Śledztwo ws. wypadku Zientarskiego w martwym punkcie
Dwa tygodnie po wypadku dziennikarzy motoryzacyjnych Macieja Zientarskiego i Jarosława Zabiegi śledztwo warszawskiej prokuratury utknęło w martwym punkcie - podaje RMF FM. Wciąż nie wiadomo na sto procent, kto feralnego wieczora kierował ferrari i czy mężczyźni byli trzeźwi.
Galeria
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/wypadek-dwoch-dziennikarzy-w-warszawie-6038675422642817g )[
]( http://wiadomosci.wp.pl/wypadek-dwoch-dziennikarzy-w-warszawie-6038675422642817g )
Wypadek dwóch dziennikarzy w Warszawie
Jak dotąd prokuratura przesłuchała członków najbliższej rodziny i ośmiu świadków wypadku. Jeden z nich zeznał, że autem kierował Zientarski. Śledczy zamierzają przesłuchać jeszcze policjantów i strażaków, którzy brali udział w akcji ratunkowej.
Prokuratorzy wciąż czekają na ekspertyzę biegłego w sprawie monitoringu z kamer ulicznych. Gdy zbiorą całą dokumentację, powołają eksperta z zakresu ruchu drogowego. Być może wtedy uda się ostatecznie ustalić, czy ferrari pędziło, jak utrzymuje się dotąd, z prędkością ponad 200km/h.
Maciej Zientarski i Jarosław Zabiega ulegli wypadkowi na warszawskim Mokotowie 27 lutego. Ferrari, którym jechali, uderzyło w filar podtrzymujący wiadukt. Zabiega zginął na miejscu.