Śmierć Papieża odmieniła Polaków
Wiadomość o śmierci Papieża Jana Pawła II coś zmieniła w Polakach: mamy większą potrzebę refleksji i bliskości drugiego człowieka - uważa psycholog Ewa Klepacka.
03.04.2005 | aktual.: 03.04.2005 23:14
Dzisiejszy ranek był inny. Bez względu na to, czy ktoś jest głęboko wierzący, czy nie, obudził się już w nowej rzeczywistości. Odszedł autorytet, nie ma kogoś ważnego - powiedziała psycholog. Podkreśliła, że zmiany widać na ulicach. W oknach wywieszono flagi polskie i papieskie przewiązane czarnymi wstęgami, w oknach płoną świeczki. Ludzie są zadumani, wyciszeni, nie słychać głośnych śmiechów.
Odejście Jana Pawła II rozbudziło w Polakach potrzebę wspólnoty. Ludzie nie chcą być sami, dlatego tak wiele osób zbiera się w kościołach - powiedziała Klepacka.
Podkreśliła, że Polacy nie wstydzą się tego, co czują. Widać łzy, wzruszenie. To niezwykłe w czasach, gdy trzeba być perfekcyjnym i nie wolno pokazywać swojej słabości - zaznaczyła.
Gdy w sobotę wieczorem na ulicach zabiły dzwony i ogłoszono wiadomość o odejściu Ojca Świętego, przechodnie przystawali. Niektórzy klękali i zaczynali się modlić, inni przytulali się, płakali.
To nie były wyłącznie osoby starsze, które w sposób naturalny kojarzą nam się z przywiązaniem do religii. Płakała młodzież i to nie tylko ta, która co niedziela chodzi na mszę, ale także ta, która kojarzy się raczej z budką z piwem - opowiadała Klepacka.
Jedna z mieszkanek warszawskiej Pragi wspomina: Wyszłam przed blok, a wtedy osiedlowi "dresiarze", których zwykle lepiej mijać z daleka, spytali zasmuconymi głosami, czy już wiem, co się stało.
Kelnerzy z modnego pubu opowiadają: Wyłączyliśmy muzykę, wszyscy wstali i minutą ciszy uczcili Jego pamięć. Potem goście zaczęli się rozchodzić.
Młodzi nie wstydzili się łez. Wszystkich połączył wspólny żal. Papież przecież nie dzielił ludzi na "dresiarzy" i porządnych, na równych i równiejszych. Traktował wszystkich tak samo. To podobało się młodym ludziom. Dlatego nawet ci, którzy na co dzień nie zgadzali się z naukami Kościoła, szanowali Jana Pawła II, bo nie krytykował, nie nakazywał - tłumaczyła Klepacka.
Śmierć Papieża rozbudziła także poczucie odpowiedzialności. Mój szesnastoletni syn wracał wczoraj w nocy z kolegą. Znaleźli na ulicy pijaną dziewczynę. Chciał się nią "zaopiekować" dziwnie wyglądający starszy mężczyzna. Wydało im się to podejrzane, więc wezwali straż miejską i nie zostawili nieprzytomnej dziewczyny samej. Normalnie pewnie by sobie poszli, ale wczoraj po prostu nie mogli - opowiadała matka jednego z chłopców.
Ci chłopcy po prostu poczuli, że nie mogą być obojętni. Nic dziwnego, w chwilach wielkich ludzie zdolni są do rzeczy, na które normalnie by się nie zdobyli - tłumaczyła Klepacka.