Śmierć nurka w czasie poszukiwań Borysa. Są nowe doniesienia
Pojawiły się kolejne informacje na temat śledztwa w sprawie śmierci Bartosza Błyskala. Ratownik pomagał w poszukiwaniach ciała Grzegorza Borysa w zbiorniku wodnym Lepusz. Po godzinie nurkowania wyłowiono go z wody. Już nie żył.
15.01.2024 | aktual.: 15.01.2024 19:58
1 listopada 2023 roku, o godzinie 10, Jednostka Ratowniczo-Gaśnicza nr 2 Komendy Miejskiej Straży Pożarnej w Gdańsku wyruszyła nad zbiornik wodny Lepusz na obrzeżach Gdyni. Celem akcji było poszukiwanie żołnierza Grzegorza Borysa, który zamordował swojego sześcioletniego syna 20 października. Mimo że służby oficjalnie się do tego nie przyznały, celem poszukiwań były zwłoki mordercy.
"Gazeta Wyborcza" ustaliła nowe informacje w tej sprawie. Według informatora gazety, sprzęt, którego używał nurek Bartosz Błyskal, był uszkodzony i w takiej sytuacji, nie powinien zostać wykorzystany przez zespół strażacki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sprzęt był w naprawie
Zbiornik wodny Lepusz na obrzeżach Gdyni jest uważany przez nurków za szczególnie trudny do eksploracji ze względu na muł i gęstą trawę.
Sprzęt, którego używali nurkowie, nie był w pełni sprawny. Był w naprawie od kilku tygodni - informację tę potwierdził rzecznik prasowy gdańskiej komendy PSP 10 listopada. Centrala pełni kluczową rolę w koordynacji działań pod wodą, umożliwiając komunikację między nurkiem roboczym a nurkiem asekuracyjnym. Bez tego urządzenia, kablolina staje się jedynie liną asekuracyjną, używaną do przekazywania umownych sygnałów pomiędzy nurkami.
Wyłowiono go z wody. Już nie żył
Bartosz Błyskał był częścią zespołu Specjalistycznej Grupie Ratownictwa Wodno-Nurkowego w PSP. Nigdy wcześniej nie nurkował w zbiorniku tak trudnym w eksploracji jak ten na obrzeżach Gdyni.
Czy można było temu zapobiec?
- Pierwsze nasuwa się pytanie, dlaczego w ogóle straż pożarna została zadysponowana do wielotygodniowych poszukiwań podejrzanego o morderstwo żołnierza Grzegorza Borysa i kto dokładnie o to wystąpił. Udział w takich działaniach wykracza przecież poza ustawowe obowiązki straży pożarnej - powiedział informator "Gazety Wyborczej".
- W "Zasadach organizacji ratownictwa wodnego w Krajowym Systemie Ratowniczo-Gaśniczym" jest napisane, że można zgłosić gotowość grupy do działań, jeśli brakuje jednego elementu minimalnego wyposażenia, jakie ta grupa powinna mieć. Jest jeden warunek: brak w osprzętowaniu nie zagraża bezpieczeństwu strażaków – dodał.
Ponadto, w dzień poszukiwań większość większość kierownictwa w gdańskiej komendzie miała wolne. - Dlaczego z wysyłaniem JRG nr 2 nie poczekano choćby jeden dzień? Przecież policja i Żandarmeria Wojskowa dysponują swoimi nurkami- powiedział rozmówca "Wyborczej"
Dodatkowo, przełożony Błyskala, przeszedł na emeryturę już trzy tygodnie po jego śmierci.
Wiele rzeczy pozostaje niewyjaśnionych, a Kierownictwo gdańskiej i wojewódzkiej straży, milczy.
"Żądane przez pana informacje nie stanowią informacji publicznej w rozumieniu ustawy z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej" - napisał bryg. Łukasz Płusa, oficer prasowy pomorskiego komendanta wojewódzkiego PSP, w odpowiedzi na pytania "Gazety Wyborczej"
Źródła: Gazeta Wyborcza, WP