Prokuratura od prawie czterech miesięcy prowadzi śledztwo, ale winnych nadal nie ma. Boisko należy do gminy, ale bramki w ramach "czynu społecznego " ustawiali miejscowi rolnicy. Śledztwo przeciąga się, bo nie wiadomo, kto pozwolił na to, by bramki nie były przymocowane do podłoża.
Jak dowiedziało się nieoficjalnie Radio PIK, pierwotnie bramki były zamontowane poprawnie. Młodzież korzystała jednak często z tzw. bramek pełnowymiarowych, a małe bramki wynoszono wówczas poza boisko. Nie można zatem wykluczyć, że to sami sportowcy usunęli z płyty boiska zabezpieczenia, czym doprowadzili do tragedii.