Niemieckie media: Słowo, którego bał się Scholz u Bidena
Niemiecki kanclerz spotkał się w poniedziałek z amerykańskim prezydentem. Głównym tematem rozmów była sytuacja na granicy ukraińsko-rosyjskiej. Niemieckie media dosyć krytycznie oceniły postawę Scholtza.
08.02.2022 | aktual.: 08.02.2022 12:10
Nowy niemiecki kanclerz potrzebował dwóch miesięcy, żeby przybyć do Waszyngtonu na swoją wizytę inauguracyjne. Kiedy już do niej doszło, potwierdziła ona różnice między stanowiskiem Niemiec a USA.
Przed wizytą w Stanach Zjednoczonych w niemieckich mediach pojawiło się wiele krytycznych głosów dotyczących prowadzonej przez rząd Scholza polityki zagranicznej. Kanclerz musi mierzyć się także ze spadającym poparciem i rosnącym rozczarowaniem swoimi krótkimi rządami. Scholz nie jest nastawiony na nagłówki, ale na wyniki, jak mawiają w otoczeniu kanclerza. Jednak ostatnia "nieobecność" przy okazji kryzysu na Wschodzie nie pozostaje bez znaczenia.
Berlin został określony nawet przez analityka z USA "najsłabszym ogniwem NATO", a media w Niemczech pytały: "gdzie jest kanclerz?".
Zobacz też: Jaki jest cel Rosjan? "Nie chcą wojny"
Scholz "unikał" Nord Stream 2
Na konferencji prasowej po spotkaniu głów państw Biden jasno zadeklarował, że w razie ataku Putina na Ukrainę "Nord Stream 2, nie będzie". Trudno o bardziej dosadną deklarację. Scholz był mniej stanowczy, przez co jego głos podawany jest w wątpliwość.
Niemiecki tygodnik "Die Zeit" stwierdził nawet w swoim internetowym wydaniu, że Scholz "unikał" wymieniania nazwy gazociągu. Temat ten podchwyciły także inne media, zarzucając mu kalkulację w tej sprawie. "Spiegel" stwierdził, że kanclerz "stwarzał w ten sposób wątpliwości, czym rozdrażnił Biały Dom".
"Przejażdżka limuzyną, a następnie uścisk dłoni nie czyni męża stanu" - podsumowuje wizytę magazyn "Focus", który dodaje jeszcze, że "Scholz pozostał Scholzem. Mistrz, protokołu i oszczędności w formie".
Również w wywiadzie dla telewizji CNN Scholz migał się od jednoznacznych deklaracji. Polityk mówił o "wspólnych decyzjach, i przygotowaniach do nich, które trwają od tygodni". Dociskany przez Jake'a Tappera powiedział tylko, że "wszystkie kroki, które podejmiemy, będą wspólne. Jesteśmy gotowi ponieść ekonomiczne konsekwencje tych sankcji". Jasnej deklaracji w stylu Bidena zabrakło.
Zobacz także
Mimo pewnego rozdźwięku w stosunku do gazociągu amerykański prezydent zapewniał o wzajemnym zaufaniu. "Nie ma potrzeby odzyskiwania zaufania. Berlin ma pełne zaufanie Stanów Zjednoczonych. Niemcy są jednym z naszych najważniejszych sojuszników na świecie. Nie ma żadnych wątpliwości co do partnerstwa Niemiec ze Stanami Zjednoczonymi. Żadnych" - powiedział Biden.