Śmierć Kosteckiego tematem politycznym kampanii. Pierwszy sprawdzian ministra nadzorującego więziennictwo

Śmierć Dawida Kosteckiego ma nowy, polityczny wymiar. Politycy opozycji – jak przekonują rozmówcy z PiS – wykorzystują zgon boksera, by uderzyć w rządzących. W rozmowie z WP wzywają Zbigniewa Ziobrę do złożenia wyjaśnień. Niektórzy chcą dymisji ministra sprawiedliwości. Nasi rozmówcy z resortu przekonują: – To wykluczone. Z kryzysem mierzy się następca Patryka Jakiego, odpowiedzialny za więziennictwo.

Śmierć Kosteckiego tematem politycznym kampanii. Pierwszy sprawdzian ministra nadzorującego więziennictwo
Źródło zdjęć: © East News | East News
Michał Wróblewski

14.08.2019 | aktual.: 14.08.2019 07:57

– Mnóstwo znaków zapytania. Prokuratura zachowuje się w tej sprawie bardzo dziwnie, sprawia wrażenie, jakby chciała zamieść tę sprawę pod dywan. Żebyśmy nie mogli zadawać kolejnych pytań. Ale my nie zamierzamy przestać. Dawid Kostecki był jednym z najważniejszych świadków w sprawie afery podkarpackiej – mówi Wirtualnej Polsce Joanna Kluzik-Rostkowska, szefowa zespołu śledczego ds. bezpieczeństwa państwa.

W rozmowie z nami posłanka PO apeluje do parlamentarzystów PiS o zwołanie specjalnego posiedzenia sejmowej komisji sprawiedliwości, na którym przedstawiciele resortu Zbigniewa Ziobry – a najlepiej sam minister i prokurator generalny – mieliby złożyć wyjaśnienia ws. tajemniczych zgonów w zakładach karnych w ostatnim czasie.

– Kiedy takie posiedzenie miałoby się odbyć? – pytamy Kluzik-Rostkowską. – Jak najszybciej. Jeszcze w tym tygodniu – odpowiada posłanka PO.

Śmierć Kosteckiego narzędziem do politycznej walki

– To możliwe? – pytamy wiceministra sprawiedliwości Michała Wójcika. To on musi tłumaczyć prokuraturę i resort za działania państwowych instytucji ws. śmierci byłego pięściarza.

Jak się dowiadujemy, takie posiedzenie się nie odbędzie. A na pewno nie w tym tygodniu.

Rządzący twierdzą, że żadnych prób "zamiatania pod dywan" ze strony śledczych nie ma. – Prokuratura i Służba Więzienna profesjonalnie wyjaśniają wszelkie okoliczności samobójstwa Dawida Kosteckiego – mówi WP wiceminister Wójcik. Jak dodaje, "opinia publiczna jest na bieżąco informowana o tych sprawach".

Ministerstwo Sprawiedliwości apeluje, aby "w imię odpowiedzialności", zdarzenia te – również niedawna śmierć Brunona Kwietnia – "nie były wykorzystywane do dezinformacji i walki politycznej". – Każde samobójstwo to dramat. Absolutnie nie jest jednak tak, że w ostatnim czasie w polskim więziennictwie doszło pod tym względem do pogorszenia sytuacji. Wręcz przeciwnie - wskaźnik samobójstw więźniów w Polsce należy do najniższych w Europie – tłumaczy nam Wójcik, który jest odpowiedzialny za więziennictwo (zastąpił w tej roli Patryka Jakiego).

To oficjalny przekaz Prawa i Sprawiedliwości. Przekaz, który nie satysfakcjonuje polityków opozycji.

Słowo przeciwko słowu

Grzegorz Furgo z PO zwraca uwagę, że Dawid Kostecki był bardzo ważnym świadkiem w tak zwanej aferze podkarpackiej, a jego śmierć jest "trzecim samobójstwem" dokonanym przez osoby mogące mieć informacje o aferze. – Trudno nam uwierzyć, że wszystkie te sprawy są przypadkiem – ocenia w Sejmie polityk.

Kostecki w 2012 r. ujawnił, że policjanci CBŚP z Rzeszowa współpracowali z braćmi R. – pochodzącymi z Ukrainy właścicielami lokalnych agencji towarzyskich. Klientami byli tam politycy, którzy mieli być potajemnie nagrywani. Zdaniem byłego agenta CBA Wojciecha Janika, który na polecenie obecnych szefów Biura rozpracowywał półświatek Podkarpacia, jedno z nagrań – jak twierdzi "Gazeta Wyborcza" – dotyczy byłego marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego i nastoletniej Ukrainki.

Wójcik: – Prokuratura Krajowa zdementowała informacje jakoby Dawid Kostecki kiedykolwiek w swoich zeznaniach wskazywał, że znani politycy i urzędnicy państwowi korzystali z usług podkarpackich agencji towarzyskich. Informacje podawane na ten temat przez niektóre media są nieprawdziwe. Zlecona przez prokuraturę sekcja zwłok mężczyzny wykluczyła udział osób trzecich potwierdzając, że Dawid Kostecki popełnił samobójstwo.

Opozycji takie tłumaczenia nie satysfakcjonują. Platforma domaga się interwencji ministra sprawiedliwości.

