prowadzonego postępowania rzecznik potwierdził nasze ustalenia. Ustalił, że szpital prowadził eksperyment medyczny, w którego trakcie miało miejsce zdarzenie polegające na wystąpieniu ciężkiego powikłania operacyjnego u chorej z rakiem szyjki macicy operowanej metodą robotową (z użyciem robota da Vinci) i później zgonu pacjentki. Jednak mimo powzięcia informacji o poważnym zdarzeniu niepożądanym – podmiot nie przerwał eksperymentu do czasu wyjaśnienia okoliczności zdarzenia, co w ocenie rzecznika było niewłaściwe.
Szpital nie zgadza się z decyzją
Spółka - właściciel szpitala - zaskarżyła decyzję rzecznika do sądu. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie w wyroku z 16 kwietnia 2025 r. oddalił skargę i przyznał w pełni rację stanowisku Rzecznika Praw Pacjenta. Spółka ma prawo wnieść skargę kasacyjną od wyroku sądu do Naczelnego Sądu Administracyjnego.
"Wyjaśniamy, że w wyniku jednej z operacji prowadzonych w ramach projektu badawczo-rozwojowego z zastosowaniem robota chirurgicznego doszło do powikłań przewidzianych w protokole oraz ujętych w zgodzie pacjentki na zabieg. Pacjentka została objęta odpowiednią opieką medyczną, a po ustabilizowaniu stanu ogólnego przekazana do dalszego leczenia do Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, gdzie przeszła kilka innych zabiegów i przebywała ok. 6 tygodni. Postępowanie wyjaśniające dotyczące zdarzenia z udziałem pacjentki zostało niezwłocznie przeprowadzone, na długo przed wydaniem pierwszej uchwały Komisji Bioetycznej" - stwierdza Szpital na Klinach w przesłanym nam stanowisku.
"Nie podzielamy zarówno stanowiska prezentowanego przez RPP, jak też stanowiska wyrażonego przez sąd w ustnych motywach wyroku. Nie zostało jeszcze sporządzone pisemne uzasadnienie, a zatem w chwili obecnej nie jest nam znana pełna argumentacja sądu" - czytamy w komunikacie.
"Warto walczyć o sprawiedliwość"
O komentarz poprosiliśmy też rodzinę Magdaleny Kaczmarczyk, która zmarła wskutek powikłań pooperacyjnych.
- Decyzja sądu ma dla mnie duże znaczenie, bo potwierdza to, o czym z ciocią opowiadałyśmy. To nie jest historia tylko naszej mamy. Gdy zgłaszałyśmy swoje uwagi, słyszałyśmy, że szpital działa zgodnie z regulaminem i poszanowaniem praw pacjenta. Wyrok pokazuje jednak coś innego.
- Nie ma we mnie wielkiej satysfakcji. Decyzję sądu traktuję bardziej jako potwierdzenie, że warto walczyć o sprawiedliwość - komentuje Natalia Kaczmarczyk, córka kobiety, której historię opisaliśmy na łamach Wirtualnej Polski.
Dariusz Faron i Patryk Słowik, dziennikarze Wirtualnej Polski
Napisz do autorów: Dariusz.Faron@grupawp.pl, Patryk.Slowik@grupawp.pl