Polityka"Słyszą PiS - mina rzednie"

"Słyszą PiS - mina rzednie"

43% Polaków nie wie, jak ocenić działalność prezydenta Bronisława Komorowskiego – czytamy w najnowszym sondażu Wirtualnej Polski. Mimo kuszącej opcji "raczej” (to znaczy "raczej źle” albo "raczej dobrze”) respondenci wolą wybierać odpowiedź "trudno powiedzieć”. Naprawdę aż tak trudno? - zastanawia się publicysta Jan Wróbel.

"Słyszą PiS - mina rzednie"
Źródło zdjęć: © PAP

07.10.2010 | aktual.: 07.10.2010 10:30

Przeczytaj też:
Komentarz Janiny Paradowskiej -"Żyją jak w thrillerze - na krawędzi albo poniżej"
Omówienie wyników sondażu - Dramatyczny spadek poparcia dla PO

Faktycznie, Komorowski jest w mediach znacznie mniej obecny, niż w czasie kampanii prezydenckiej i na samym początku prezydentury. Ale prawdą też jest, że głośno było w całej Polsce o tzw. sprawie krzyża, krzyża stojącego przecież nie gdzie indziej, jak przed prezydenckim pałacem. Przez wiele tygodni można było odnieść wrażenie, że przez kraj przetacza się fala przerażenia z powodu opieszałości władz w usuwaniu krzyża, z powodu "upadku państwa” albo z powodu "walki z krzyżem” etc., etc. Jakąś ciemną nocą ludzie prezydenta zawiesili jakąś tablicę, a inną nocą krzyż wyniósł do kaplicy prezydencki minister. I znowu uwaga mediów skupiona na pałacu prezydenckim…

Krotko mówiąc, wydawałoby się, że działalność Bronisława Komorowskiego ocenić będzie ankietowanym łatwo. Powierzchownie, emocjonalnie, ale łatwo. Polska żyła przecież krzyżem 24/7.

Jak widać – nie żyła. 43% Polaków nie na tyle przejęło się wydarzeniami rozgrywającymi się w przestrzeni: Hotel Bristol, Pałac Namiestnikowski, Ministerstwo Kultury, bar "Przekąski-Zakąski”. Ani nie zdecydowało się potępić prezydenta ani go pochwalić za zostawianie/usunięcie krzyża.

Stabilizacja pozostałych wyników sondażu nie dziwi. Przywykliśmy uważać, że Platforma Obywatelska z zasady ma dużą przewagę nad następną partią, czyli Prawem i Sprawiedliwością i faktycznie, tak właśnie jest. Partia rządząca nie jest partią idealną, wielu wyborców PO chętnie narzeka na "swoją” partię… dopóki w rozmowie nie padnie słowo "PiS”. Wtedy twarze im tężeją, uśmiechy gasną, jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki PO znowu zamienia się w doskonałą kandydatkę do małżeństwa. Słowa premiera Tuska, że "tu po prostu nie ma z kim przegrać” to jedna z najbardziej szczerych wypowiedzi tego polityka w ostatnich miesiącach. Bo w istocie elektorat PO może swoją partię postraszyć, może nawet zadeklarować, że przeniesie głos na Palikota albo SLD, ale wszystkie te żarty kończą się, kiedy otwiera się wizja zwycięstwa partii Jarosława Kaczyńskiego.

Sondaże pokazują, że ta wizja jest realna. Jeżeli ponad 60% ankietowanych źle ocenia prace rządu, a sytuacja makroekonomiczna jest niepewna, tak w Polsce, jak w świecie, to partia opozycyjna mająca stały, poważny elektorat oblizuje się jak kot na widok śmietanki. Sondaże nie pokazują natomiast, dlaczego ta wizja nie jest tak znowu bardzo realna. Nie jest, bo obaj przywódcy – Tusk i Kaczyński – przyjęli zachowawczą taktykę. Tusk nie chce reformować państwa, Kaczyński nie chce ryzykować utraty tego elektoratu, który ma. Jeden straszy drugim, ani jeden ani drugi nie sięgają po nowy elektorat. Tuskowi wystarczy, aby utrzymać władzę. Kaczyńskiemu wystarczy, aby dręczyć PO za katastrofę smoleńską. O nic innego mu nie chodzi. Wedle stawu grobla.

Jan Wróbel specjalnie dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)