Słowacy zmieniają przebieg tatrzańskich szlaków
Słowaccy parkowcy obawiają się Schengen i... polskich turystów. Są przekonani, że tłumy Polaków zniszczą przyrodę po słowackiej stronie Tatr, tak rygorystycznie przez nich chronioną. Szczególnie boją się o Dolinę Cichą. Zmieniają więc przebieg szlaków, by Polacy nie mogli wszędzie przechodzić na stronę słowacką.
Wszystko wskazuje na to, że jeszcze w tym roku Polska znajdzie się w strefie Schengen. Zniknie granica zachodnia z Niemcami i południowa ze Słowakami. Część tej ostatniej przechodzi przez całe Tatry.
W dziesięciu miejscach
W Tatrach nie będą obowiązywały ustalenia związane ze strefą Schengen - podkreśla Paweł Skawiński, dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego. U nas rządzą nie ustalenia z Schengen, ale przepisy obowiązujące na terenach chronionych. Na Słowację będzie można przechodzić tylko tam, gdzie stykają się po obydwu stronach szlaki turystyczne. Nie tylko na Rysach, jak to było dotychczas, będzie można przejść w Słowackie Tatry - wyjaśnia Szymon Ziobrowski, pracownik TPN. Takich miejsc będzie więcej: na Kasprowym Wierchu, Tomanowej Przełęczy, Wołowcu, Bobrowcu, Jarząbczym Wierchu, Raczkowej Przełęczy, i u podnóża Tatr, na Molkówce. Słowacy jednak boją się tłumów polskich turystów i nie chcą, by ci przechodzili w tych miejscach.
Dyrekcja TANAP (Słowacki Tatrzański Park Narodowy) przystąpiła obecnie do opracowania nowej regulacji ruchu turystycznego, która będzie obowiązywała od 15 czerwca 2008 r. - wyjaśnia dyrektor Skawiński. TANAP pracuje nad zmianą przebiegu szlaków, które łączą się na granicy z polskimi, tak by polscy turyści nie mogli przechodzić, oprócz Rysów, w innych miejscach w Tatrach. Jeżeli Słowacy nie będą chcieli wpuścić tłumów turystów z Polski, to my tu niczego nie wymyślimy. Ale mamy całą zimę, by sprawy związane z nową sytuacją, jaką wprowadza Schengen i propozycje ze strony Słowaków przedyskutować. Myślę, że wspólnie znajdziemy najlepsze dla tatrzańskiej przyrody rozwiązania - zaznacza dyrektor Skawiński.
Niepokój o Kasprowy
Słowacką stronę szczególnie niepokoi przejście na szlaku na Kasprowym Wierchu, które u nich prowadzi do Doliny Cichej, największej w Tatrach, gdy do niej wejdą tysiące turystów wwożonych zmodernizowaną kolejką o zwiększonej przepustowości do 360 osób na godzinę. To dla przyrody będzie bardzo niekorzystne - podkreślał na jednym ze spotkań z dyrekcją TPN Pavol Majko, dyrektor słowackiego Tatrzańskiego Parku Narodowego. - W sezonie od strony słowackiej dziennie wędruje na Kasprowy około 15 osób, a od polskiej 3 tysiące. Obawiamy się, że tłumy turystów z Polski nie będą traktowały Kasprowego jako przejścia, ale jako teren rekreacyjny. Nasza Dolina Cicha przestanie być wtedy cicha. Słowacy chcą zlikwidować szlak Kasprowy-Tomanowa Przełęcz, bo obawiają się, że pójdą nim tłumy - mówi Ziobrowski. - Ale myślę, że są to obawy przedwczesne.
Potwierdza to dyrektor Skawiński. Według niego ok. 10 godzin wędrówki odstraszy polskich turystów od zapuszczania się w Dolinę Cichą. Może na początku, na zasadzie nowości ruch tam będzie większy, ale po jakimś czasie to się uspokoi. Polscy turyści zamiast dna doliny wybiorą o wiele atrakcyjniejsze Czerwone Wierchy -twierdzi dyrektor TPN. Nie przypuszcza też, by i inne przejścia na szlakach generowały jakiś bardzo duży ruch turystyczny i by to miało odbić się znacząco na przyrodzie tatrzańskiej. Przede wszystkim Słowackie Tatry są zamknięte dla ruchu turystycznego od 1 listopada do 15 czerwca ze względu na ochronę przyrody, i wtedy polscy turyści nigdzie nie będą mogli przechodzić - podkreśla dyrektor Skawiński. (HAK)