Śmierć George'a Floyda. Trwają protesty na całym świecie. W Bristolu do rzeki rzucono pomnik handlarza niewolników
Protestujący po śmierci George'a Floyda tłum obalił i wrzucił do rzeki pomnik handlarza niewolników w Bristolu w Wielkiej Brytanii. To właśnie w tym mieście oraz w Londynie odbyły się największe demonstracje w tym kraju.
W Bristolu w ramach ruchu Black Lives Matter demonstrowało około 10 tys. osób. W pewnym momencie protestujący tłum zniszczył wykonany z brązu pomnik Edwarda Colstona. Demonstranci najpierw pomalowali go sprayem, następnie obalili posąg i skakali po nim, potem przeciągli pomnik przez całe miasto, by na koniec wrzucić go do rzeki.
Edward Colston był XVII wiecznym angielskim kupcem, posłem do parlamentu i filantropem. Wykorzystywał on swoje finanse do wspierania i wyposażania szkół, szpitali, domów dziecka i kościołów w Bristolu, Londynie i innych miejscach. Jego imię upamiętnia kilka charakterystycznych miejsc w Bristolu n. in. ulice i trzy szkoły. Fundacje charytatywne, która są następczyniami zakładanych przez niego instytucji istnieją do dnia dzisiejszego. Wściekłość protestujących i obalenie jego pomnika wynikało z tego, że swoje bogactwo zdobył on przede wszystkim prowadząc przedsiębiorstwo które zajmowało się handlem niewolnikami.
Zniszczenie pomnika wywołało duże kontrowersje. Wywodząca się z mniejszości etnicznej Priti Patel, pełniąca funkcję sekretarza stanu w brytyjskim Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, określiła to wydarzenie jako "haniebne". Jednak inni politycy brytyjscy poprali działania protestujących. Miejscowa policja wszczęła śledztwo w sprawie dewastacji pomnika Colstona.
Niespokojnie było również w Londynie, gdzie główna demonstracja odbyła się w niedzielę pod ambasadą amerykańską. Jednak niektórzy z protestujących ponownie za pomocą sprayu wykonali napisy na cokole pomnika Winstona Churchilla stojącego na Parliament Square. Wcześniej taki incydent miał miejsce w sobotę. Winston Churchill powszechnie uznawany jest za najwybitniejszego brytyjskiego premiera XX w.