Śmierć ks. Andrzeja Dymera. Tomasz Terlikowski odpiera zarzuty
Po śmierci oskarżanego o molestowanie seksualne nieletnich ks. Andrzeja Dymera rozgorzała dyskusja na temat działań podejmowanych w jego temacie przez media. Tomasz Terlikowski ujawnił, że próbował tą sprawą zainteresować swojego byłego naczelnego Pawła Lisickiego - bezskutecznie. Teraz katolicki publicysta odnosi się do odpowiedzi dziennikarza.
17.02.2021 19:47
Historię księdza Dymera jako pierwszy opisał w "Gazecie Wyborczej" w 2008 r. Paweł Wiejas - od lat redaktor Magazynu Wirtualnej Polski - wraz z Romanem Daszczyńskim.
"(...) Paweł w swoim tekście nie tyle broni siebie, ile próbuje doprawić gębę mi" - napisał na Facebooku Tomasz Terlikowski. Katolicki publicysta odpowiedział na wpis Pawła Lisickiego, który był jego redaktorem naczelnym w "Rzeczpospolitej".
W trakcie pracy dla dziennika Terlikowski chciał zająć się tematem ks. Andrzeja Dymera. We wtorek podano informację o jego śmierci. Lisicki był jednak wtedy niezainteresowany tą sprawą. Jak wyjaśnił w odpowiedzi na zarzut Terlikowskiego, miał duże wątpliwości co do winy ks. Dymera.
Lisicki dodał, że publicysta "od dłuższego już czasu występuje w roli Katona i etatowego komentatora w mediach lewicowych i liberalnych wszystkich prawdziwych i domniemanych błędów Kościoła".
Tomasz Terlikowski odpowiada Pawłowi Lisickiemu. "Próbuje mi doprawić gębę"
W ocenie katolickiego publicysty Lisicki "popełnił błąd". "Paweł w swoim tekście nie tyle broni siebie, ile próbuje doprawić gębę mi" - uznał Terlikowski. Jak podkreślił, media prawicowe i konserwatywne coraz rzadziej chcą publikować jego teksty.
"Telewizja Publiczna (poza TVP Kultura i TVP Historia i 'Warto rozmawiać') ze mną nie rozmawia, a do tego w zasadzie nie porusza spraw niewygodnych dla Kościoła, więc nie mogę w niej komentować tych spraw" - dodał.
Terlikowski podkreślił też, że jako naczelny Telewizji Republika nigdy nie wstrzymał publikacji materiału poświęconego aferom pedofilskim w Kościele. "Do zarzutów o tym, że stałem się Katonem czy przeszedłem na złą stronę mocy, zdążyłem się już więc przyzwyczaić. I nadal będę robił to, co uważam za słuszne" - podkreślił.