Śledztwo w sprawie śmierci Ewy Tylman kosztowało ponad 350 tysięcy złotych
• Poznańska prokuratura ujawniła, ile kosztowało śledztwo w sprawie śmierci Ewy Tylman
• Aby rozwikłać zagadkę śmierci 26-letniej kobiety zlecono liczne badania i ekspertyzy
• Prowadzono zakrojone na szeroką skalę poszukiwania na wodzie, lądzie i w powietrzu
• Całkowity koszt śledztwa to ponad 350 tysięcy złotych
Aby rozwiązać zagadkę śmierci Ewy Tylman zlecono liczne badania i ekspertyzy genetyczne. Prowadzono zakrojone na szeroką skalę poszukiwania na lądzie, na wodzie i w powietrzu. Ściągano nawet psy tropiące z Niemiec. To wszystko, jak donosi TVN24, kosztowało w sumie 352 tysiące złotych.
Na tę kwotę składają się między innymi koszty zabezpieczania śladów DNA na moście św. Rocha i w jego okolicach, gdzie po raz ostatni widziana była 26-latka. Koszty prowadzenia akcji poszukiwawczej na Warcie i jej brzegach, w której brały udział samochody, łodzie i helikopter.
Chociaż koszty śledztwa nie były małe, prokuratorzy przyznają, że zdarzają się droższe sprawy. Jak te dotyczące skomplikowanych przestępstw gospodarczych.
Adam Z. nie przyznaje się do winy
W poniedziałek poznańska prokuratura przekazała do sądu akt oskarżenia w sprawie Ewy Tylman. Śledczy uważają, że za zabójstwo kobiety odpowiada jej znajomy Adam Z. Został on oskarżony o zabójstwo z zamiarem ewentualnym. Miał zepchnąć dziewczynę ze skarpy, po czym nieprzytomną przeciągnąć na brzeg Warty i wrzucić do rzeki. Mężczyzna nie przyznaje się do winy.
26-letnia Ewa Tylman zaginęła prawie rok temu. Po raz ostatni była widziana w nocy z 22 na 23 listopada 2015 r. w okolicach ul. Mostowej, przed mostem Rocha w Poznaniu. Z imprezy do domu odprowadzał ją Adam Z.
Ciało kobiety znaleziono pod koniec lipca, ok. 12 kilometrów od miejsca, w którym Tylman widziana była po raz ostatni. Tożsamość kobiety potwierdziły badania DNA. Sekcja zwłok, ze względu na stan odnalezionego ciała, nie pozwoliła jednak na ustalenie przyczyny jej śmierci.
oprac.: Marek Grabski