– To rzecz niewyobrażalna, że ginie trzecia osoba w tak ważnej aferze i prokurator generalny w ogóle się w tej sprawie nie odzywa, nikt nie bierze za to odpowiedzialności – oburza się Robert Kropiwnicki z PO.

– Wydawałoby się, że osoba, która jest w więzieniu, jest bezpieczna, tymczasem okazuje się, że polskie więzienia stają się bardzo niebezpieczne, szczególnie dla świadków, którzy mają do powiedzenia coś w sprawach, w których uczestniczą politycy PiS – dorzuca polityk.

Nadzorujący więziennictwo Michał Wójcik nie ma sobie nic do zarzucenia. – Ale ktoś za to ponosi odpowiedzialność – mówi nam Katarzyna Lubnauer. – Przecież gdy za rządów PO powiesił się człowiek skazany na dożywocie za zabójstwo Krzysztofa Olewnika, ówczesny minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski podał się do dymisji. Dlaczego Ziobro milczy? Też powinien złożyć dymisję, przecież pierwszy wzywał wtedy, 10 lat temu, do złożenia rezygnacji prof. Ćwiąkalskiego! – przypomina nasza rozmówczyni.

– Ziobro nie będzie dawał temu twarzy – komentuje nasz rozmówca z resortu. – Wójcik radzi sobie dobrze, w mediach także jest nienajgorszy. Opozycja robi burzę w szklance wody, żeruje na tragedii – słyszymy.

W Sejmie spotykamy Grzegorza Brauna. Działacz Konfederacji jako pierwszy z polityków uderzał w rząd za działania ws. śmierci Kosteckiego. "Dzisiaj, po ponad tygodniu, platformersi mówią głosem Brauna" – śmieją się sejmowi sprawozdawcy.

– Dawid za życia zadał się z niewłaściwymi ludźmi – mówi nam Braun. – Nie możecie pozwolić, aby władza przedstawiała wam jakieś konkluzje jako "zamykające" tę aferę układu podkarpackiego i sprawę przedwczesnego zgonu pana Kosteckiego – dodaje polityk.

– Nie używa pan słowa "samobójstwo"... – zauważamy.

Braun: – Panie redaktorze, jako człowiek już dorosły, nie wierzę w przypadki. Sądzę, że bardzo proste zastosowanie zdrowego rozsądku każe nam traktować wersję o zaangażowaniu osób trzecich w śmierć Dawida Kosteckiego jako wersję numer jeden. Zwłaszcza w przypadku, gdy cała sprawa dotyczy zaangażowania w nią przez najważniejsze osoby w państwie...

Nie do ruszenia

Dawid "Cygan" Kostecki został skazany za współkierowanie grupą przestępczą, która dorabiała się w latach 2003-2007 na pracy prostytutek w trzech agencjach towarzyskich: Venus i Velvet w Rzeszowie oraz Przystanek Alaska w Lutoryżu.

Jak ujawnił "Newsweek", akta sprawy Kosteckiego wyglądały jak niekompletne. Do najważniejszych dowodów, tych, które pogrążyły go przed sądem, dostępu nie było. Były utajnione. To zapisy kilku rozmów telefonicznych i SMS-ów przechwyconych przez policyjne podsłuchy.

Nasz informator: – Kostecki w Zakładzie Karnym w Rzeszowie był nie do ruszenia. Osadzeni mieli do niego szacunek, znali go z ringu. Nie miał wrogów. Dlaczego nagle został przewieziony do aresztu śledczego na Białołęce? Dlaczego do tego samego miejsca, gdzie przebywał Tomasz G. oskarżony o rozbój? Przecież Kostecki miał zeznawać przeciwko niemu, był jego wrogiem numer 1. Kto podjął taką decyzję? – pyta nasz rozmówca, były funkcjonariusz z kierownictwa jednej ze służb.

Kostecki trafił do aresztu na Białołękę 18 czerwca. Wcześniej odbywał karę 5 lat więzienia w rzeszowskim więzieniu. Miał zeznawać jako świadek w Sądzie Rejonowym Warszawa-Praga w procesie dotyczącym rozbojów w latach 2007-2008. Tomaszowi G. grozi do 10 lat więzienia.

2 sierpnia Kosteckiego znaleziono martwego w celi. Według prokuratora Wojciecha Kapuścińskiego, na szyi boksera znaleziono dwa niewielkie czerwone punkty, które przypominają ślady powstałe w wyniku wkłucia igły. Zdaniem rzecznika Prokuratury Warszawa-Praga Marcina Sadusia, "powłoki skórne nie zostały przebite", co wyklucza wkłucie igłą. Prokuratura zaznacza też, że ślady nie przypominają tych od użycia paralizatora. Na razie nie wiadomo, skąd pochodzą.

Kostecki miał wyjść na wolność za dwa lata. Jego rodzina nie wierzy, że popełnił samobójstwo.

Politycznego kontekstu dodatkowo nadaje sprawie fakt, iż pełnomocnikiem rodziny boksera jest mec. Roman Giertych. – Jest kandydatem opozycji do Senatu. I robi kampanię na tej sprawie – uważa polityk PiS Radosław Fogiel.

Śmierć "Cygana" dzieli polityków. I nie raz jeszcze wróci w tej kampanii.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Zobacz także
Komentarze (412)