Śmierdzący problem
W Zachodniopomorskiem są 23 wielkie fermy, w
których tuczy się po kilka tysięcy świń. Gnój składowany jest w
otwartych zbiornikach, a potem wyrzucany na okoliczne pola. Smród
czuć w promieniu kilku kilometrów. Spływając z pól gnój
zanieczyszcza też wody podziemne, jeziora i rzeki - pisze "Głos
Szczeciński".
Jak się okazuje, ponad połowa wielkich tuczarni działa nielegalnie. Wczoraj w Szczecinie rozmawiali o nich członkowie krajowej komisji ds. ocen oddziaływania na środowisko. Na spotkanie przyjechał też wiceminister środowiska Andrzej Mizgajski, rolnicy i szefowie instytucji mających wpływ na ochronę środowiska oraz ekolodzy - podaje dziennik.
Fermy nie mają wymaganego pozwolenia na działanie - mówiła Małgorzata Kołodziej-Nowakowska, Zachodniopomorski Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska. Legalnie działa tylko dziesięć. Cztery starały się o pozwolenie, ale nie spełniły warunków. Reszta albo dopiero o pozwolenie się stara, albo nawet nie złożyła wniosków. Działają jednak bez przeszkód - informuje "Głos Szczeciński".
Chcemy wstrzymać działalność ferm, ale to nie oznacza, że zostaną szybko zamknięte - mówi Kołodziej-Nowakowska. Wynika to z długich procedur administracyjnych - stwierdził Andrzej Mizgajski, wiceminister środowiska. Nic więcej nie mogę zrobić - dodał. Urzędnicy przyznają nieoficjalnie, że sprawy, przeciągane przez prawników koncernów, mogą ciągnąć się latami - podaje dziennik.
Co więc powiedzieć tym ludziom, którzy mają już dość smrodu gnoju wokół domów? - pytali ministra dziennikarze. Wybierać do władz takich ludzi, którzy nie będą pochopnie wydawać zgody na budowę ferm - poradził minister. Zdaniem urzędników problem polega bowiem na tym, że gminni urzędnicy zgadzają się na fermę, ale mieszkańcy dowiadują się o tym, gdy na wstrzymanie inwestycji jest już za późno - czytamy w "Głosie Szczecińskim".
Zachodniopomorskie zostało przez Ministerstwo Środowiska wybrane do testowania nowych przepisów, które mają unormować sprawy związane ze smrodem. Obecnie prawo nie określa, co jest nieznośnym dla ludzi odorem, a co nie. Powoduje to, że nie można zakazać produkcji czegoś, co wywołuje nieszkodliwe dla zdrowia, ale uciążliwe zapachy. Przepis ma być testowany jeszcze w tym roku na przykładzie jednej z ferm trzody - pisze "Głos Szczeciński". (PAP)