Śmierć małego Oskara. Jest ruch prokuratury
Prokuratura Rejonowa Warszawa-Praga Południe rozpoczęła dochodzenie w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci czteromiesięcznego chłopca, który zmarł w rodzinie zastępczej. Dziecko trafiło tam po zatrzymaniu matki przez policję na polecenie sądu. Sprawą zajmie się sejmowa komisja ds. dzieci i młodzieży.
Zgodnie z komunikatem prokuratury, policja zatrzymała matkę chłopca, aby "doprowadzić ją do zakładu karnego, co było zgodne z decyzją sądu". W wyniku zatrzymania konieczne było zapewnienie opieki dwójce dzieci: trzyletniej dziewczynce i czteromiesięcznemu chłopcu.
Prokurator Karolina Staros, rzeczniczka Prokuratury Rejonowej Warszawa-Praga Południe, poinformowała, że sytuacja w miejscu zamieszkania dzieci nie pozwalała na pozostawienie ich pod opieką obecnych tam osób.
Śmierć czteromiesięcznego chłopca. Jest ruch prokuratury
Rzeczniczka wyjaśniła, że prababcia dzieci nie mogła się nimi zająć, ponieważ opiekowała się innymi dorosłymi osobami niepełnosprawnymi. Ojciec dzieci, poszukiwany przez policję, "odmówił przyjazdu do domu". W związku z tym policjanci zdecydowali o poinformowaniu Warszawskiego Centrum Pomocy Rodzinie o konieczności zapewnienia dzieciom opieki. Dzieci trafiły do doświadczonej rodziny zastępczej, gdzie otrzymały odpowiednią opiekę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Znaleźli kryjówkę Rosjan. Decyzja mogła być tylko jedna
19 maja czteromiesięczny chłopiec zmarł. Prokuratura podała, że mężczyzna opiekujący się chłopcem w rodzinie zastępczej był przeszkolony w zakresie ratownictwa medycznego. Gdy zauważył, że dziecko nie daje oznak życia, podjął reanimację. Wezwano pogotowie ratunkowe, ale nie udało się uratować chłopca.
20 maja Prokuratura Rejonowa Warszawa-Praga Południe wszczęła śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci małoletniego Oskara B. W pierwszej kolejności przeprowadzono sekcję zwłok dziecka, która wykazała cechy niewydolności krążeniowo-oddechowej. Na ciele dziecka nie znaleziono śladów obrażeń ani treści pokarmowej w drogach oddechowych, co mogłoby wskazywać na zachłyśnięcie się. Biegli prowadzą dalsze badania, aby ustalić przyczynę zgonu.
Komenda Stołeczna Policji oświadczyła, że zatrzymanie matki dzieci było konieczne i zgodne z prawem. Podkreślono, że czynności prowadzono w sposób mający zminimalizować negatywne skutki dla dzieci. Policja zaprzeczyła doniesieniom, że matka odbywa karę za niezapłacone mandaty, wyjaśniając, że chodziło o oszustwa finansowe.
Politycy PiS podnoszą, że matka chłopca została doprowadzona na pogrzeb dziecka w kajdankach i więziennym ubraniu. Prezes PiS Jarosław Kaczyński wyraził oburzenie śmiercią dziecka i traktowaniem matki na pogrzebie, zapowiadając, że sprawa nie zostanie zignorowana.
Policja podkreśliła, że zakończyła swoje czynności na doprowadzeniu matki do zakładu karnego i nie miała związku z jej udziałem w pogrzebie. Zaapelowano o rzetelność w przekazie informacji i niewykorzystywanie tragedii do ataków politycznych. Rzecznik MSWiA Jacek Dobrzyński również zaapelował o rzetelność, krytykując tych, którzy oczerniają policjantów.
Sprawą zajmie się sejmowa Komisja do Spraw Dzieci i Młodzieży. Przewodnicząca Monika Rosa zapowiedziała zwołanie posiedzenia komisji w tej sprawie. Śmierć dziecka została nagłośniona w programie "Interwencja" emitowanym na antenie Polsatu.
Czytaj także: