Śmierć bez odszkodowania
Rodzina 10-letniego Olka Ruminkiewicza,
zamordowanego przez konińskiego prawnika, Krzysztofa F. do dzisiaj
nie otrzymała złotówki z zasądzonego przed pięcioma laty
zadośćuczynienia. Olek Ruminkiewicz zaginął 22 stycznia 1996 r.
Porywacz żądał za uwolnienie chłopca 300 tys. zł. W tym czasie
jego ofiara już nie żyła - dziecko zostało uduszone i wrzucone do
opuszczonej studni - pisze "Gazeta Poznańska".
23.10.2004 | aktual.: 23.10.2004 11:24
Mordercą okazał się Krzysztof F., były sędzia z Konina, znajomy rodziców dziesięciolatka. Porwał i zabił dziecko, by spłacić długi hazardowe. W 1997 r. prawnik został prawomocnie skazany na 25 lat pozbawienia wolności. W 1999 r. ojciec chłopca zażądał od porywacza i mordercy takiej samej kwoty, jaką ten chciał od niego wymusić jako okup. Sąd ograniczył kwotę zadośćuczynienia do 100 tys. zł - podaje dziennik.
Do dzisiaj zabójca nie zapłacił ani złotówki odszkodowania! - oburza się Wojciech Ruminkiewicz, ojciec zamordowanego Olka. Mężczyzna wylicza, na jakie koszty naraził go F. - by wyjaśnić sprawę porwania swojego dziecka musiał sprzedać mieszkanie i działkę. Obecnie jest rencistą - informuje "Gazeta Poznańska". Krzysztof F. odsiadywał początkowo karę w Potulicach. Teraz jest w więzieniu w Sieradzu. Mimo możliwości podjęcia pracy w miejscu odosobnienia - jak dowiedział się W. Ruminkiewicz - nie skorzystał z nich - pisze gazeta.
Wydział penitencjarny sądu nadzoruje przebieg wykonywania kary, ale nie ma żadnego wpływu na zachowanie skazanego, jeśli chodzi o zadośćuczynienie krzywd, jakie ten wyrządził - tłumaczy Piotr Górecki, rzecznik Sądu Okręgowego w Poznaniu. Takie są przepisy. Więźniowie mają prawo do pracy, ale nie mają obowiązku jej podejmowania. Nie ma też żadnych możliwości ich do tego skłonić - wyjaśnia.
F. nie jest jedynym skazanym, który, nie podejmując pracy, unika spłaty zobowiązań. Poszkodowanych w podobnej sytuacji jak W. Ruminkiewicz są w Polsce setki. Jedynym rozwiązaniem byłoby stworzenie specjalnego funduszu kompensacyjnego dla poszkodowanych w wyniku przestępstw. Taka forma wspierania ofiar funkcjonuje od lat na Zachodzie. Starania o utworzenie podobnego funduszu w Polsce popiera m.in. powołane przy współudziale ojca Olka Ogólnopolskie Stowarzyszenie Rodzin Zamordowanych Dzieci, do którego należą obecnie 54 rodziny z całego kraju - podaje "Gazeta Poznańska". (PAP)