PolskaŚledztwo ws. "babsztyla, który łże" umorzone

Śledztwo ws. "babsztyla, który łże" umorzone

Warszawska prokuratura umorzyła śledztwo przeciw byłemu redaktorowi naczelnemu "Super Expressu" Mariuszowi Ziomeckiemu, podejrzanemu o znieważenie posłanki Anny Sobeckiej. Gazeta napisała o niej m.in. "Babsztyl łże".

31.01.2007 | aktual.: 31.01.2007 16:25

O umorzeniu pod koniec 2006 r. śledztwa Prokuratury Rejonowej Warszawa Praga-Południe poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Renata Mazur.

Dodała, że główną podstawą umorzenia jest wyrok Trybunału Konstytucyjnego z października 2006 r. o tym, że przepis Kodeksu karnego nakazujący prokuraturze ścigać znieważenie funkcjonariusza publicznego, które miało miejsce poza czasem wykonywania przez niego obowiązków służbowych, jest sprzeczny z Konstytucją.

Mazur powiedziała, że posłankę powiadomiono o decyzji, informując ją o możliwościach dochodzenia jej roszczeń z własnej inicjatywy w drodze oskarżenia prywatnego lub w drodze cywilnej. Decyzja o umorzeniu jest prawomocna; nikt jej nie zaskarżył.

"Babsztyl łże bez wstydu" - brzmiał tytuł "Super Expressu" z lutego 2006 r., gdy Sobecka (Narodowe Koło Parlamentarne) z trybuny sejmowej powiedziała, że nigdy nie rezygnowała z kandydowania na Rzecznika Praw Dziecka, choć raz wycofała swoją kandydaturę, po czym ją ponowiła, zaprzeczając, by kiedykolwiek zamierzała rezygnować. Gazeta napisała: "Była spikerka Radia Maryja składa w Sejmie fałszywe świadectwo". Sobecka zawiadomiła prokuraturę o przestępstwie.

Latem 2006 r. prokuratura postawiła Ziomeckiemu zarzut z art. 226 Kodeksu karnego. Stanowi on: "Kto znieważa funkcjonariusza publicznego albo osobę do pomocy mu przybraną podczas lub w związku z pełnieniem obowiązków służbowych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku".

Liczni prawnicy uznali to za nadużycie prokuratury, gdyż - według nich - sprawa nadawała się do ścigania nie z urzędu, ale przez samą osobę, która poczuła się obrażona. Tak też oceniał to sam Ziomecki, dziś szef tygodnika "Przekrój", któremu groziła kara do roku więzienia.

Sprawą zajął się m.in. Rzecznik Praw Obywatelskich Janusz Kochanowski. Podjęliśmy dzisiaj z urzędu tą sprawę, sięgając przy okazji do innych tego rodzaju spraw, aby zwrócić prokuratorowi krajowemu uwagę na to, że organy prokuratorskie nie powinny być tak bardzo wyczulone na ochronę dobrego imienia osób publicznych, a w szczególności polityków, i rzecznik będzie w tej sprawie występował - powiedział Kochanowski. Osoby publiczne, a w szczególności politycy, mają inne środki do ochrony swojego dobrego imienia i nie muszą sięgać do ochrony organów prokuratorskich i organy prokuratorskie powinny w tym zakresie wykazać daleko idącą powściągliwość - dodał.

11 października 2006 r. TK uznał, że prokuratura nie może być angażowana w ściganie z urzędu znieważania funkcjonariusza publicznego, gdy został on znieważony nie w czasie wykonywania obowiązków. TK podkreślił, że art. 226 służy głównie ochronie szeregowych funkcjonariuszy publicznych takich jak policjanci, komornicy, strażnicy miejscy czy więzienni, których działalność może być paraliżowana przez ubliżanie im w czasie służby.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)