Słodko-gorzka rocznica wyborów [OPINIA]
Sondaże wciąż wyglądają przyzwoicie, ale ogólny bilans tego roku jest zdecydowanie gorszy, niż oczekiwali wyborcy - pisze dla Wirtualnej Polski politolożka dr hab. Barbara Brodzińska-Mirowska. - Sukcesem Koalicji 15 października jest to, że była wstanie odsunąć PiS od władzy - dodaje.
Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.
Mija rok od wyborów, które w niespotykanej dotąd skali zmobilizowały wyborców do pójścia do urn. Waga polityczna tamtej elekcji była znacząca, a nadzieje i oczekiwania wyborców ogromne.
Sukcesem Koalicji 15 października jest to, że była w stanie odsunąć PiS od władzy, przywracając standardy państwa demokratycznego. Przetrwała, co - przy tak różnorodnym składzie - nie było takie oczywiste. Ocena roku od tamtych wyborów wymaga jednak spojrzenia na dwa wymiary.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pierwszy związany jest z relacjami z wyborcami, czyli realizacją obietnic i planów.
Drugi zaś dotyczy pozycji politycznej głównych graczy naszej sceny politycznej. Sondaże wciąż wyglądają dla nich przyzwoicie, ale ogólny bilans jest zdecydowanie gorszy, niż oczekiwali wyborcy.
Państwo wstaje z kolan
Co zmienił ten rok? W fundamentalnych sprawach wiele.
Przerwany został cykl wykorzystywania instytucji państwowych dla czysto politycznych, a często indywidualnych celów i zysków. Skończył się czas politycznego zawłaszczania mediów publicznych oraz tworzenia korupcjogennego systemu. Zdecydowanej poprawie uległa polska polityka zagraniczna - zwłaszcza jeśli chodzi o naszą pozycję w UE. Odblokowane zostały środki z Krajowego Planu Odbudowy, a rząd prowadzi racjonalną politykę wobec Ukrainy, Niemiec oraz USA. Pozycja Polski i samego premiera na arenie międzynarodowej jest po raz pierwszy od wielu lat dobra i stabilna. Nasz głos jest słyszalny i słuchany. Być może to aspekty aktywności rządu, które mniej wpływają na emocje wyborców, ale - z punktu widzenia realizacji interesu Polski - są ważne.
Wyborcy mieli jednoznaczne oczekiwania odnośnie mediów publicznych i tu rząd nie zawiódł. Ich odbicie było mocnym akcentem. Rząd wykazał się, jak się zdaje, popieraną przez wyborców bezwzględnością w działaniu. Towarzyszyły temu procesowi niemałe wątpliwości prawne i formalne, ale najważniejsze w tym obszarze było pokazanie skuteczności - na to nastawiał się Donald Tusk.
Jeszcze długa droga przed mediami publicznymi, ale ważnym krokiem było odsunięcie poprzedniego rządu od bezwzględnego wpływu, który wywierał na nadawców publicznych. Sądzę, że wyborca Koalicji 15 Października doceni ten fakt. Podobnie jak zmiany w budżetówce.
Tu została zrealizowana ważna obietnica, ponieważ namacalna dla wielu wyborców. To podwyżki. Obietnica miała znaczenie szczególne, ponieważ zmiany wynagrodzenia dotyczyły także nauczycieli, którzy mieli - mówiąc oględnie - trudne relacje z poprzednią władzą. Wyzwania i problemy ludzi pracujących w instytucjach publicznych są wciąż duże, ale to był dobry krok. Państwo otacza opieką swoich obywateli, rząd nie tylko utrzymał dotychczasowe świadczenia, ale dodał nowe. Taki komunikat próbował wysłać Donald Tusk do wyborców.
Państwo, jego instytucje, a także premier i jego gabinet stanęli także przed ważnym egzaminem wsparcia ludzi w kryzysie klęski żywiołowej. Rząd, a w szczególności Donald Tusk, zdali egzamin w obliczu walki z powodzią, choć nie były to działania wolne od błędów. Rząd, samorząd, wojsko, policja, straż i wielu innych pokazało siłę państwa w momencie krytycznym. W odbiorze emocjonalnym tej sytuacji dużą rolę odegrał sam premier. Sądzę zatem, że sposób pracy sztabu oraz komunikacja premiera w czasie powodzi będą mieć wpływ na emocje ludzi w najbliższych, kluczowych politycznie, miesiącach.
Skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle?
Bilans rodzi mieszane uczucia głównie z powodu wysokich oczekiwań.
Poprzeczka była i wciąż jest postawiona wysoko, zwłaszcza jeśli chodzi o skuteczność działania rządu i styl. Zatem szczegółowy bilans rocznych rządów Koalicji 15 Października zależy od punktu, z którego wychodzimy.
Jeśli jest nim program "100 konkretów" zaproponowany przez KO w kampanii wyborczej, ale przypisany całemu rządowi, to sprawa wygląda marnie. Wiele kwestii ważnych dla wyborców, takich jak zapowiadana zmiana składki zdrowotnej, kwestie mieszkaniowe, kwota wolna od podatku i wreszcie liberalizacja prawa aborcyjnego, która była na sztandarach wyborczych, wciąż czeka.
Nadal czekają też najważniejsze reformy w zakresie wymiaru sprawiedliwości, choć sporo w tej materii już się wydarzyło. Tak, tu jest jeszcze Andrzej Duda i jego sprzeciw, ale tempo prac, styl oraz jakość komunikacji rządowej skutkują pierwszymi oznakami demobilizacji. Nawet jeśli elektorat Koalicji 15 października ceni kwestie praworządności i demokracji, to jednak ocena rządu znacznej rzeszy wyborców będzie opierać się na tym, czy Polacy czują tę zmianę na własnej skórze. Elektorat zmęczony latami rządów Zjednoczonej Prawicy oczekuje zatem radykalnej i wielowymiarowej poprawy.
Premier wygrał ten rok
Bilans polityczny wygląda korzystanie zwłaszcza dla samego premiera, który - nie ma co kryć - wziął na siebie nie tylko misję kierowania rządem, ale także komunikację. Rząd wciąż nie ma rzecznika prasowego.
Mniej zauważalnym na pierwszy rzut oka osiągnięciem Donalda Tuska jest to, że PiS pozostaje w defensywnie. Nie jest w stanie narzucać i utrzymać agendy, a takie umiejętności to ugrupowanie przejawiało od lat, także w czasach opozycji przed 2015 rokiem. Poparcie społeczne dla PiS jest wciąż wysokie, ale napięcia wewnętrzne, zamieszanie z subwencjami, rozliczenia i ich perspektywa osłabiają pozycję wyjściową PiS w wyścigu prezydenckim.
Jeśli Donaldowi Tuskowi uda się utrzymać dobre nastroje wokół rządu, stworzy to przyjazny grunt pod wybory prezydenckie. A wygrana kandydata z obozu dziś sprawującego władzę sprawi, że PiS być może do końca kadencji nie będzie w stanie podjąć ofensywny. Tego przeciwnika nie można jednak lekceważyć.
Na dziś mimo, wielu wyzwań i problemów, Donald Tusk ma mocną pozycję polityczną. Sytuacja w samej KO jest stabilna, nikt jego pozycji jako lidera nie kwestionuje. Wizerunek premiera póki co trzyma całą koalicję, choć ryzyka związane z tak silną personalizacją tego rządu też są znaczące. Póki co, zarówno sam premier, jak i KO, mają korzyści z takiego obrotu spraw. Z kolei pozycja mniejszych partnerów jest nieco bardziej skomplikowana.
Brak realizacji ważnych postulatów, jak wspomniana już składa zdrowotna, czy tych związanych z prawami kobiet i związków partnerskich, zdaje się bardziej uderzać w Trzecią Drogę i Lewicę. Ponadto obie partie mierzą się z wewnętrznymi wyzwaniami. Z jednej strony to kwestia pozycji lidera, jak w PSL, z drugiej strony problemy, czy być razem, czy osobno w Lewicy. Wreszcie Szymon Hołownia, jako lider Polski 2050 i potencjalny kandydat na prezydenta, ma niemały dylemat. Pytanie, jak dziś ma on pozycjonować swoją partię, szczególnie, że utracił już atencję wyborców, tak wyraźną na początku kadencji.
Zasadnicze pytanie na dziś jest takie, na ile premier wykorzysta swoją mocną pozycję polityczną, aby zmobilizować wyborców, którzy głosowali na partie tworzące dziś rząd, a u których widać już demobilizację. Lewica i Trzecia Droga nieco tracą w sondażach, ale nie zwiększa to stanu posiadania KO. To jedno z większych wyzwań Donalda Tuska na najbliższe miesiące.
Aktorzy polityczni po obu stronach przyjęli dziś kurs: byle do wyborów prezydenckich. To jest ważny motywator dla wszystkich. Pozycja wyjściowa opozycji jest gorsza, ale - jak wiadomo - kampania wyborcza może zmienić wszystko. Od wyniku tego wyścigu zależy, jak będzie wyglądał bilans połowy rządów Koalicji 15 Października, a w dłuższej perspektywie, czy utrzymają władzę.
Dr hab. Barbara Brodzińska-Mirowska dla Wirtualnej Polski
Autorka to politolożka i medioznawczyni, wykłada w Katedrze Komunikacji, Mediów i Dziennikarstwa UMK w Toruniu.